Artykuły

Mały rodzinny interes jako chrzest nadany ojcu

"Mały rodzinny interes" w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Kinga Binkowska w Teatraliach

"Mały rodzinny interes" w reżyserii Anny Augustynowicz to komedia poruszająca się po orbicie zagadnień egzystencjalnych - zarówno tych współczesnych, dotykających człowieka wyłącznie dziś, jak i uniwersalnych, towarzyszących człowiekowi od zawsze. Takie pojęcia jak konsumpcjonizm i komercja są symbolem obecnych czasów, natomiast chciwość, próżność, zawiść, zachłanność towarzyszyły kondycji moralnej człowieka od zarania dziejów.

Sztuka została napisana w 1987 r. przez Alana Ayckbourna, brytyjskiego dramaturga i reżysera. Opublikowana, zdobyła wielkie uznanie oraz przyznano jej wiele prestiżowych nagród. Wtedy jeszcze społeczeństwo polskie, ze względu na ustrój panujący w kraju, nie mierzyło się z zagadnieniami konsumpcji i komercji. Do czasu. Bo, jak wiadomo, co się odwlecze, to nie uciecze, tym bardziej w przypadku "światłego" narodu zapatrzonego z zachwytem i podziwem na zachodnią, tę lepszą stronę globu. W końcu więc nastał utęskniony czas, kiedy to my, Polacy, możemy oddać się uciechom konsumpcyjnego hedonizmu, oddać się w miękkie i wypielęgnowane ręce nęcącej reklamy oraz poczuć przyjemny i uwodzący zapach marketingu. Anna Augustynowicz jako twórca czujny, przenikliwy i uważny, dostrzegając cały proces, postanowiła jako pierwsza w Polsce wprowadzić na deski teatru tę sztukę, która dla odbiorców wydaje się ciągle aktualna i ukazuje nie tylko sam krajobraz, lecz także obnaża postawy, które dzięki niemu się uaktywniają.

Rodzinny mikrokosmos tworzy galeria schematycznych, jednowymiarowch postaci. Poppa (Joanna Matuszak) to zabiegana, strzegąca ogniska domowego żona i matka, która patrzy z utęsknieniem na dobrobyt i zbytek Anity (Małgorzata Klara), rodzinnej lafiryndy, dla której próżność i przyjemności są wartościami jedynymi i niepodważalnymi. Mężowi Anity, Cliffowi (Adam Kuzycz-Berezowski), rozwiązłość żony nie przeszkadza, scala ich bowiem wspólny majątek. Występują jeszcze: szwagier Desmond (Wiesław Orłowski), ogarnięty kultem obżarstwa, jego znerwicowana żona Hariet (Grażyna Madej) i jej siostra Dogget (Iwona Kowalska), ubóstwiająca kosztowne błyskotki. Są jeszcze dwie córki: Tina (Kinga Piąty) z mężem Royem (Przemysław Walich), po części wioskowym głupkiem, po części Stańczykiem, oraz Samanta (Maria Dąbrowska) - niby-autsajderka odstająca postawą od innych, a jednak też uwięziona w chęci posiadania, która jest na tyle silna, iż kieruje ją na drogę przestępstwa. Na czele tego hedonistycznego orszaku stoi bynajmniej nie sam Dionizos, lecz czysty jak łza, uznający, że "kradzież to kradzież", promujący wartości podstawowe, takie jak uczciwość, prawda, konsekwencja i szczerość, wierność ideałom i czystość, ojciec i mąż, brat i szwagier - Jack McCracken (Paweł Niczewski). Jednak rzeczywistość, w której funkcjonuje kochana rodzinka, sama urządzi mu brutalny chrzest, tak aby był zdolny godnie reprezentować interesy rodzinne niczym prawdziwy Don Corleone.

Publiczność od samego początku jest zaproszona do wnętrza spektaklu, do domu rodzinnego, w którym widzowie czują się jak goście i naturalnie uczestniczą w życiu familii. Z jednej strony reżyserka "ugaszcza widzów", z drugiej daje im dostęp do obszarów, które nigdy nie stałyby się udziałem prawdziwego gościa odwiedzającego dom McCrackena. Paweł Niczewski świetnie wykreował postać głównego bohatera. Był naprawdę zabawny, jednocześnie nie spłycał komizmem kreowanej postaci i ukazywał ją jako istotę borykającą się z poważnymi rozterkami egzystencjalnymi. Na pochwałę zasługuje także Maria Dąbrowska, która urzekała widzów swobodą i autentycznością. Scenografia, dość minimalistycznie i ciekawie skonstruowana, uwypuklała elementy będące symbolami konsumpcyjnego funkcjonowania. Tu prym wiodą: lodówka, wieszaki z mnóstwem ubrań, błyszczące broszki, wanna.

Jaką rolę odgrywa rodzina, będąca podstawową komórką społeczną, w kształtowaniu postaw? Czy społeczeństwo konsumpcyjne, dla którego wyznacznikami jakości życia stają się dobra materialne oraz dla którego standard życia równa się standardowi istnienia, uodporniło nas na rażące postawy ludzi niemoralnych, nieetycznych? Czy te postawy to dewiacja, czy może już norma? Czy jednostki uczciwe naturalnie wyginą? Takie pytania zdaje się stawiać spektakl "Mały rodzinny interes". Ja mam jeszcze jedno pytanie, które po tym przedstawieniu przyszło mi na myśl: gdzie w świecie konsumpcji i komercji znajduje się teatr? Tak się złożyło, że miałam okazję obejrzeć to przedstawienie 14 lutego, w dniu, w którym cały świat obchodzi wiadome święto, a obserwując widownię zauważyłam, że jej większość stanowią pary, gdzie szykowne damy były często ubrane w sukienki w kolorze czerwonym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji