Artykuły

Na własne życzenie

Jest to sztuka i przedstawienie o nas. Kto obejrzy, przekona się, że to nie recenzencki komunał. - Justyna, lat 44, to ja - może po­wiedzieć niejedna kobieta po wyj­ściu z teatru. I jak tu klaskać?

JANUSZ MILANOWSKI

Najwyraźniej w Teatrze Polskim raz na zawsze skończyła się epoka sztuk wszelakich, czyli o wszyst­kim i niczym. Widać tu wyraźnie konse­kwentnie prowadzony dialog z publicz­nością i o niej samej. W weekend zoba­czyliśmy kolejny akt tego dialogu w po­staci "Lamentu" Krzysztofa {#au#2926} Bizio{/#}, trzy­dziestoczteroletniego autora ze Szczeci­na. Tę sztukę wyreżyserował niewiele star­szy od niego Paweł Szkotak. Wydaje się, że w efekcie niemal rówieśniczego poro­zumienia powstał ciekawy, poruszający spektakl.

Wielokrotnie już odtrąbiono, że Bizio napisał tekst który dzieje się tu i teraz że ktoś w końcu oddał sprawiedliwość tej rzeszy czterdziestoparoletnich ko­biet, które tak naprawdę są pozycją w ja­kimś arkuszu kalkulacyjnym. Tak jak Justyna w tej sztuce, przejmująco zagra­na przez Teresę Kwiatkowską. - Z pięk­nymi kobietami inaczej się rozmawia. Nie przeklina się, nie krzyczy, nie po­gania. Ludzie uśmiechają się i opowia­dają dowcipy. Wystarczy gest, miłe sło­wo i od razu robi się cieplej. Powinnam to była przewidzieć... - tak Justyna za­czyna swoją historię, ten bardzo prywat­ny lament o tym, jak zwolniono ją z pra­cy. Zrezygnowana, bez makijażu, cały dzień chodzi w samych skarpetkach i nocnej koszulce. Połyka prozac. Bez­robotna, w depresji. Mąż ją zdradza. Kradnie płaszcz ze sklepu, przygarnia bezdomnego kota. Anna, lat 18 (Ewa Szumska), jej córka. Ulubiony przeryw­nik słowny - ciul i jego odmiany. Jej świat jest prosty, cele doraźne. Tu mu­si zdobyć dwie stówy na takie bąjeran­ckie dżinsy z żółtą wstawką. Zrobi więc coś, po czym będzie czuła obrzydzenie do siebie. Zofia, lat 67 (Kazimiera No­gajówna) - babcia Anny. Pogodna, star­sza pani, która wciąż rozmawia z mę­żem Jureczkiem. Jureczek nie żyje. Twierdzi, że rozpracowała totolotek. Straci przez to życie.

Paweł Szkotak wprowadził tu jeszcze jedną postać. Tajemnicza Ona (Barbara Krasińska) ze zmysłowym, niskim gło­sem. Jest częścią jaźni tych kobiet, drwiącym sumieniem. Ona, jak erynia stojąca na straży więzi rodzinnych, jest nieraz okrutna dla swoich bohaterek. Ich myślom odejmuje ton usprawiedliwie­nia, czasami je dezawuuje, czyniąc jak­by ofiarami na własne życzenie. Ona to

karykatura ich jaźni społecznej i w koń­cu sama śmierć. Ona wzbogaca ten dra­mat większym napięciem. Jest świetnie pomyślanym kontrapunktem.

"Lament" w reżyserii Szkotaka to te­atr czystego słowa, zmuszający aktorów do napięcia całej swej wrażliwości. I to widzimy we wszystkich czterech, bar­dzo dobrych kreacjach lamentujących kobiet. Współczesna, polska pani Bovary nie rzuca się w romans, nie trwoni ma jątku dla miłości. Zrywa w banku loka­tę i kradnie płaszcz ze sklepu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji