Artykuły

Płock. Mąka i Mierzyński z nagrodami

Wszystko już wiadomo. Srebrną Maskę, nagrodę dla najjaśniejszej postaci teatralnego sezonu, w niedzielny wieczór dostał Jacek Mąka za rolę w "Mieszczaninie szlachcicem" i "Kochankach nie z tej ziemi".

A "Żeglarz" w reżyserii Macieja Kowalewskiego, którego premierowe przedstawienie obejrzeliśmy zaraz po wręczaniu nagród, to rzecz godna polecenia.

Nasz teatr świętował Międzynarodowy Dzień Teatru. Dyrektor Marek Mokrowiecki, jak co roku, przeczytał list z przesłaniem scenicznej sławy. Tym razem był on autorstwa Johna Malkovicha, który życzył, by teatr nie popadł w nihilizm. Po liście były przemówienia VIP-ów. Prezydent Andrzej Nowakowski i marszałek Adam Struzik trzymali kciuki, żeby płocki teatr jak najmniej odczuł skutki kryzysu.

Laureat Srebrnej Maski, nagrody przyznawanej przez Płockie Towarzystwo Przyjaciół Teatru, w pobitym polu zostawił: Dorotę Cempurę, Edwarda Bogdana, Iwonę Kusiak i Bogdana Kokotka. Odebrał wyróżnienie tuż przed premierą spektaklu "Żeglarz", w którym zresztą gra jedną z głównych ról. PTPT doceniło go za kreacje Pana Jourdain w "Mieszczaninie..." i Anioła Stróża w "Kochankach...". Co ciekawe, sztuki te obecnie cieszą się największą popularnością wśród płockich teatromanów.

- Dziękuję całej akademii - żartował, nawiązując do ceremonii wręczenia Oscarów. - A tak poważnie, jestem wdzięczny całemu zespołowi, z którym pracuję. A z imienia i nazwiska wymienię moją ukochaną żonę Dianę.

Towarzystwo od tego roku postanowiło też przyznawać nagrodę specjalną im. Rajmunda Rembielińskiego - ten ówczesny prefekt departamentu płockiego w 1812 r. przeznaczył zrujnowany kościół św. Trójcy na rzecz miejscowego teatru. Nagrodę otrzymał aktor Witold Mierzyński, świętujący w tym roku swoje 80. urodziny i 35 lat pracy z "naszym" Teatrem Dramatycznym. - Jestem zdania, że każdy aktor powinien zostawić coś po sobie. Mam nadzieję, że nie będę wyjątkiem - mówił wyraźnie wzruszony.

Po części oficjalnej przyszedł czas na premierę, tę najważniejszą w całym roku. Spodziewać można się było wiele, bo "Żeglarz" to sztuka Jerzego Szaniawskiego, patrona naszego teatru (a ostatni raz jego dramat wystawiano w Płocku już dobrych kilka lat temu). Chodziło tez o reżysera, Macieja Kowalewskiego, który cztery sezony temu zaprezentował się już płockiej publiczności naprawdę dobrym przedstawieniem "Obywatel M.".

W skrócie - bo "pogłębioną" recenzję sporządzimy w poniedziałek - "Żeglarz" jest o mieście, które organizuje wielkie obchody ku czci swego bohatera, nieżyjącego już kapitana Nuta. Problem polega na tym, że kapitan żyje, ma się wcale nieźle, a i bohater z niego żaden. Na trop mistyfikacji wpada młody naukowiec. Chce wszystkich uświadomić, walczy o prawdę, tylko że niestety, nikt na tę prawdę nie czeka.

Tekst jest - tak jak u Szaniawskiego - i smutny, i zabawny, elegancki w takim poetyckim, staromodnym stylu. Na szczęście Kowalewski włożył i Szaniawskiego, i problem "prawda kontra reszta świata" w całkowicie współczesny świat dysków, odtwarzaczy MP3 i hologramów. I wszystko pasowało.

Na zdjęciu: Jacek Mąka w "Kochankach nie z tej ziemi"

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji