Artykuły

Miłość w Königshütte: PiS straszy w teatrze bagnetami autonomii

- Ta heca, w czasie której niektórzy aktorzy i reżyser zakładają opaski (żółto-niebieskie - przyp. red.), co jest skoordynowane z akcją "rasiowskiej" klaki na widowni. To niewyobrażalny skandal! Za polskie podatki w Teatrze Polskim nie mogą być urządzane antypolskie hece - mówił wczoraj radny PISu.

Postulat autonomii nie ma najmniejszego sensu. Śląsk nie ma i nigdy nie będzie miał autonomii. Jak "rasiowcy" chcą tę autonomię zdobyć, to muszą ją zdobyć bagnetami. Ale niech wiedzą, że my też potrafimy używać żelaza - powiedział wczoraj dziennikarzom Stanisław Pięta, poseł PiS z Bielska-Białej.

Taką "bombę" poseł PiS "zdetonował" tuż po wyjściu z obrad bielskich radnych, na których w oficjalnym wystąpieniu zasugerował odwołanie z funkcji dyrektora Teatru Polskiego w Bielsku-Białej Roberta Talarczyka za... "antypolskie spektakle", jakie wystawiane są na deskach bielskiego teatru.

- Czego dowiadujemy się, obserwując od dłuższego czasu repertuar bielskiego teatru? Tego, że Polacy to podli antysemici, albo że polscy żołnierze ot tak, strzelają sobie do kobiet i dzieci w Afganistanie - mówił.

Choć nie wymienił sztuk z nazwy, można domyślać się, że chodzi o "Żyda", żywo dyskutowany i nagradzany spektakl o wciąż trudnych relacjach polsko-żydowskich, oraz "Bitwę o Nangar Khel", świetnie przyjętą przez widzów i krytyków opowieść o polskich żołnierzach w Afganistanie, ich rozterkach i podejmowanych decyzjach.

Poseł PiS przyznał, że wcześniej nie komentował tych wydarzeń. Do czasu ostatniej sztuki pt. "Miłość w Königshütte", historii nieudanego małżeństwa Ślązaka i Polki na tle wydarzeń historycznych na Śląsku w 1945 roku (poziom spektaklu został krytycznie oceniony na łamach DZ).

- Ta heca, w czasie której niektórzy aktorzy i reżyser zakładają opaski (żółto-niebieskie - przyp. red.), co jest skoordynowane z akcją "rasiowskiej" klaki na widowni. To niewyobrażalny skandal! Za polskie podatki w Teatrze Polskim nie mogą być urządzane antypolskie hece. Byłbym wdzięczny, gdyby prezydent miasta zechciał rozważyć kwestie dalszego pozostawiania tym stanowisku obecnego dyrektora Teatru Polskiego - mówił Pięta. Tuż po wyjściu z sali sesyjnej dopytany przez dziennikarzy przyznał, że spektakli nie oglądał, ale czytał "wiarygodne recenzje" i "rozmawiał z osobami, które te sztuki widziały".

- Czy dyrektor Talarczyk powinien stracić pracę? Natychmiast. To obrażanie pamięci, próba uprawiania polityki antypolskiej - dodał. Na uwagę, że takie słowa mogą nawoływać do waśni, poseł stwierdził, że to tylko "ostrzeżenie".

Co na to Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska? - Jeśli jestem czymkolwiek zaniepokojony, to raczej stanem pana posła Pięty. Jego wypowiedzi wskazują na rozchwianie emocjonalne, które politykowi nie przystoi.

Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, nie boi się o swoją posadę. - Poseł Pięta przyznaje się, że tych sztuk nie widział. Zachęcam, by je zobaczył, bo wtedy będzie mógł się o nich wypowiadać - mówi.

Prezydent Bielska-Białej poprosił jednak Talarczyka o wyjaśnienia. Chce wiedzieć, dlaczego spektakl Ingmara Vilqusita wystawiono w Bielsku-Białej. Przecież dotyczy Śląska.

***

O spektaklu i burzy wokół niego

Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej: Kolory Śląska żółto-niebieskie istnieją od kilkuset lat. A to, że jedna organizacja nimi się posiłkuje i ktoś wyciąga zbyt proste i daleko idące wnioski, to problem tego człowieka.

Założenie było proste: opaski to znak solidarności z ofiarami, które zginęły w obozie na Zgodzie. Inne interpretacje to nadużycie polityczne. KLM

Janusz Okrzesik, politolog, były poseł i senator: Za żadną sztukę nie należy odwoływać dyrektora teatru. Mam bardzo krytyczne zdanie o tej sztuce, ale ja ją widziałem. I tym się różnię od posła Pięty.

To słaby spektakl wpisujący się w kontekst bieżących sporów politycznych. Moim zdaniem świadomie, wbrew temu, co mówi autor. Przeszkadza mi sporo nieprawdy i wiele półprawd. Jeśli spektakl odwołuje się do faktów historycznych, to powinien traktować je rzetelnie. KLM

dr Tomasz Słupik, politolog Uniwersytet Śląski: Żądanie odwołania dyrektora to działanie bez precedensu znane z poprzedniej epoki politycznej, kompromitujące. Ocena sztuki należy do widzów i do krytyków teatralnych, recenzentów, a nie nie może być pretekstem do politycznych awantur. Chwała autorowi dramatu, że podjął się próby pokazania trudnych czasów. Niewiele jest utworów literackich, poświęconych okresowi powojennemu na Górnym Śląsku. Dramat jest spojrzeniem autora, do którego miał prawo. AGA

Henryka Wach-Malicka, recenzentka DZ: Dramaty z polityką w tle bywają dobre, złe, a najczęciej kontrowersyjne. Warto więc o nich dyskutować. Wykorzystywanie tych przedstawień w prawdziwej grze politycznej jest jednak najgorszym z możliwych posunięć. Dziś nie ma już znaczenia, kto pierwszy usiłował bielski spektakl wykorzystać politycznie . Dziś przerażające jest to, że inwektywy sypią się równo, i to z obydwu stron! Że nie dyskutuje się o sztuce, tylko żąda głów i oskarża każdego, kto oskarżającym jest niewygodny. A to nie ma nic wspólnego z teatrem!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji