Artykuły

Biała Dama w czerni

To spektakl skromny i, można rzec, naiwny. Opowiadanie historii egzotycznej, strasznej, takiej, która nie mieści się w głowie. Opowiadanie bardzo sugestywne

To spektakl skromny i, można rzec, naiwny. Opowiadanie historii egzotycznej, strasznej, takiej, która nie mieści się w głowie. Opowiadanie bardzo sugestywne

To historia autentyczna - spisane po latach i wydane pod pseudonimem dzieje młodej dziewczyny z cisjordańskiej wsi. Na okładce wydanej w Polsce dwa lata temu książki widnieje kobieca twarz w białej masce. Autorka i bohaterka zarazem ukrywa się - grozi jej śmierć, bo zhańbiła rodzinę. Wyrok został wydany i wykonany, tyle że Souad, oblana przez szwagra benzyną i podpalona, cudem przeżyła. Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności i pomocy pewnej Szwajcarki wydostała się do Europy razem z nieślubnym dzieckiem. Tu wyleczono ją i znaleziono pracę. Zakochała się i założyła rodzinę, prowadzi zwyczajne życie. Wydarzenia z przeszłości przywołuje głównie po to, by jej dzieci poznały prawdę. Może też, żeby jakoś uwolnić się od wspomnień, zbudować nową tożsamość.

Historię Souad opowiada Maria Iljuczonek, absolwentka łódzkiej szkoły teatralnej, znana jako Biała Dama, mim prowadzący zaczepne gry z widzami pod kościołem Mariackim. Biała Dama, okutana w falbany i koronki, nigdy nie mówi i właściwie się nie porusza - wszystko wyraża rozciągającą się jak guma w straszliwych grymasach pobieloną twarzą i rękami. Ekscentryczna biała istota bez płci, wieku i głosu na scenie Teatru 38 objawiła się jako ruda kobieta w czarnej sukience, obdarzona intrygującym, niskim, gardłowym głosem. Jej bohaterka jest delikatna i nieśmiała, opowiadanie o strasznych przeżyciach sprawia jej ból. Widzowie, otaczający miejsce gry, czują się trochę jak świadkowie seansu psychoanalitycznego, wydobywania z głębin pamięci (i z pamięci ciała) tego, co niechciane, ukryte, przysypane.

Sama historia jest - choć autentyczna - tak niewiarygodna, że słucha się jej z przejęciem. Jak okrutnej baśni z nieprawdopodobnym zakończeniem. Nieprawdopodobnym, bo szczęśliwym. A Biała Dama w niecodziennej dla siebie roli opowiadaczki - prawdziwej Szeherezady z prawdziwego, współczesnego Wschodu - jest bardzo sugestywna. Właśnie gdy opowiada, bo do rozmaitych tzw. działań aktorskich można mieć wątpliwości. Jakoś przekonują sceny, gdy wspomnienia fizycznych katuszy wywołują fizyczny ból, ale spacery po scenie z oczami wzniesionymi ku górze, gdzie wiszą białe chustki, są jedynie teatralnym wypełniaczem, nieciekawym chwytem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji