Artykuły

"Szewcy" w kabarecie musicalowym

- Michał Frydrych grający Sajetana nie będzie Wałęsy udawał - mówi reżyser Józef Jasielski przed premierą "Szewców" w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie, rozmawiając z Ewą Obrębowską-Piasecką.

- Co nowego odkrył Pan w "Szewcach"?

- Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu okazali się oni sztuką szalenie, porażająco współczesną. Zdawać by się mogło, że czas już ich odłożyć do lamusa, tymczasem znowu mówią o nas... Ale co mówią?

- Dla mnie ta sztuka jest podsumowaniem naszego ostatniego czternastolecia. Społeczny ruch kojarzyć można z "Solidarnością", prezydenta Sajetana z Lechem Wałęsą...

- Dosłownie?

- Nie! Mam na myśli pewną metaforę. I zapewniam, że Michał Frydrych grający Sajetana nie będzie Wałęsy udawał. Utrzymujemy wszystko w tonie groteski. Przyjęliśmy zasadę wyrazistego stylu gry, mocno, ostro zaznaczonych emocji, zaskakujących puent. Miesza się tu gdzieś kabaret (czy też nadkabaret) oraz musical. Dołączyłem do tekstu kilka śpiewanek (wziąłem je z innych sztuk Witkacego). Śpiewane są też sceny zbiorowe.

- Witkacy sprawiał zawsze, że wszelkie rewolucje budziły w nas lęk. Czy i dziś się mamy bać? A jeśli tak, to czego?

- W finale (znacznie przeze mnie zmienionym) pojawia się na scenie korowód postaci, karnawałowy nieco, ale i groźny, wrzeszczy, robi miny. Ma przypominać tłuszczę, która wdziera się do narodowego muzeum i rabuje, co popadnie... To rodzaj lustra dla widowni. Dla nas.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji