Na inaugurację w Teatrze Scena El-Jot "Don Pasquale"
Rozmowa z JADWIGĄ LEŚNIAK-JANKOWSKĄ i WACŁAWEM JANKOWSKIM, założycielami Krakowskiej Opery Kameralnej. - Nie jesteśmy konkurencją dla Opery Krakowskiej. Wręcz przeciwnie, nawiązaliśmy współpracę i być może powstaną wspólne projekty.
- Skąd pomysł na operę?
Jadwiga Leśniak-Jankowska: - Działalność operowa jest kontynuacją naszych zainteresowań. Od ponad 10 lat prowadzę autorski teatr muzyczny, w którym muzyka, śpiew, taniec stanowią integralną całość. Sięgnięcie po operę jest kolejnym, naturalnym krokiem, poszerzającym działalność tego teatru.
Wacław Jankowski: - W planach mamy utworzenie centrum sztuki kameralnej, wraz z warsztatami, koncertami, spektaklami. Prezentacja opery będzie ważnym elementem tej działalności.
- Czy Krakowska Opera Kameralna powstała już jako odrębna instytucja?
W.J.: - Jeszcze nie, ale jesteśmy w trakcie jej powoływania.
- Czy zdają sobie Państwo sprawę, że sięgają po najdroższy gatunek teatralny?
W.J.: - Jak najbardziej. Dlatego będziemy pozyskiwać środki, które pozwolą w sposób podstawowy zorganizować stałą działalność.
J.L.-J.: - Na razie inwestujemy.
- Warszawska Opera Kameralna ma widownię na 150 miejsc.
W.J.: - W naszym teatrze jest podobnie, z tą różnicą, że układ naszego teatru jest amfiteatralny. Ponadto będziemy nasze spektakle operowe prezentować także poza Krakowem. Jedynym ograniczeniem będzie rodzaj wnętrza.
- Nie boją się Państwo, że mogą być postrzegani jako konkurencja Opery Krakowskiej?
W.J.: - Nie jesteśmy konkurencją dla Opery Krakowskiej. Wręcz przeciwnie, nawiązaliśmy współpracę i być może powstaną wspólne projekty.
J.L.-J.: - Chcemy również promować młodych. I Już teraz w spektaklach biorą udział moi studenci z PWST w Krakowie. Chcemy również zaprosić do współpracy studentów Akademii Muzycznej.
- Powiedzieli Państwo, że zamierzają pre zentować muzykę dawną, czyli dzieła powstałe do końca baroku, tymczasem na początek wybrali Państwo utwór jak najbardziej romantyczny, Don Pasquale. Dlaczego?
W.J.: - Po rozmowach i wielu dyskusjach z kierownikiem muzycznym Piotrem Sułkowskim doszliśmy do wniosku, że to dzieło będzie najlepsze na dobry początek. Jest piękne, znane i lubiane i może być zachętą do odwiedzenia Krakowskiej Opery Kameralnej.
J.L.-J.: Choć opera Donizettiego powstała w połowie XIX wieku, to jednak jej akcja rozgrywa się w 1750 roku. Jak powszechnie wiadomo, data ta została uznana za koniec epoki baroku w muzyce.
- To Pański debiut w roli reżysera operowego?
W.J.: -Tak.
- Pytam dlatego, że w żargonie reżyserów dzieli się na tych, co "robią lub nie robią w taktach".
W.J.: - Moje spektakle, choć z repertuaru dramatycznego, "zawsze były w taktach". Tak naprawdę w spektaklach operowych najważniejszy jest kierownik muzyczny. Reżyser służy jedynie pomocą autorowi, aktorom i publiczności w odbiorze dzieła.
- Zobaczymy takie dzieło, jakie mógł obejrzeć Donizetti?
J.L.-J.: - Nie do końca. Na rycinach z prapremiery zauważyliśmy, że choć akcja została przeniesiona w 1750 rok, spektakl rozgrywał się - o czym świadczą kostiumy - w połowie XIX wieku, czyli współcześnie kompozytorowi. Postanowiliśmy pokazać przełom wieków i epok. Stąd kostiumy młodych będą nawiązywać do wieku XIX, zaś kostiumy starszych będą tradycyjne, jeszcze z wieku XVIII.
- A następne tytuły?
J.L.-J.: - Na razie możemy tylko ujawnić, że będziemy pokazywać dzieła od renesansu po XIX wiek.
Rozmawiała: Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz