Artykuły

Rewizja "Procesu" Franza Kafki

Przed laty polskie teatry urzekał "Proces" tym, że po­zwalał się odczytać metafo­rycznie jako opowieść o tra­gicznym losie niewinnego inte­ligenta w prześladującym go policyjnym państwie. Pierwsza po upadku muru berlińskiego adaptacja sceniczna powieści Fraza {#au#590} Kafki{/#}, skazana została niejako na to, aby zinterpreto­wać ją inaczej i w nawiązaniu do naszych czasów. Marek Fie­dor przenosi więc akcję dra­matu we współczesne realia komputerów i komórek telefo­nicznych, mocno eksponuje tło społeczne dramatu przez przywołanie manifesta­cji antyglobalistycznych, nęka­jących przechodniów Świad­ków Jehowy i żebraków. I przede wszystkim co chwila przypomina nam kim jest oskarżony Józef K. Prokuren­tem wielkiego banku i człowie­kiem sukcesu, uwikłanym w ja­kieś interesy, a przy tym kim kto zerwał ze swą rodziną i wyobcował się ze społeczeń­stwa. Ale przed wszystkim jest on tym przedstawieniu kimś kto nie chce pogodzić się ze statusem oskarżonego i nie chce zasymilować się społecz­nie.

Przedstawienie Marka Fiedora wciąga widza swą tajem­niczą atmosferą, intryguje wciąż przewijącymi się przed scenę aniołami oraz dążeniem reżysera do nadania mu ja­kiejś niespełnionej metafizyki. Trochę brakuje mu owych stychów starej Pragi, osadzenia postaci w tradycjach żydo­wskiej kultury. Ale cały ów współczesny kontekst wzlotu i upadku bohatera sądowego procesu broni się w tym przed­stawieniu. Kilka scen i obra­zów, jest w nim świetnych. Go­rzej rzecz ma się aktorami, którzy przeniesieni w nasze czasy pozbawieni zostali jak­by kolorytu epoki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji