Artykuły

Intymna "Pasja" buntowników

"Pasja wg św. Łukasza" Krzysztofa Pendereckiego w reż. Grzegorza Jarzyny w Alvernia Studios. Pisze Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz w Dzienniku Polskim.

W widowisku zaskoczył umiar, wręcz asceza użytych teatralnych środków

"Pasja według św. Łukasza" Krzysztofa Pendereckiego w reżyserii Grzegorza Jarzyny zabrzmiała w sobotę w Alvernia Studios inaczej niż mamy to w pamięci, ale bardzo przejmująco. Po ostatnim akordzie publiczność długo siedziała w ciszy, nim rozległy się pierwsze brawa.

To wykonanie "Pasji" owiane było tajemnicą, a reżyser nie chciał wcześniej zbyt wiele mówić na temat założeń artystycznych.

Fascynowało miejsce prezentacji, niedostępne dla publiczności kosmiczne miasteczko filmowe, czyli położone 35 kilometrów od Krakowa Alvernia Studios. Fascynowali też twórcy: Krzysztof Penderecki, który po 46 latach od prawykonania zdecydował się oddać w ręce reżysera utwór, będący momentem zwrotnym w jego karierze; czy Grzegorz Jarzyna, reżyser teatralny, dla którego "Pasja" Pendereckiego była od wielu lat mistycznym doświadczeniem.

Obaj twórcy, uważani za buntowników w swoich dziedzinach zdecydowali się na wspólny eksperyment w kosmicznej przestrzeni; na ukazanie muzycznego kosmosu jednego z najsłynniejszych utworów krakowskiego twórcy.

Co wyszło ze spotkania dwóch buntowników różnych pokoleń?

Znana muzyczna opowieść Krzysztofa Pendereckiego o ostatniej drodze Chrystusa: od modlitwy Jezusa w Ogrojcu, przez pojmanie, wielką scenę sądu, Drogę Krzyżową na Golgotę aż po śmierć otrzymała charakter intymny, kameralny. A ci, którzy uczestniczyli w koncercie, mieli wrażenie, że znajdują się niemal wewnątrz tej opowiadanej przez Ewangelistę (Lech Łotocki) historii; Ewangelista zresztą często schodził ze sceny, by wejść w publiczność, w tłum.

W widowisku zaskoczył umiar, wręcz asceza użytych teatralnych środków: światła, wizualizacje wyświetlane na ekranie, śpiewacy z zamalowanymi ustami, w taki sposób jakby mieli je zaklejone.

Zaskoczyło też brzmienie utworu, niemal bez pogłosu, niczym w zamkniętym pudełku. Do tej pory "Pasja" wykonywana była przede wszystkim w kościołach, łącznie z prawykonaniem, które odbyło się w katedrze w Münster, gdzie jak wspominał kompozytor, panował dwunastosekundowy pogłos. Tu, w filmowym studio, choć zabrakło tego długiego wybrzmienia, stłumiony dźwięk dawał poczucie, że misterium rozgrywa się między nami.

Takie wrażenie sprawiała też aranżacja przestrzeni studia. Na środku wybudowana została okrągła scena, dla orkiestry solistów i dyrygenta - Krzysztofa Pendereckiego. Wokół sceny zasiadła publiczność, między którą rozstawione zostały trzy chóry. Na kopule, nad publicznością na wielkim ekranie rozpiętym dookoła wirowały wizualizacje.

Grzegorz Jarzyna zapowiedział, że pokaże "Pasję" Pendereckiego jako podróż w głąb wnętrza kompozytora. Dlatego też na ekranie pojawiały się nie tylko obrazy partytur utworu, ale także wykresy fal mózgowych Krzysztofa Pendereckiego, czy rysunki obrazujące kompozytorską ilustrację słuchanej właśnie "Pasji". Wizualizacje dopełniał jeszcze wyświetlany tekst ewangelii oraz obrazy prezentujące twarze śpiewających solistów.

Prezentacja "Pasji", której wykonawcami byli: Camerata Silesia, Chór Chłopięcy Pueri Cantores Sancti Nicolai, Orkiestra AUKSO oraz soliści: Iwona Hossa (sopran), Thomas E. Bauer (baryton) i Piotr Nowacki (bas), towarzyszyła rozpoczynającemu się dziś w Krakowie Festiwalowi Misteria Paschalia. Pokazała, że misterium Męki Pańskiej opowiedziane nowoczesnymi środkami może być przejmujące i wzruszające, może stanowić doświadczenie intymne, choć przeżywane wspólnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji