Artykuły

Śpiew - krzyk Medei

- Partia Medei jest szczególna - bardzo ozdobna, napisana niezmiernie wysoko. Niektóre śpiewaczki nie dają rady śpiewać piano w tym rejestrze i zaczynają krzyczeć - odruchowo. Dusapin wziął to pod uwagę, pisząc linię Medei. Śpiew staje się krzykiem - mówi Monika Pasiecznik, krytyk muzyczny, przed premierą "Medeamaterial" w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie.

W Teatrze Wielkim ostatnie próby przed sobotnią premierą "Medei", wybitnej opery Pascala Dusapina. Dzieło oparte na monodramie Heinera Mullera wyreżyseruje Barbara Wysocka.

Rozmowa z Moniką Pasiecznik, krytykiem muzycznym *

Anna S. Dębowska: Dlaczego Francuz sięgnął po tekst Niemca?

Monika Pasiecznik: Dusapin chciał jako artysta zabrać głos w sprawie dotyczącej współczesnego człowieka. Tekst wydał mu się aktualny. Doskonale opisywał współczesne problemy polityczne i cywilizacyjne. "Medea" to krytyczne spojrzenie na cywilizację Zachodu i przemoc, która obraca się przeciwko niej samej.

Kim jest Pascal Dusapin? We Francji uchodził za buntownika.

- Rocznik 1955. W latach 80. komponował głównie muzykę instrumentalną - dość radykalną brzmieniowo. W świecie znany jest za sprawą swoich siedmiu oper. Ma szerokie zainteresowania humanistyczne, studiował też historię sztuki, opera pozwala mu je wszystkie połączyć. Muzyka Dusapina nie jest jakoś szczególnie odkrywcza, działa przede wszystkim nastrojem.

Ciekawe, że ten niegdyś awangardowy kompozytor sięga po tematy uniwersalne i oparte na literaturze klasycznej, takich jak "Faustus, The Last Night", "Romeo et Juliette".

- Tak, ale nigdy nie traktuje ich "po bożemu". Zwykle zderza różne teksty, podważa kanoniczne interpretacje, otwiera mity na współczesne znaczenia. Jest bardzo polityczny, to nigdy nie są jakieś bajki oderwane od naszej rzeczywistości. Pozwala mu na to erudycja i oczytanie.

Fascynuje go głos ludzki, zwłaszcza ekspresja kobiecego śpiewu.

- Partia Medei jest szczególna - bardzo ozdobna, napisana niezmiernie wysoko. Niektóre śpiewaczki nie dają rady śpiewać piano w tym rejestrze i zaczynają krzyczeć - odruchowo. Dusapin wziął to pod uwagę, pisząc linię Medei. Śpiew staje się krzykiem. To ma też inne znaczenie: dźwięki wysokie są dźwiękami barbarzynki, podczas gdy rejestr "cywilizowany" znajduje się niżej.

Tekst Müllera napisany jest bez znaków przestankowych. Jak to wpłynęło na muzykę skomponowaną z użyciem języka oryginału?

- Kompozytor i dramatopisarz nigdy się nie spotkali, ale podobno Müller miał powiedzieć: "Ten Francuz musi bardzo dobrze znać niemiecki". Był zadowolony z adaptacji Dusapina. Tekst podany jest czasem w stylu recytatywnym, wyraźnie, czasem jest wręcz mówiony, choć słowa monologu rozbite są na sylaby, innym razem rozpływają się w koloraturze.

"Medea" powstała jako dopełnienie opery Purcella "Dydona i Eneasz". Obie opery zostały wystawione podczas jednego wieczoru w marcu 1992 r. w Royal Théâtre de la Monnaie w Brukseli w wykonaniu zespołów muzyki dawnej pod kierunkiem Philippe'a Herreweghe. Językiem dźwiękowym nawiązuje do baroku, ale formę wyznaczył jej postdramatyczny tekst Müllera. To w zasadzie permanentny monolog Medei, która w operze rozszczepiona jest na pięć głosów. Dusapin zredukował głos Piastunki i Jazona do dźwięku nagranego na taśmę. Pozbawiony wyrazistości, zwiastuje śmierć, potęguje dramatyczne napięcie pomiędzy realną akcją i poziomem psychologicznym.

Ciekawe, że jest to "archaizująca" opera współczesna ze względu na zespół instrumentalny, który gra na instrumentach historycznych: smyczki, klawesyn, organum.

- Podobno zespół instrumentów dawnych nie jest konieczny, to wynikało z pomysłu, aby wykonać "Medeę" razem z "Dydoną". Mogą być też nowe instrumenty. Opera to w zasadzie jeden wielki lament Medei, a lament był ważnym gatunkiem w operze barokowej. Ale oczywiście harmonika jest współczesna. W samej aurze brzmieniowej opery nie ma śladów baroku.

W kontekście "Medei" Dusapina przychodzi mi na myśl "Luci mie traditrici" Salvatore Sciarrina - to jest opera o Carlo Gesualdo, stylizowana na muzykę renesansową. Louis Andriessen skomponował operę "Writing do Vermeer", która jest wielką apoteozą sztuki flamandzkiej - również muzycznej. Ciekawe, że takie nawiązania "do przeszłości" korzystniej wychodzą, jeśli jest to przeszłość przedromantyczna. Nie znam udanej próby nawiązania do Verdiego czy Czajkowskiego.

* Monika Pasiecznik jest redaktorem "Ruchu Muzycznego", autorką monografii "Stockhausen. Rytuał superformuły" (Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2011).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji