Artykuły

Dandys - kelnerem Intelektualistka - kuchtą

Sztuka transformacji, sztuka aktorskiego prze­istoczenia - czyż nie to naj­bardziej fascynuje nas w te­atrze? Oto aktor wcielił się w rolę, zmienił się nie do po­znania, inne ruchy i sposób mówienia, twarz i postura - zdawałoby się - nie ta sama. Rezultaty tej metamorfozy z reguły śledzimy z zapartym tchem. Cóż dopiero, gdy od­bywa się ona nie w gardero­bie, za kulisami, ale na na­szych oczach, na scenie?

On (Janusz Gajos) wkracza do wnętrza malutkiej kafejki. De­koracje są skromne: dwa stoli­ki, krzesła, z tyłu półmatowa szyba, która dzieli salę od za­plecza. Gajos siada przy stoliku, czeka. Po dłuższej chwili wbie­ga Ona - Joanna Żółkowska. Pro­si o podanie herbaty. Od razu wiemy, że powstało nieporozu­mienie. On nie może być kelne­rem. Jest oczywiście gościem. I to najpewniej - dobrze wy­kształconym przedstawicielem wyższych sfer społecznych.

Wszystko za tym przemawia. Jego ruchy, niekiedy nerwowe, niekiedy pełne niedbałej gracji zdradzają znaczny stopień sa­mokontroli, nieustającą pracę myśli. Twarz od czasu do czasu wykrzywia ironiczny uśmie­szek. Gajos wyraża się staran­nie, nie łyka końcówek, donoś­nie artykułuje każde "ę". W wy­glądzie ma coś z dandysa.

Jest godnym partnerem dla swojej towarzyszki - wytwornej intelektualistki, którą gra Żółkowska, odziana w eleganc­ką kurtkę z miękkiej wełny oraz twarzowy kapelusz. Dwójka bo­haterów toczy przy kawiarnia­nym stoliku dowcipną konwer­sację, która stopniowo przera­dza się w subtelny flirt.

Ale oto Gajos znika na zaple­czu, a gdy stamtąd powraca jest kelnerem. Na pozór wcale się nie zmienił, tyle że zdjął marynarkę. A jednak widzimy wyraźnie, gra już innego boha­tera, gra kelnera. Porusza się ociężale, w gestach znać prymitywizm, rubaszną bezpośred­niość, intonacja świadczy o ja­kimś duchowym prostactwie. Podobną metamorfozę przechodzi Żółkowska. Zrzuca kurtkę oraz kapelusz i wciela się w po­stać pomocy kuchennej. Za­miast damy o wystudiowanych gestach widzimy teraz ordynar­ną kuchtę, która w tępym roz­marzeniu śni o księciu z bajki. Obie pary bohaterów - bo to są dwie pary, nie jedna - łą­czy podobne uczucie. Podob­ne? Zupełnie niepodobne. To samo uczucie, a jednak nie­opisanie, komicznie odmien­ne. Warto zobaczyć, na czym polega różnica.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji