Artykuły

Aktorstwo to powołanie

"Garderobiany" w reż. Krzysztofa Galosa w Nowym Teatrze w Słupsku. Pisze Daniel Klusek w Głosie Pomorza.

Największym szczęściem aktora jest zagranie roli, która wydaje się być napisana właśnie dla niego. Takie szczęście w sobotę mieli Ireneusz Kaskiewicz i Krzysztof Kluzik, czyli Sir i jego garderobiany.

Kaskiewicz i Kluzik to odtwórcy głównych ról w najnowszym przedstawieniu Nowego Teatru - "Garderobianym" w reżyserii Krzysztofa Galosa. Sztuka Ronalda Harwooda jest opowieścią o trupie teatralnej objeżdżającej w latach II wojny światowej angielskie miasteczka i wystawiającej największe dzieła Williama Szekspira. Pewnego dnia szef trupy, a jednocześnie główny aktor, przeżywa załamanie nerwowe, doświadcza fizycznej i psychicznej niemocy. Na szczęście ma oddanego mu garderobianego, przyjaciela i powiernika, który sprawia, że przedstawienie dochodzi do skutku. W rolę mistrza wcielił się Ireneusz Kaskiewicz, tytułowego garderobianego zagrał Krzysztof Kluzik.

Spektakl nie jest prosty do przedstawienia na scenie. Jego akcja rozgrywa się zarówno w garderobie, jak i na scenie po obu stronach kurtyny. Reżyser Krzysztof Galos poradził sobie z tym problemem po mistrzowsku. Publiczność posadził bowiem na scenie.

- A co to się stało, odkręcili fotele? Ojej, pierwszy raz jestem na scenie. Myślałam, że ona jest większa - dało się słyszeć głosy zdezorientowanych początkowo widzów.

Aktorzy grali po obu stronach kurtyny. Aby na scenie mogło usiąść jak najwięcej widzów, miejsce akcji znajdowało się zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od publiczności. W tak kameralnych warunkach można było zobaczyć każdy najdrobniejszy nawet grymas na twarzy i gest aktorów, każdy błysk w oku i kroplę potu na czole. Prosta, w dużej mierze umowna scenografia, sprawiała, że przestrzeń sceniczna wydała się dużo większa niż była w rzeczywistości.

"Garderobiany" to sztuka bardzo aktorska, z wyrazistymi rolami, pełna emocji i napięcia. To wielkie wyzwanie dla aktorów, ale też szansa na pokazanie swoich umiejętności. Zarówno Ireneusz Kaskiewicz, jak i Krzysztof Kluzik znakomicie sprostali temu wyzwaniu. Ich Sir i garderobiany to jedne z najlepszych ról, jeśli nie najlepsze, jakie zagrali w Nowym Teatrze.

Dramat Ronalda Harwooda to teatr w teatrze i o teatrze. Pokazuje aktorów w sytuacjach, w jakich widzowie zwykle ich nie oglądają. Mogliśmy zobaczyć ich przygotowujących się do pracy, robiących sobie charakteryzację się, tworzących efekty specjalne czy improwizujących, gdy jest taka konieczność. Autor ukazał też skomplikowane relacje panujące między aktorami oraz ogromne koszty emocjonalne, jakie niesie ze sobą uprawianie tego zawodu.

Sytuacje w sztuce, choć przerysowane i wyostrzone, zdarzają się w codziennym życiu aktorów.

- Ja sam dwa razy niemal umarłem na scenie. Postanowiłem zagrać spektakl do końca, mimo że byłem trupio blady. Za kulisami już stał lekarz, który prosił mnie, żebym dla własnego bezpieczeństwa jak najszybciej zszedł ze sceny. Innym razem grałem, mając częściowo sparaliżowaną twarz - wspomina Ireneusz Kaskiewicz. - Widza przecież nie interesuje nasze samopoczucie czy fakt, że nie zawsze aktorzy się lubią. Znam przypadek pary aktorów, którzy się nienawidzili, a grali role kochanków. Zanim aktorka weszła na scenę, łykała środki uspokajające. To wszystko robi się dla publiczności.

Ci, którzy chcą zobaczyć "Garderobianego", powinni się spieszyć z kupnem biletu, ponieważ spektakl jednorazowo może zobaczyć nie więcej niż 120 osób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji