Holoubek: "Król Edyp"
Wiadomo - trzeba zobaczyć. Holoubek. Mistrz od wielu miesięcy przygotowywał w swoim teatrze "Króla Edypa" Sofoklesa.
Niedzielna premiera jest wyjątkowo oczekiwana. Ze względu na osobę reżysera, obsadę, tzw. okazję, ale może nawet najbardziej - z powodu tekstu. Tragedia Sofoklesa to obraz człowieka w obliczu śmierci, kiedy zawodzi rozum i doświadczenie. Kto ma większe prawo do pytań o sprawy ostateczne w naszym teatrze niż Gustaw Holoubek? Niejedną zagadkę Sfinksa ma za sobą... Holoubek reżyseruje klasykę zawsze z poszanowaniem myśli autora i dbałością o role aktorskie. Szacunek dla autora nie oznacza jednak braku osobistego piętna.
"Król Edyp" to także opowieść o dobrym i mądrym władcy uwikłanym w meandry przeznaczenia. Oto dylemat - rządzić sprawiedliwie, a musieć ustąpić, udać się na dobrowolne wygnanie i ponieść karę samooślepienia. Starcie z klątwą bogów uniemożliwia sprawne władanie krajem.
Tłumaczenie sztuki przygotował Marcin Sosnowski. Zamawianie nowych wersji sztuk to chwalebna działalność Ateneum, choć zdarza się, jak w "Rewizorze", że zabieg ten spłyca wymowę dramatu. Największym magnesem jest jednak obsada - m.in. Marzena Trybała, Krzysztof Gosztyła, Piotr Fronczewski, Jerzy Kamas, Jan i Marian Kociniakowie oraz gościnnie Teresa Budzisz-Krzyżanowska i Jerzy Trela.
Po spektaklu warto zwrócić uwagę na tablicę na półpiętrze, czy napis, głoszący wychowawczy cel teatru, zgadza się z tym, co na scenie. Wspomnianą okazją do tej refleksji jest 75-lecie Ateneum i 80. urodziny Gustawa Holoubka. Ad multos annos, Profesorze!