Artykuły

Anemiczny Hamlet

"Hamlet" w reż. Ignacia Garcii w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Adam Olaf Gibowski w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Poznański "Hamlet" - ostatnia premiera odchodzącego dyrektora Teatru Wielkiego, Michała Znanieckiego - to kolejne rozczarowanie. Szekspirowskiego dramatu nie było, spektaklu operowego też nie - zamiast tego publiczność obejrzała kiepski koncert w marnych kostiumach

O trzydzieści lat młodszy od Ambroise'a Thomasa francuski kompozytor Emmanuel Chabrier, oceniając muzykę swojego starszego kolegi pisał: "Istnieje muzyka dobra i zła, ale oprócz tego istnieje jeszcze muzyka Ambrożego Thomasa". Trudno nie zgodzić się z tą opinią, może nieco złośliwą, ale w pełni zasłużoną. W minioną sobotę na deskach Poznańskiej Opery - po ponad 140 latach od jego powstania - odbyła się polska prapremiera "Hamleta" Thomasa.

Thomas jest dziś kompozytorem zapomnianym, każdy, kto zapozna się z jego operą, będzie wiedział dlaczego. Muzyka "Hamleta" nie niesie żadnych większych wartości i idei. Napisana została chyba tylko po to, by schlebiać gustom mało wysmakowanej publiczności, oczekującej głównie tanich efektów: ostrej dynamiki, katorżniczych koloratur i mdłych chórów. W wielu momentach charakter muzyki jest zupełnie nieadekwatny wobec treści libretta. Jaskrawym tego przykładem jest głęboko egzystencjalne pytanie Hamleta "być, albo nie być", które u Thomasa brzmi zupełnie bezbarwnie (cicha dynamika piano i prosty, pozbawiony afektu recytatyw). Równie dziwaczny jest finał drugiego aktu, gdzie muzyka staje się eklektyczna do granic możliwości. Scena, w której Hamlet oskarża Klaudiusza o zabójstwo ojca - to dziwaczny zbiór muzycznych nastrojów. Znaleźć w tej muzyce można niemalże wszystko. Począwszy od najgłębszego dramatyzmu, wyrażonego w monumentalnym brzmieniu orkiestry tutti i chóru, poprzez fanfarowe wstawki, na rozkołysanych motywach tańca kończąc. Z punktu widzenia całości dzieła, warta większego zainteresowania jest jedynie scena duetu Hamleta i Królowej Gertrudy z końca trzeciego aktu. W tym przypadku muzyka nie tylko nie odstaje od libretta, ale także dynamizuje dramatyczny przebieg sceny. Posępne pizzicato skrzypiec wyraża gniew Hamleta, a szybkie przebiegi rytmiczne są odzwierciedleniem strachu Gertrudy.

Najbardziej zadziwiająca jest scena obłędu Ofelii z czwartego aktu - jakby pochodziła z zupełnie innego utworu. Scenę otwiera pogodny recytatyw "A vos jeux, mes amis", który z czasem przekształca się w skomplikowaną i trudną koloraturową partię. I znów rozpoczyna się muzyczny miszmasz. Spokojny recytatyw kończy nagła, dość finezyjna kadencja. Potem następuje krótki odcinek "Andante", a po nim rozbrzmiewa radosny walc rodem z operetki. Jakby tego było mało - gwałtownie następuje kolejna zmiana charakteru, z rozkołysanego walca przenosimy się w nastrój smutnej ballady "Et maintenant écoutez ma chanson", w finale której pobrzmiewa znany już walc. Całość kończy krótki, koloraturowy finał sopranu. Być może w zamyśle kompozytora ów eklektyzm miał obrazować pomieszanie zmysłów Ofelii, jednak ten zabieg okazał się kompletnie chybiony. Cały ładunek dramatyczny sceny został zaprzepaszczony przez bezmyślne wsadzone popisy wokalne.

Tyle o samym dziele Ambroise Thomasa. A jak wyglądała jego poznańska realizacja?

Niestety, spektakl okazał się kolejnym rozczarowaniem operowym. Zamiast dramatycznego dzieła - opartego przecież na tekście Szekspira - publiczność dostała kiepski koncert w marnych kostiumach. Cmentarna scenografia Tiziano Santi i mdła reżyseria Ignacio Garcii, sprawiły, że jako widz czułem się oszukany. Obaj realizatorzy wykazali się niesłychanym wprost brakiem wyobraźni. Ze sceny przez ponad trzy godziny wiało nudą. Cały spektakl rozgrywał się w niezmienionej cmentarnej scenerii, której centralnym elementem był otwarty grób zamordowanego króla - ojca Hamleta. W trzecim akcie przybyło trochę nagrobków i kwiatów. To wszystko. Rozwiązania reżyserskie więcej miały wspólnego z czarnym humorem niż z tragiczną historią Hamleta i Ofelii. Publiczność wybuchała śmiechem, kiedy królowa Gertruda lądowała w otwartym grobie męża, popchnięta przez syna, który przedtem rozbijał gipsowe czaszki o ziemię. W scenie finałowej opery pojawił się dodatkowo element łzawego melodramatu. Kiedy kondukt żałobników wnosi na cmentarz okryte białym całunem ciało Ofelli, mała słodka dziewczynka składa na nim świeży kwiat. Nim odejdzie, przez biały całun gładzi jeszcze skroń Ofelii. Trudno o większy wyciskacz łez niż widok niewinnego dziecka przy zwłokach przedwcześnie zmarłej młodej dziewczyny.

Reżyserowi i scenografowi nie pomagała choreografia Iwony Pasińskiej. W finale drugiego aktu na dworze królewskim występuje grupa komediantów - pantomimistów, których ruch ogranicza się do nieporadnych i koślawych akrobacji. Zastanawiałem się, czy groteskowy ruch tancerzy to celowy zamysł, czy też nie do końca wyuczony układ choreograficzny.

Zaskoczyła orkiestra, która miała niewystarczającą ilość prób, o czym przed premierą głośno mówił maestro Tadeusz Kozłowski. Choć muzykom nie udało się uniknąć błędów, Kozłowski dokonał cudu. Poza dość silnie szwankującą grupą instrumentów dętych, reszta składu prezentowała przyzwoity poziom gry.

Nie popisali się za to śpiewacy. Najsłabszym elementem spektaklu była kreacja - a właściwie jej brak - Joanny Moskowicz. Partia Ofelii całkowicie przerosła możliwości tej artystki. Śpiewaczka nie dysponuje wielkim głosem i wyrazistymi rejestrami dolnymi, a ze względu na brak skupionego dźwięku - najwyższe partie jej arii przeradzały się w zwyczajny krzyk. Szczególnie wiele do życzenia pozostawiały koloratury - leniwe i dość mechanicznie artykułowane.

Odtwórca głównej roli Hamleta - Giuseppe Altomare, choć sprawny wokalnie, nie oczarował bardziej wymagającej publiczności. W jego wykonaniu zabrakło po prostu głębszej interpretacji postaci.

Najjaśniejszym elementem spektaklu okazał się po raz kolejny Chór Teatru Wielkiego, pełen muzycznej swobody i kultury wokalnej. Interpretacje solistów chóru publiczność nagrodziła gromkimi brawami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji