Artykuły

Gdynia. Plany Teatru Muzycznego

Latem gdyński Teatr Muzyczny przeniesie się do... wielkiego namiotu. A już 15 kwietnia otwarcie nowej sceny i premiera "Balu w Operze" Tuwima w reżyserii Wojciecha Kościelniaka, twórcy musicalu "Lalka".

Katarzyna Fryc: We wtorek, w Międzynarodowy Dzień Teatru, pana teatr zaprasza widzów na wydarzenie wyjątkowe.

Maciej Korwin [na zdjęciu], dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni: To będzie happening trochę podobny do zrealizowanego w 2007 r. "Bankietu muzycznego nocą", czyli przejścia przez cały budynek teatru. Tyle że wtedy ten budynek wyglądał zupełnie inaczej. Dziś wielu miejsc, do których wtedy zajrzeliśmy, z racji przebudowy już nie ma. Natomiast pierwszy raz otworzymy część, której nawet większość załogi dotąd nie widziała. Zejdziemy dwa piętra poniżej sceny do najgłębszych kazamatów i pięć pięter wzwyż. Ale to nie będzie po prostu dzień otwarty teatru, tylko półtoragodzinne widowisko z udziałem 150 wykonawców i 200 widzów, z którymi przejdziemy nocą po zakamarkach teatru. Przez moment trzeba będzie założyć kaski, bo część teatru to przecież plac budowy. Po drodze odbędzie się pewien tajemniczy obrzęd. A wszystko zakończy się na Nowej Scenie, gdzie chcemy obudzić jej ducha. W sumie teatralnymi korytarzami pokonamy dwa i pół kilometra, dlatego prosimy widzów o wygodny strój i obuwie.

Odliczacie dni do otwarcia Nowej Sceny?

- 15 kwietnia zainaugurujemy ją premierą "Balu w Operze" Tuwima w reżyserii Wojciecha Kościelniaka i z muzyką Leszka Możdżera. To będzie symboliczne wydarzenie, bo Danuta Baduszkowa otwierała swój teatr, jeszcze w Gdańsku, tytułem "Bal w Operze". Co prawda była to operetka wiedeńska, ale tytuł ten sam. Więc to wszystko jakoś nam się zgrało. Zależało mi, by nową scenę otworzyć polskim tytułem. Chciałbym też, by Wojciech Kościelniak, twórca "Lalki", bardziej się związał z naszym teatrem. Wojtek ma też u nas wyreżyserować sceniczną wersję "Chłopów" Reymonta, ale to dopiero za rok, na otwarcie dużej sceny po przebudowie. Ta sztuka dopiero powstaje na nasze zamówienie.

Co poza tym będzie się działo na Nowej Scenie?

- Drugą premierą, którą planujemy 28 kwietnia, będzie "39 stopni". To teatr oparty na zabawie w teatr, klasyczna komedia kryminalna według wzorców Hitchcocka, pełna zaskakujących zwrotów akcji. Notabene w spektaklu "39 stopni" widzowie zobaczą Nową Scenę w zupełnie nowej odsłonie, z zaaranżowaną na nowo przestrzenią sceny i widowni. "39 stopni" będzie też pewną wskazówką co do profilu repertuaru tej sceny, bo będziemy tam grali także farsy i kryminały. Na Nowej Scenie wznowimy przeniesione ze Sceny Kameralnej "Tango Nuevo" i "Szalone nożyczki". Wkrótce rozpoczniemy próby do "Pchły Szachrajki" w reżyserii Bernarda Szyca, to także będzie zabawa z dziećmi i ich rodzicami w teatr.

A niezależnie od tego kolejnych sześć poniedziałków poświęcimy naszym gościom. Zacznie się to od recitalu Tomka Zająca, wybitnego młodego pianisty z Gdyni. Potem będą spektakle teatru Leszka Bzdyla "Caffe Latte", a po nim pokaz dyplomowy absolwentów wydziału wokalno-estradowego krakowskiej szkoły aktorskiej z piosenkami Stanisława Radwana, dalej piosenki Dariusza Kiliana z wrocławskiego teatru Capitol, a cykl zakończy spektakl "Piosenki z teatru" w wykonaniu Krystyny Jandy.

Planujemy też na Nowej Scenie miesiące tematyczne: miesiąc Teatru Polonia, miesiąc Teatru Stu, Teatru Kwadrat i innych. Chcemy wypełniać ten budynek gośćmi, których dokonania chcielibyśmy tu pokazać. A przy okazji zaproszeni artyści poprowadzą warsztaty dla słuchaczy naszego studium wokalno-aktorskiego.

Kogo zaprosił pan do reżyserii kolejnych premier?

- Z Mikołajem Grabowskim jesteśmy po słowie, będzie u nas reżyserował spektakl muzyczny "Pamiątki Soplicy" Rzewuskiego, Krzysztof Jasiński ma przygotować "Szaloną lokomotywę" albo "Sonatę Belzebuba".

Niedługo duża scena zostanie zamknięta. Co wtedy?

- 29 czerwca zagramy na niej pożegnalny koncert połączony z happeningiem i symbolicznym wybiciem szyby, a potem rusza rozbudowa tej części teatru. We wrześniu podobnym koncertem otworzymy Scenę Obok - czyli scenę w wielkim namiocie na placu Grunwaldzkim, gdzie będziemy grać przez rok. Tam planujemy premierę "The Rocky Horror Show", a także wszystkie inne propozycje dużej sceny z wyjątkiem "Lalki" i "Shreka". I oczywiście coroczny koncert sylwestrowy.

Teatr w namiocie? To brzmi ryzykownie.

- Dlatego ja nie lubię nazwy "namiot", bo kojarzy się z prowizorką. To będzie wielka solidna ogrzewana konstrukcja, a wewnątrz scena z oświetleniem przeniesionym z teatru, kulisami i wszystkim, co w teatrze potrzebne, włącznie z szatniami, toaletami, foyer i bufetem. Miejsc na widowni będzie 650, czyli niewiele mniej niż w teatrze. W Szczecinie w podobnej konstrukcji funkcjonuje tamtejsza opera, której budynek jest remontowany.

Ale najważniejsze, żeby widownia nam dopisała. W Scenie Obok będziemy funkcjonować od jesieni do maja przyszłego roku. A potem wrócimy do rozbudowanego teatru. Na początek planujemy "Chłopów" w reżyserii Kościelniaka, i "Seksmisję" w mojej reżyserii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji