Artykuły

Warszawa. W sobotę Święto Saskiej Kępy

W sobotę 19 maja po raz siódmy odbędzie się Święto Saskiej Kępy.

To historia o święcie, którym władza chciała uszczęśliwić mieszkańców. Tylko że mieszkańcy wcale takiego święta nie chcieli. I o tym, jak mieszkańcy chcieli z władzą współpracować, ale władza nie chciała o tym słyszeć.

W sobotę 19 maja po raz siódmy odbędzie się Święto Saskiej Kępy. Pierwsza edycja w 2006 roku zbiegła się z odsłonięciem rzeźby saskokępskiej ikony Agnieszki Osieckiej na ul. Francuskiej. Jej piosenki śpiewały wtedy m.in. Maryla Rodowicz, Magda Umer i Anna Szałapak. Mieszkańcom się podobało, impreza dobrze oddawała ducha tej części Pragi. Potem były kolejne festyny, które na prośbę dzielnicy organizowała Stołeczna Estrada: z kankanem tancerek z Teatru Sabat w 2007, z piosenkami z lat 60. w 2008, z kolumbijskim zespołem tanecznym w 2009, z jazzem w 2010 i latami 20. i 30. w 2011. Z roku na rok stało się jasne, że to nie jest święto mieszkańców Saskiej Kępy, ale anonimowy festyn, jakich w mieście wiele, ze straganami, kiełbaskami, piwem i watą cukrową.

Dziewczyny z Kępa Café mobilizują mieszkańców

Alina Pękalska założyła Kępa Café na Finlandzkiej w 2008 roku. - Na Kępę przeprowadzało się coraz więcej młodych ludzi, coś się zaczynało dziać, chciałyśmy z Alą stworzyć miejsce, które będzie skupiało energię i młodych, i starszych - mówi Katarzyna Kazimierowska, która zaczęła sympatyzować z Kępa Café kilka miesięcy po otwarciu.

Kiedy okazało się, że na Paryskiej powstaje dom kultury, w klubokawiarni zorganizowały z British Council warsztaty dla mieszkańców. Pytały ich, czego od takiego domu oczekują, wspólnie zastanawiali się, jako powinna wyglądać placówka kultury w ich dzielnicy. Do Kępa Café zaprosiły też przedstawicieli władz dzielnicy. Wtedy jeszcze wierzyły, że dialog z nimi jest możliwy, że urzędników interesuje, co ludzie mają do zaproponowania. - Wciąż myślałyśmy tak: a nuż wezmą pod uwagę nasze sugestie, będą chcieli skorzystać z gotowych pomysłów - mówi. Dziewczyny na Święcie Saskiej Kępy w 2010 roku miały namiot, w którym mieszkańcy mogli wypełniać ankietę na temat domu kultury, ludzie wypisywali swoje marzenia związane z nim na karteczkach i robili sobie z nimi zdjęcia. Zainteresowanie było ogromne. Razem z innymi miłośnikami Saskiej Kępy współtworzyły też blog "Saski Trójkąt" poświęcony budowie domu kultury.

- Z czasem jednak zorientowałyśmy się, że władza nie traktuje nas poważnie. Nasz głos w sprawie domu kultury nie został wzięty pod uwagę - mówi Katarzyna Kazimierowska. - Przyciągające wielu warszawiaków Święto Saskiej Kępy stało się własną karykaturą. Pierwsza odsłona, sześć lat temu, dawała nadzieję na przyzwoity poziom rozrywki, ale kolejne edycje, w tym ostatnia, przypominająca małomiasteczkowy festyn, z orkiestrą wojskową i Indianami z Marszałkowskiej, ośmieszały Saską Kępę. A nasze próby przeforsowania innego organizatora czy ciekawszych artystów, którzy mogliby wystąpić, władza zbywała niczym.

Daniel i inni robią alternatywne święto

Grupa młodych ludzi, twórcy m.in. takich miejsc jak Kępa Café z Finlandzkiej, Dom Funkcjonalny z Jakubowskiej czy Galeria Czułość z Dąbrowieckiej postanowili działać na własną rękę i w czerwcu zeszłego roku zorganizowali międzysąsiedzką imprezę kulturalną Saska Expo. - To był oddolny zryw ludzi, którzy nie utożsamiali się z głównymi obchodami organizowanymi przez Stołeczną Estradę. Chcieliśmy prawdziwego święta dla mieszkańców - wspomina Daniel Przygoda, który współorganizował Saską Expo. - Zarażaliśmy się entuzjazmem i wszystko szło jak kula śniegowa.

I było tak, jak chcieli - mniej spektakularnie, ale z klimatem. Bez angażowania wielkich pieniędzy (które w większości były ich własne), ale z pomysłem. Przez cały dzień w różnych miejscach Kępy można było zobaczyć wystawy, spektakle, uczestniczyć w spotkaniach, a na wieczorne koncerty - Moretti+Masecki w barze Fregata oraz na tres.b i Adama Repuchę na ul. Nurskiej - przyszło kilkaset osób. Bawili się dobrze i mieszkańcy, i goście.

Krystyna walczy o alternatywnych reżyserów święta, Zbyszek pisze scenariusz

Na początku tego roku coś drgnęło - władze dzielnicy Praga-Południe ogłosiły, że tym razem Święta Saskiej Kępy nie organizuje już Stołeczna Estrada. - Wszyscy mieliśmy nadzieję, że wreszcie to mieszkańcy będą decydować, jak święto będzie wyglądało i jakich artystów zaprosimy - mówi Krystyna Bratkowska ze stowarzyszenia ŁADna Kępa, członkini Rady Programowej święta, którą jako ciało doradcze powołał burmistrz Tomasz Kucharski.

Szczęście mieszkańców nie trwało długo - okazało się, że zmiany są tylko pozorne i że w radzie znów forsowana jest kandydatura Jana Szurmieja, reżysera wszystkich dotychczasowych edycji święta.

- Burmistrz nasze niezadowolenie zbywał argumentem, że w tym roku jest za późno na zmiany - mówi Krystyna Bratkowska. - W końcu zgodził się, że jako przedstawiciele organizacji pozarządowych w radzie zaproponujemy innych kandydatów na reżysera. Dostaliśmy trzy dni na zgłoszenie chętnych do przygotowania alternatywnych koncepcji, a oni dwa następne na przygotowanie scenariuszy.

Udało się mimo to zgłosić kilka ciekawych kandydatur. Wśród nich - Zbyszka Olkiewicza, lokalnego działacza, współorganizatora Saska Expo. - Mój scenariusz w całości wykorzystywał potencjał miejsca bo wierzę, że można zrobić ciekawe święto siłami ludzi mieszkających na Kępie. Jednak nie spodobał się władzom. Moja konkluzja jest gorzka - zarówno zaproszenie do pseudokonkursu, jak i powołanie rady programowej jest przykrywką dla przeforsowywania dawno podjętych decyzji. Powszechna krytyka święta, jak widać, nie robi na władzach dzielnicy żadnego wrażenia - tłumaczy Zbigniew Olkiewicz.

Mika i Hanna zrobią event na blokach

Większość zaproponowanych kandydatów została odrzucona przez urzędników po pierwszym czytaniu scenariuszy. Do kolejnego etapu rozmów, oprócz Jana Szurmieja, przeszły tylko Mika Grochowska i Hanna Nowak-Radziejowska. - Przygotowałyśmy pełen scenariusz z budżetem produkcyjnym i proponowanymi kuratorami. Jednak co chwila proszono nas o kolejne szczegóły, załączniki techniczne - mówi Mika Grochowska. - Mamy już doświadczenie w organizowaniu dużych imprez, robiłyśmy m.in. "Wyłącz system", czyli święto wolności 4 czerwca na Krakowskim Przedmieściu.

Ich scenariusz ostatecznie też przegrał z koncepcją Jana Szurmieja. - Zaproponowano nam wykorzystanie naszych pomysłów w ramach scenariusza pana Szurmieja, najpierw miały to być trzy projekty, teraz stanęło na jednym, bo - jak nam wytłumaczono - nie ma na nie pieniędzy - opowiada Mika Grochowska. Poprosiła o wgląd do scenariusza Jana Szurmieja, by projekt wpisał się w jego koncepcję. - Zobaczyłam pięć stron opisu idei święta, z wymienionymi artystami z ubiegłych edycji, z programem typu: warsztaty, koncerty etc. - dodaje.

Epilog

I tak 19 maja Jan Szurmiej wyreżyseruje kolejne obchody Święta Saskiej Kępy, tym razem pod hasłem "Międzynarodowo na Francuskiej", a wystąpią m.in. Zespół Artystyczny Wojska Polskiego, grupa Swing Latino Tigo i gwiazda wieczoru - Stachursky.

Pomysły Miki i Hanny nie bardzo dają się wpisać w scenariusz Jana Szurmieja, dlatego tego samego dnia na podwórku przy ul. Wandy 8a organizują osobny projekt: warsztaty rzeźbiarskie dla mieszkańców, spacery śladem rzeźb znajdujących się między blokami na Międzynarodowej i sąsiedzkie pokazy slajdów na bloku. - Chcemy odkryć niezwykłe miejsca blokowisk na Saskiej Kępie i stworzyć przyjazną przestrzeń dla mieszkańców na podwórku między blokami przy ulicy Wandy 8a - mówi Mika Grochowska. Krystyna Bratkowska zniesmaczona poczynaniami rady programowej kilka tygodni temu złożyła rezygnację z członkostwa. A już we wrześniu saskokępscy aktywiści zapraszają na drugą edycję ich święta - Saska Expo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji