Artykuły

Więźniowie grają jak profesjonaliści

To którzy to ci aresztanci? - dopytywali widzowie po spektaklu przygotowanym przez osadzonych w zielonogórskim Areszcie Śledczym. Więźniowie świetnie spisali się jako aktorzy. A zawodowcy z Teatru Lubuskiego mówią bez kurtuazji: chcemy z nimi współpracować - pisze Paulina Nodzyńska w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

Ogromnym sukcesem zakończył się projekt resocjalizacyjny pod kryptonimem "Na scenie życia". To pod jego szyldem osadzeni, pod czujnym okiem dyrektora Teatru Lubuskiego Roberta Czechowskiego, przygotowali spektakl "Sen podszewki" na podstawie "Snu nocy letniej" Szekspira.

Wczoraj mieli swoją premierę. Spisali się na medal. Do zadania podeszli bardzo poważnie, jak prawdziwi profesjonaliści. Grali z olbrzymią ekspresją, szczerością, zaangażowaniem. Było widać, że bawią się spektaklem, że doskonale czują całą tę zabawę w teatr. Pokazali pełną gamę autentycznych emocji, od radości począwszy, na furii skończywszy. Rozbawili, wzruszyli. Śpiewali piosenki, grali na pianinie. Z fachowym zacięciem "wygrywali" pomyłki i nieprzewidziane sytuacje na scenie, choć te zdarzały się rzadko.

Efekt? Publiczność wbita w krzesło. Oklaski, owacje, kilkakrotne wychodzenie do ukłonów. Ktoś zapytał: To którzy to byli ci aresztanci? I komentarze zawodowych aktorów zielonogórskiej sceny: Chcemy z nimi współpracować.

W głowie Roberta Czechowskiego już zrodził się kolejny pomysł. Chciałby zrobić spektakl, w którym główne postacie zagraliby profesjonalni aktorzy, a w rolach rzemieślników lub statystów obsadziłby osadzonych.

- Nie chciałbym tracić z nimi kontaktu. Sporo się od nich nauczyłem. Ci ludzie zupełnie inaczej patrzą na życie niż my tutaj, po drugiej stronie. Bardziej doceniają wartości, które dla nas są czymś oczywistym. Nie wolno ich przekreślać, myśleć o nich stereotypowo. Kiedyś popełnili błąd, przez głupotę, przez złych znajomych. Każdemu z nas się noga powinąć - komentował Czechowski.

Po premierze więźniowie pękali z dumy. Spektakl przygotowywali wiele miesięcy. Jak mówią kosztował ich sporo nerwów, stresów i... kilogramów. Ale bakcyla złapali. Chcą więcej. - Dajcie nam szansę. Widzicie? Jest w nas zalążek dobroci - mówił jeden z nich.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji