Artykuły

Teatr pędzla i dłuta

W pięćdziesiąty sezon warszawski teatr Lalka wkroczył kilkoma interesującymi premierami

Teatr, założony przez lwowiankę Janinę Kilian-Stanisławską w dalekiej Samarkandzie jako Scena Marionetkowa "Niebieskie Migdały", przebył długą drogę do Polski, by po dwuletnim pobycie w Krakowie ostatecznie osiąść w 1948 roku w Warszawie. Tutaj przez 20 lat rozwijał się pod kierownictwem dwóch mocarzy polskiego lalkarstwa - Jana Wilkowskiego i Adama Kiliana. Potem przyszło 20 lat chudych, aż do roku 1988. kiedy teatr przejęli ich godni następcy - Włodzimierz Fełenczak, potem Krzysztof Rau, Wojciech Szelachowski, wreszcie Joanna Rogacka. Z myślą o jubileuszu Lalka przygotowała aż trzy premiery. Dedykowana dzieciom Dickensowska "Opowieść wigilijna" w inscenizacji słowackiego reżysera Mariana Pecki to utrzymany w konwencji teatru w teatrze sceniczny karnawał, pełen plastycznej urody oraz iście angielskiego, nierzadko czarnego humoru. Natomiast na spektakl dla dorosłych złożyły się dwie jednoaktówki o kondycji artysty: liryczna "Spowiedź w drewnie" Jana Wilkowskiego oraz refleksyjno-ironiczne "Odkrycie" Wojciecha Szelachowskiego.

"Spowiedź..." to podwójny come back Jana Wilkowskiego - powrót na scenę po blisko dziesięcioletnim milczeniu oraz do Lalki po 25 latach nieobecności. To replika przedstawienia powstałego przed 12 laty w szczecińskiej Pleciudze. Zainspirowany gawędami Jędrzeja Wowry, beskidzkiego rzeźbiarza ludowego odkrytego w międzywojniu przez Emila Zegadłowicza, Jan Wilkowski stworzył przejmujące studium twórczego niespełnienia.

Oto stary świątkarz Jaśko (Grzegorz Feluś) nie ma dość sił, by dokończyć swe ostatnie dzieło - Chrystusika do przydrożnej kapliczki. Właśnie ów "niedostrugany" Frasobliwy stanie się jego spowiednikiem i obrońcą przed gniewem rozsierdzonych innych świątków, niezadowolonych ze swoich drewnianych wcieleń, winiących swego twórcę o brak talentu. Przejmująco brzmi ten podszyty ludowym humorem dialog umierającego artysty i jego dzieła.

Całkowicie odmienne w klimacie jest podszyte groteską "Odkrycie" Wojciecha Szelachowskiego, spektakl muzyczno-aktorski o intrygującym podtytule "esej sceniczny". Oto podstarzały artysta (pełen bolesnego komizmu Michał Burbo) mozoli się nad ogromnym białym płótnem oprawnym w złote ramy. W jego niemej męce twórczej nawiedzają go rozśpiewane duchy bliskich i przyjaciół, nakazujące mu słowami przewrotnych piosenek Wojciecha Szelachowskiego: "Maluj, Witek, maluj!". Resztki artystycznego natchnienia skutecznie jednak rozprasza jego gadatliwe alter ego (w tej roli "naturszczyk" - sam kompozytor Krzysztof Dzierma) wygłaszające wykład, ów tytułowy esej sceniczny, o historii i naturze dźwięków.

W efekcie płótno pozostanie nieskazitelnie białe, a nie spełniony artysta wyda bezgłośny Munchowski krzyk, który podejmie pełna dramatyzmu, rapsodyczna muzyka Krzysztofa Dziermy. Ona też wyrasta na głównego bohatera tego scenicznego eseju o dość wątłej strukturze, który wydaje się jeszcze nie do końca dopisany.

Przynajmniej dwie z trzech najnowszych premier Lalki należy jednak uznać za niekwestionowany teatralny sukces, co potwierdza jej pozycję wśród czołówki polskich teatrów i to nie tylko lalkowych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji