Artykuły

Przystojny, 181 cm wzrostu, ciemne, po chłopięcemu niesforne włosy, brązowe, wyraziste oczy. Znaki szczególne - niezaprzeczalny talent, wielokrotnie doceniany i zauważany przez tuzów sztuki teatralnej, animatorów życia kulturalnego. SZYMON MYSŁAKOWSKI, aktor kaliskiego Teatru im. Bogusławskiego

Obsypywany nagrodami i wyróżnieniami od kilku lat nieprzerwanie podbija serca kaliskiej publiczności, coraz częściej zdradzając Melpomenę na rzecz dziesiątej muzy -filmu. Tak pokrótce można scharakteryzować aktora kaliskiego teatru - Szymona Mysłakowskiego. A jaki jest naprawdę?

Kiedy umówiliśmy się na spotkanie, spodziewałam się, że przyjdzie mi rozmawiać z przebojowym trzydziestolatkiem, który idzie przez życie jak taran. Sądziłam, że dość liczne - jak na początek kariery aktorskiej - sukcesy zaprocentowały już zbytnią pewnością siebie i nonszalancją. Nic bardziej mylnego! W drzwiach stanął facet o miłym uśmiechu, trochę zażenowany i jak się wkrótce okazało niezbyt skory do zwierzeń. Ale także niezwykle sympatyczny i wzbudzający zaufanie.

- Funkcjonuje taki stereotyp aktora, że to dusza towarzystwa, ktoś, kto zachowuje się swobodnie, głośno i nic mu nie stanie na przeszkodzie - mówi Szymon Mysłakowski popijając czarną kawę z jedną łyżeczką cukru. - No i koniecznie aktor musi być niewierny, zmieniać partnerki jak rękawiczki! Widocznie jestem jednak zaprzeczeniem tego stereotypu. Ja gram tylko na scenie, nigdy życiu. Nie szukam popularności, a wręcz krępują mnie sytuacje, gdy okazuje się, że gdzieś przez kogoś jestem "rozpoznawalny".

A jak zaczęła się jego przygoda ze sceną? Szymon przyjechał do Kalisza w 2004 roku, zaraz po szkole teatralnej, którą ukończył w Krakowie - swoim rodzinnym mieście.

- Do szkoły teatralnej trafiłem trochę przypadkowo - opowiada. - Zresztą mało kto w wieku 18 lat ma już sprecyzowane plany na życie. W każdym razie ja nie miałem. Może to się wydać śmieszne, ale nawet nie wiedziałem, że w Krakowie jest szkoła teatralna! Namówiła mnie koleżanka. Nauczyłem się kilku tekstów i poszedłem na egzaminy. Tak wyszło, że dostałem się za pierwszym podejściem! Może dlatego,że mi nie zależało, byłem wyluzowany. Komisja wskazała jedynie na fatalny dobór tekstów!

Pierwszy sukces to przedstawienie dyplomowe pt. "Ćwiczenia z Czechowa według Trzech Sióstr" w reżyserii Pawła Miśkiewicza, pokazane w ramach festiwalu szkół teatralnych w Łodzi. Spektakl został bardzo wysoko oceniony przez widzów i krytykę. Efektem było zaproszenie młodego aktora do zespołu Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu.

- W Łodzi zauważył mnie dyrektor Robert Czechowski i to on zaproponował mi pracę w Kaliszu - wspomina. - Choć z tym moim talentem, to spokojnie! Wcześniej dyrektor Czechowski był w Krakowie i przedstawił moim kolegom jakieś propozycje, ale na mnie nie zwrócił uwagi...

To się jednak wkrótce miało zmienić. Przez kilka lat pracy w Kaliszu Mysłakowski pojawiał się we wszystkich spektaklach, a było ich ponad dwadzieścia. Jak podkreśla, najwięcej dała mu praca z Mają Kleczewską. Spotkali się przy spektaklu "Woyzek" w 2005 roku.

- Współpraca z reżyserką była niezwykle inspirująca, ale tak naprawdę, to każdy spektakl czegoś mnie uczy - opowiada Szymon.- Niektórzy sądzą, że aby zagrać jakąś postać trzeba mieć podobne do bohatera własne doświadczenia. Nie do końca się z tym zgadzam. W każdym z nas jest jakaś gama emocji. Chodzi o to, by wiedzieć, jak jej użyć. Nie muszę przecież być mordercą, żeby zagrać mordercę! Mimo że gram już kilka lat, cały czas zżera mnie trema. Przed premierą miewam nawet koszmarne sny, że wychodzę na scenę i zupełnie nie wiem, co mam mówić, a nawet w jakiej gram sztuce!

Szymon Mysłakowski pojawił się także na dużym i małym

ekranie. Zadebiutował w "Nieruchomym poruszycielu" w reżyserii Łukasza Barczyka, gdzie zagrał u boku Jana Frycza i Andrzeja Chyry. Drugim filmem z kolei była komedia sensacyjna "Ostatnia akcja", w reżyserii Michała Rogalskiego, z udziałem Jana Machulskiego, Piotra Fronczewskiego, Marka Kality. Widzieliśmy go także w "Fali zbrodni", czy serialach: "Pierwsza miłość" i "Usta usta".Doceniano, że na ekranie wypada niezwykle prawdziwie.

- Zdecydowanie lepiej czuję się jednak na scenie - mówi z przekonaniem kaliski aktor. - Ale mam ochotę także zmierzyć się z filmem. Przez to że grałem we wszystkich spektaklach, brakowało mi na to czasu. Teraz trochę odpuściłem i może pojawią się jakieś propozycje...

Warto dodać, że Mysłakowski także śpiewa i to basem (po tacie, jak mówi). W ubiegłym roku znalazł się w finale 32. Przeglądu Piosenki Aktorskiej. W konkursie zaśpiewał "Titine" ze spektaklu Wojciecha Kościelniaka "Summertime" i "Balladę z trupem" Wasowskiego i Przybory. Występ zaprocentował zaproszeniem na Koncert Galowy "Tak Jest" z piosenkami Jacquesa Brela podczas 33- PPA, który odbył się 1 kwietnia.

Wkrótce minie 8 lat, jak Mysłakowski zamieszkał w Kaliszu. Bez żalu zostawił Wawel dla Dorotki, choć zwykle aktorzy marzą o tym, by grać w krakowskich teatrach. On jednak zadomowił się nad Prosną i - jak dotąd - bardzo mu tu dobrze.

- No cóż, to jest wpisane w zawód aktora - mówi Szymon. - Repertuar planuje mi życie. Ale nie mam powodów do narzekań. Robię to, co lubię. A ponadto w kaliskim teatrze panuje wspaniała atmosfera, trafiłem na fajnych ludzi, lubimy się i przyjaźnimy. W Kaliszu mieszka także mój 9 -letni syn, z którym staram się spędzać jak najwięcej czasu. Odwiedza mnie tu rodzina i dawni przyjaciele, jeszcze z krakowskiego liceum! A co do planów? Nie mam ich. Nie wybiegam za daleko w przyszłość. Czekam, co przyniesie los...

Szymon Mysłakowski: - Czekam, co przyniesie los.

Nagrody i wyróżnienia

* 2008 rok: 48. KST-nagroda za rolę Syfona w "Ferdydurke, czyli czas nieuniknionego mordu".

*2011 rok:51 KST- nagroda im. Jacka Woszczerowicza za rolę drugoplanową Jima w "Szklanej menażerii"

* 2012 rok: Medal Młodej Sztuki - wyróżnienie "Głosu Wielkopolskiego" przyznawane od 1974 roku