Artykuły

Dzień teatru w centrum handlowym. Ponury żart?

Jedno z warszawskich centrów handlowych postanowiło przyłączyć się do obchodów Międzynarodowego Dnia Teatru i "przybliżyć nieco swoim najmłodszym klientom tajniki sztuki teatralnej". Początkowo myślałem, że to ponury żart - pisze Roman Pawłowski w felietonie z cyklu "Kronika wypadków kulturalnych" w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Początkowo myślałem, że to ponury żart któregoś ze znajomych z Facebooka, ale okazało się, że to jednak prawda. Otóż jedno z warszawskich centrów handlowych postanowiło przyłączyć się do obchodów Międzynarodowego Dnia Teatru i "przybliżyć nieco swoim najmłodszym klientom tajniki sztuki teatralnej". Tajniki ma nieco przybliżyć grupa teatralna, która pokaże przedstawienie teatralne, a następnie przeprowadzi warsztaty teatralne, w ramach których dzieci, to jest, chciałem powiedzieć, "najmłodsi klienci", wykonają maski teatralne i zaprezentują je przed publicznością, to jest klientami dorosłymi. Komunikat o Dniu Teatru ukazał się na stronie internetowej centrum pomiędzy zapowiedzią Jarmarku Wielkanocnego a ogłoszeniem o rozszerzeniu asortymentu sklepu z butami o ubrania.

Celebrowanie Dnia Teatru w centrum handlowym to znak czasu, w którym kultura coraz bardziej przenika się z komercją. Pamiętam swoją ekscytację przed laty, kiedy w Krakowie podczas festiwalu Reminiscencje jeden ze spektakli pokazywany był w supermarkecie. Chyba nie tylko ja myślałem wtedy, że teatr powinien iść za swoimi widzami - jeśli są w galeriach handlowych, niech tam rozgrywają się spektakle. Dzisiaj wiem, że to utopia. Dla handlu teatr jest takim samym atrakcyjnym dodatkiem jak ściana wspinaczkowa, konkurs rzucania tortem do celu czy koncert Natalii Kukulskiej. Chodzi o to, aby robienie zakupów kojarzyło się z przyjemnością i aby klienci nie pomyśleli przypadkiem, że poza centrum handlowym można robić coś ciekawego. Proszę więc mi nie wmawiać, że tu chodzi o propagowanie teatru, docieranie do środowisk wykluczonych, poszerzanie dostępu do kultury etc. Wprost przeciwnie. Jeśli wbije się dzieciakom do głów, że teatr jest dodatkiem do zakupów, nigdy nie przekroczą progu prawdziwego teatru, bo tam przecież nic nie można kupić, przynajmniej nic materialnego.

O handlowym Dniu Teatru piszę w kontekście protestu, który towarzyszy tegorocznym Warszawskim Spotkaniom Teatralnym. Od minionej soboty po festiwalowych spektaklach aktorzy odczytują list w obronie polskiego modelu teatru artystycznego przed komercjalizacją. Hasłem protestu jest: "Teatr nie jest firmą/nie jest produktem, widz nie jest klientem". Wywołały go ostatnie działania samorządów w Warszawie i innych miastach, które usiłują zmienić profil teatrów publicznych z artystycznego na komercyjny, obcinają dotacje i żądają zwiększenia wpływów, czemu towarzyszą nieprzejrzyste, chaotyczne nominacje dyrektorskie. Chodzi o to, aby teatr nie został zepchnięty między półki z proszkiem do prania a stoisko z wędlinami, ale by pozostał instytucją kultury, która pobudza do myślenia, stawia publiczności wymagania, krytycznie analizuje świat. Tylko tego i aż tego życzę wszystkim z okazji Dnia Teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji