Artykuły

Kościuszko w Powszechnym

Wbrew krążącym wokół opiniom, nie jest łatwo opisać to przedstawienie. I autorzy, i sytuacja ogólna zastawili mnóstwo pułapek.

Każdemu można by życzyć takiego debiutu dramaturgicznego. Lekcję polskiego Anny Bojarskiej wyreżyserował Andrzej Wajda, w scenografii Krystyny Zachwatowicz; rolę główną zagrał Tadeusz Łomnicki, a rolę najciekawszą otrzymała Joanna Szczepkowska. Publiczność przyciąga do teatru temat narodowy, także - jak słyszę - replika "Panoramy Racławickiej"...

Kiedy jednak zastanowić się nad tym, co wynika z tak wspaniałego splotu okoliczności - pojawiają się kłopoty. Pisarstwo Anny Bojarskiej na tle dzisiejszej literatury wyróżnia się nieschematycznością. Takie są powieści Bojarskiej. Zaskakują punktem widzenia, ironiczną trawestacją znanych motywów, nieczułostkową inteligencją w sądzeniu ludzi i świata. W przypadku "Lekcji" i temat, i sytuacja wybrane zostały bardzo ciekawie: schyłek życia wielkiego, mitycznego niemal, bohatera narodowego, jego ostatnia miłość do Emilii Zeltner, nieustannie obecna w słowach i sytuacjach sprawa narodowa, - mamy więc wiele atutów, aby stworzyć nieobecny niemal na współczesnej polskiej scenie melodramat historyczny. Jednak zarówno literacka propozycja Bojarskiej, jak i spektakl pozostawiają widza w niepewności: z czym właściwie mieliśmy do czynienia?

Największą trudnością w podobnych zamierzeniach jest wyważenie proporcji między wątkiem romansowym a treściami informacyjnymi, historycznymi lub wprost politycznymi. Autorka najwyraźniej chciała dzielić równo, stąd - już w warstwie tekstowej - poważne zachwianie konstrukcyjne, aż nadto widoczne na scenie.

Scena zaś to pusta przestrzeń zamknięta wymalowaną na horyzoncie repliką "Panoramy Racławickiej" którą przysłania czarny tiul. Z przodu fotel, stolik, klawesyn - to wszystko. Gdy Kościuszko będzie opowiadał o Maciejowicach, horyzont nagle wyświetli się, usłyszymy odgłosy bitewne - tak w spektaklu wygląda Historia.

Kościuszko jest tylko częściowo prawdziwym bohaterem teatralnym. Jest przede wszystkim nauczycielem języka i historii nie tylko dla Emilii, ale także dla widowni. Z uwagi na ogromną ignorancję wobec przeszłości dalszej niż ostatnie stulecie, zabieg ten mógłby być wart uwagi, gdyby nie był tak bardzo adramatyczny. Podziwiać należy umiejętność Łomnickiego, który potrafi budować mimo wszystko postać będącą w rozwoju, świetnie nadaje wspólny rys słowom nie zawsze łączącym się wedle teatralnej zasady. Rola Szczepkowskiej napisana jest dużo lepiej, toteż aktorka tworzy pełną postać, wpierw podlotka (grającego na dodatek małą dziewczynkę), później szybko dojrzewającej dziewczyny. Nie miejsce tu na szczegółowe analizy, dość powiedzieć, że to znowu ciekawa rola tej aktorki.

Jednak taki, z jakim obcujemy, kształt przedstawienia zależał w największym stopniu od Andrzeja Wajdy. Najwyraźniej reżyser odczuwał nadmiar retoryki ciążącej nad "Lekcją". Ale nie wiem dlaczego z tak wielką atencją traktował tekst dramatyczny, skoro współpraca reżysera z autorem w trakcie prób daje zwykle dobre wyniki. Zamiast jednak zamieniać tekst w żywy scenariusz teatralny, wolał szukać inaczej. Znalazł oczywiście wspólną płaszczyznę spotkania wątku romansowego i politycznego, narodowego. Zbudował nastrój pełen nostalgii. Podkreślił wartość teatru słowa, wielkiego słowa, wziętego jednak w cudzysłów w ostatniej scenie, gdy - już po śmierci Kościuszki - pojawia się czwórka przedstawicieli dziwnego narodu, którzy dialog o wielkości bohatera toczą niczym postaci z Mrożka lub Gombrowicza.

Wajda nie unikał efektów melodramatycznych, wydaje się, chciałby przywołać aurę niegdysiejszych "Popiołów". Złagodniały jednak jedynie ostrzejsze zdania sztuki, gdy Kościuszko oskarża Polaków o łatwość zdrady, bezinteresowną nienawiść, lenistwo umysłowe. A w nich przecież kryje się ziarno mogące wydać prawdziwy konflikt teatralny. I tu reżyser, którego tyle razy oskarżano o niepotrzebne rozdrapywanie blizn, staje się aż nadto wyrozumiały, nie stawia widowni pytań, słucha raczej tonu nastroju powszechnego.

Dużo w tym spektaklu padło słów o Polsce. Tak dużo, że musiałem w końcu przypomnieć sobie "Wyzwolenie" i spory Konrada z Maskami i ludźmi. Jego pytania i ich odpowiedzi. A właśnie - dawno nie widziało się tego dzieła na scenie. Znak czasu?...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji