To tu, to tam
Każdy spektakl oparty na scenariuszu (bo to nie są dramaty) Bogusława Schaeffera ma charakter próby. Aktor na oczach publiczności wielokrotnie przechodzi z prywatności (tu sztucznie konstruowanej) w wybraną jakby mimochodem konwencję. Bawi się nią, próbuje jej możliwości wobec publiczności i samego siebie. I wraca. Autor, konstruując swoje scenariusze, układa szereg zadań dla aktora (aktorów) kierując się logiką teatralną, nie literacką. Przypadkowo padające słowo, zbitka dźwięków, rytm, skojarzenie obrazów prowokują nowe łańcuchy scen. Taka commedia dell'arte dla współczesnych aktorów. Zająć widza profesjonalną, teatralną igraszką. Ukazać możliwości aktora. Marka Sikorę uwiódł zapewne duet Joanna Żółkowska - Janusz Gajos w spektaklu "Ławeczka" według Gelmana, w reżyserii Macieja Wojtyszki. Umiejętność perfekcyjnego prowadzenia czy raczej rozegrania dialogu, zabłysła tu - jak to określał ś.p. Prokesch - pełnym blaskiem.
Scenariusz "Tutam" daje możliwości eksperymentowania w tej technice dialogowania bardzo dobrym, sprawnym aktorom. Zwłaszcza, że każde z nich gra w tym kalejdoskopie scenek - dwie postaci. On - kelnera i bywalca kawiarni, Ona - kelnerkę i przypadkowo poznaną damę. Joanna Żółkowska i Janusz Gajos toczą ów dialog w różnych wcieleniach. Dama - kelner, dama - bywalec, kelnerka - kelner, kelnerka - bywalec.
Dobry aktor jest zawsze interesujący. Ale ta formalna igraszka, choć wielokrotnie zmuszała do śmiechu i braw, w pewnych momentach toczyła się w pustce. Sama dla siebie. Nie pomogła aura próby z publicznością, ani też obecność autora w drugim rzędzie. Ale jemu się podobało...