Artykuły

Warszawa. "Bullerbyn..." na finał WST

Na zakończenie Warszawskich Spotkań Teatralnych - we wtorek 3 kwietnia - spektakl o marzeniach i ekologii - "Bullerbyn..." w wykonaniu Teatru im. Kochanowskiego z Opola. Reżyseruje Anna Smolar.

Wykształcona we Francji, absolwentka literatury w Paris IV Sorbonne i szkoły aktorskiej w Sudden Théâtre, od kilku lat mieszka w Warszawie, gdzie reżyserowała: "Maestra" J. Abramowa-Newerlego (Laboratorium Dramatu), "Jedną ręką" Joela Pommerata (Teatr Studio), "Panią z Birmy" według sztuki Richarda Shannona (Teatr Polonia) oraz wspólnie z Jackiem Poniedziałkiem - "Enter" - spektakl zainspirowany blogiem pary gejów (Nowy Teatr). Anna Smolar trzy lata temu na Warszawskich Spotkaniach Teatralnych pokazywała "Aktorów prowincjonalnych" z Teatru im. Kochanowskiego w Opolu (spektakl reżyserowała wspólnie z Agnieszką Holland). W Opolu powstało też przedstawienie "Bullerbyn. O tym, jak dzieci domowym sposobem zrobiły sobie las i co z niego wyrosło". Obecnie przygotowuje spektakl w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Jest to adaptacja "Obcego" Alberta Camusa.

Rozmowa z Anną Smolar, reżyserką

Dorota Wyżyńska: Dlaczego "Bullerbyn" o ekologii? Przenosisz akcję powieści Astrid Lindgren do świata, w którym są tylko śmieci, puszki, folie, butelki...

Anna Smolar: Punktem wyjścia w myśleniu o tym spektaklu było stwierdzenie, że świat taki, jaki przedstawiła Astrid Lindgren, już nie istnieje. Nieskażona przyroda, pachnący i nieograniczony plac zabaw, jest dzisiaj raczej utopią. Bullerbyn stało się dla nas magicznym hasłem, odnoszącym się do królestwa, którego nie ma. Wątkiem ekologicznym bawimy się z pewną ironią, badając w nas samych niepokoje apokaliptyczne, które nasilają się przy każdej katastrofie naturalnej. Pokazujemy szóstkę dzieci mieszkających w miejscu, z którego przyroda została całkowicie usunięta. Możemy ten świat określić jako postekologiczny: recykling i zdrowa żywność są w normie, należą do podstawowych codziennych odruchów. Nie są ekscentrycznością albo przywilejem ludzi bogatych. Na tej fantazji skonstruowaliśmy dramaturgię spektaklu, opierając się na pomyśle Anny Met, która inspirując się trash-artem stworzyła scenografię z materiałów recyklingowych. Dlatego brzmienie ekologiczne w spektaklu jest motorem narracyjnym a nie przesłaniem, nasi poszukiwacze zaginionego lasu nikogo nie wychowują. Sądzę, że młody widz ma troskę o środowisko we krwi i nie potrzebuje żadnej zachęty w tej sprawie. Proponujemy mu raczej grę ze śmieciami. Ale nie znajdujemy się na śmietniku, wręcz przeciwnie. Puszki i folie stają się świetnymi zabawkami, dzięki którym możemy wyczarować wszystko, co wyobraźnia podpowie. Idziemy tropem dziecka, które w kąciku swojego pokoju odtwarza Bullerbyn, wcielając się raz po raz w każdego bohatera, wymyślając Dziadziusia czy Mamę na zasadzie skojarzeń i tęsknot. W naszym spektaklu dorośli są obecni, ale na szczególnych zasadach, w pewien sposób też należą do świata zaginionego, który trzeba wykreować.

Jak mali widzowie reagują na spektakl?

- Okazało się, że nasze decyzje scenariuszowe i sceniczne są dla dzieci zabiegiem zrozumiałym i znajomym. Z wielką otwartością przyjmowały naszą zabawę w Bullerbyn. Ucieszyło nas, że nie oczekiwały linearnego odtworzenia powieści Astrid Lindgren - tę funkcję kino spełniło bardzo wdzięcznie. Rozpoznały w naszej propozycji własne narzędzia zabawy: " ja będę Brittą, ty będziesz Olle, Lisa ma urodziny". A skoro brakuje lasu, musimy własnymi siłami go zbudować.

O czym nie może zapomnieć reżyser, który przygotowuje spektakl dla dzieci?

- O powadze przedsięwzięcia. Hasło "bajka dla dzieci" wywołuje często nieciekawe konotacje, którym towarzyszy lekceważący ton, co jest prawdopodobnie związane z szerszym mechanizmem, polegającym na postrzeganiu dziecka jako niepełnowartościowego odbiorcy. A młody widz jest widzem czujnym, bezwzględnym. Świetnie przygotowanym, wyłapującym wiele niuansów. Proszone o to czy nie, dziecko na widowni prędzej czy później zawsze zabierze głos. Przekonaliśmy się, że warto mieć do dzieci zaufanie.

Maciej Nowak, dyrektor Warszawskich Spotkań Teatralnych, ma teorię, że Małe WST powstały dlatego, że spora grupa dobrze zapowiadających się reżyserów weszła w szczęśliwy okres rodzicielstwa. Ty jesteś tego najlepszym przykładem. Młoda mama inaczej patrzy na teatr dla dzieci?

- Mój syn jest jeszcze za mały, żeby obejrzeć "Bullerbyn". Ale oczywiście przygotowywałam spektakl, myśląc o tym, że on też kiedyś może usiądzie na widowni. Ta świadomość prawdopodobnie wyostrzyła we mnie poczucie odpowiedzialności, sprowokowała szerszą refleksję wokół sztuki proponowanej dzieciom, tematów podejmowanych, języka, którym artyści się posługują, żeby do dziecka dotrzeć. Podczas pracy nad spektaklem trafiłam na teksty, które nie tylko pomogły mi w myśleniu o teatrze dla dzieci, ale też pozwoliły mi spojrzeć inaczej na złożoność relacji dorosły-dziecko. Krystyna Miłobędzka napisała pasjonującą książkę będącą zbiorem jej refleksji z wieloletniej działalności w teatrze dla dzieci; ta lektura wpłynęła na mnie jako rodzica, jak też jako reżysera.

Po każdym spektaklu Warszawskich Spotkań Teatralnych czytany jest list-protest ludzi teatru przeciwko nieudolnej polityce kulturalnej i niekompetencji decydentów. Po "Bullerbyn" też zostanie odczytany?

- Mamy świadomość, że dzieci mogą się poczuć przez chwilę zdezorientowane, ale list przeczytamy. Znów pojawia się kwestia naszego stosunku do młodego widza. Wierzę, że nawet jeśli dzieci nie zrozumieją treści listu, zrobi na nich wrażenie sama sytuacja, atmosfera protestu, łamanie przewidywanego przebiegu wizyty w teatrze. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy zrezygnowali z odczytywania listu pod pretekstem, że dzieci nie są przygotowane do tego typu akcji.

Wychowując się we Francji, dorastałam w społeczeństwie, które nieustająco protestuje, strajkuje i wyraża swoje oczekiwania wobec władz - i w ten sposób wykorzystuje podstawowe prawo państwa demokratycznego. Wydaje mi się, że każde dziecko jest gotowe zrozumieć, że żyje w zbiorowości, i są sprawy, które wymagają wspólnej dyskusji. Że dzieci i ich rodzice są fundamentalnym rozmówcą w dyskusji, która dotyczy przyszłości teatru.

Teatr im. Kochanowskiego z Opola: "Bullerbyn. O tym, jak dzieci domowym sposobem zrobiły sobie las i co z niego wyrosło". Reżyseria - Anna Smolar, dramaturgia - Tomasz Śpiewak, muzyka - Jan Duszyński, choreografia - Dominika Knapik, światła - Rafał Paradowski. Występują: Aleksandra Cwen, Cecylia Jacewska-Caban, Grażyna Kopeć, Judyta Paradzińska, Grażyna Rogowska, Jarosław Dziedzic, Andrzej Jakubczyk, Adam Ciołek, Maciej Namysło, Michał Świtała. Warszawskie pokazy 3 kwietnia o godz. 11 i 18 w Teatrze Dramatycznym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji