Artykuły

UEFO, UEFO, cóżeś Ty za pani?

Zostaną więc pawilony na placu Defilad, McDonald's w miejsce byłej hali KDT i Michel Platini, przyjmujący defiladę w Strefie Kibica. I ochrona przez miesiąc, kosztująca wiele milionów złotych, przesuniętych za jednym zamachem z rocznych budżetów warszawskich teatrów - pisze Michał Kmiecik w felietonie dla e-teatru.

Warszawiacy, Polacy!

Kilka dni temu, jakoś na początku mijającego bezpowrotnie tygodnia, Jan Gebert, organizator skądinąd wielu słusznych akcji społecznych, ocknął się, że w Warszawie od dwóch miesięcy można zobaczyć teatralny afisz, na którym widnieje przetworzony wizerunek Andersa Breivika, wpisany w mozaikę z podłogi Baru Prasowego. Duży banner wisiał przez ostatnie dwa miesiące (z przerwami, rzecz jasna) nad wejściem głównym do Teatru Dramatycznego, był na słupie przed teatrem, w gablocie, w różnych miejscach miastach, w lutowej kopercie Poka Poka, na słupach w mieście, w Internecie, no, w kilku różnych miejscach, w każdym bądź razie. I, skoro tylko się Jan Gebert zorientował, zaprawiony w wielu słusznych akcjach społecznych, wszczął bojkot Teatru Dramatycznego. Z powodu teatralnego afisza, który, skoro przecież prezentuje wizerunek Andersa Breivika, jest, co oczywista, niczym innym, jak symbolem poparcia przez zespół teatru dla zamachowca z Utoyi, "promocją mordowania niewinnych ludzi", swoistym wyrazem moralnego wsparcia, zalajkowanym w przestrzeni miejskiej postem na fejsbuku.

W sukurs bojkotującemu teatr Gebertowi pospieszyło jak zwykle nieocenione miasto. Które nakazało tak czy owak zdjąć najpóźniej do 14 maja wszystkie teatralne plakaty, bo Plac Defilad przejmuje teraz UEFA. A jak nie, to plakaty zostaną zdjęte na koszt poszczególnych placówek. Pech chce, że akurat w maju wszystkie mieszczące się w Pałacu Kultury i Nauki teatry grają tyle, ile mogą, jak najwięcej. Bo od 5 czerwca nie będą grały w ogóle. Właśnie z okazji Strefy Kibica, przez którą trzeba by przewozić scenografię, między pawilonem wystawowym z Carslbergami a pawilonem bezstolikowego McDonald'sa, który dzięki brakowi stolików, 12 kasom oraz stuosobowej załodze będzie w stanie obsłużyć 5 tysięcy osób dziennie. To znacznie więcej niż trzy miejskie teatry mieszczące się w Pałacu Kultury. Stąd też nie dziwi decyzja warszawskiego Ratusza. Jak pisał Brecht, najpierw jedzenie, później moralność.

Bo, jak przypomina Hanna Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z Dominiką Wielowieyską, to nie jest tak, że tak ktoś sobie w Warszawie wymyślił. Partnerem dla władzy jest UEFA, nie społeczeństwo, które przecież zawsze można wybrać sobie nowe, na wypadek gdyby stare zawiodło. A nasza droga UEFA jest tylko jedna. I w dodatku nie do wymiany.

Co prawda uspokaja nas, droga UEFA z jeszcze droższym Michelem Platinim, że przynajmniej w temacie wczorajszych bomb w Dniepropietrowsku, nic się nie stało, no bo przecież w Dniepropietrowsku i tak miało nie być meczu. Gorzej byłoby, rzecz jasna, gdyby do zamachu doszło w jednym z miast, w których miał być mecz mecz. Bo być może wtedy mecz by nie był. A może by był. Ale bez kibiców. I bez piłkarzy. Na pustym stadionie, na który ci kibice i ci piłkarze nie dojadą. I bez murawy, której też nikt nie dowiezie, bo pod Stadionem rozbiją swoje niepokojowe miasteczko wkurwieni pracownicy warszawskich teatrów. I między zaimprowizowanymi pod Stadionem scenami Dramatycznego, Lalki i Studia nie będzie się dało dowożącym ludzi na stadion na mecze samochodem dojechać.

Zostaną więc pawilony na placu Defilad, McDonald's w miejsce byłej hali KDT i Michel Platini, przyjmujący defiladę w Strefie Kibica. I ochrona przez miesiąc, kosztująca wiele milionów złotych, przesuniętych za jednym zamachem z rocznych budżetów warszawskich teatrów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji