Artykuły

...gdy ci dokuczy śnieg i ziąb "Pod Kielicha" wstąp...

Szanowna Władzo, bardzo proszę nie traktować tego tytułu wziętego żywcem z refrenu piosenki śpiewanej w wałbrzyskim spektaklu "Uszy do góry, panie Szwejk!" jako naruszenia obowiązującej już Jej Wysokości Ustawy Antyalkoholowej. Może to nielojalne z mojej strony, ale kwintesencję tegoż dwuwiersza podzielam bijąc się mocno w piersi.

wieczór w służbowym pokoju

Za oknami lało jak z cebra. Do pokoju reżysera Wiesława W. wszedł Artur C. - wystraszony, skulony, z miną męczennika.

- Panie reżyserze, ja nie dam rady. Nawet gdyby pan na pomoc wezwał cały 91 regiment i na dodatek ducha śp. cesarza Franciszka Józefa to ja Szwejka nie zagram. Czy ja wyglądam na Szwejka? Może pan nigdy nie widział Szwejka? Ja pokażę zdjęcia...

- Zagrasz, chłopcze, zagrasz.. - odpowiedział spokojnie reżyser i nalał zrezygnowanemu delikwentowi kieliszek czystej.

materiał do przemyślenia

Gdy jedni wyrywają sobie pazurami co znakomitsze role, inni podchodzą do stawianych im zadań z pokorą i obawą czy podołają złożonym na ich barkach ciężarom.

gdzieś tak dwa miesiące później

W teatrze przy pl. Teatralnym 1 (w Wałbrzychu) pełna gala. Premiera. Zajeżdżają limuzyny marki fiat 126p. Wysiadają oficjele i goście. Ukłony, powitania, grzeczności. Sekretarzowa coś szepcze na ucho dyrektorowej. W powietrzu czuć wielki świat.

Na scenie zaadaptowanej na knajpę "Pod Kielichem" gwarno. Prym wiedzie Józef Szwejk. Trochę z powieści Jarosława Haszka "Przygody dobrego wojaka Szwejka" w tłumaczeniu Pawła Hulki-Laskowskiego, a trochę z dramatu Bertolta Brechta "Szwejk w drugiej wojnie światowej" w tłumaczeniu Andrzeja Bragi. O dziwo właścicielem gospody "Pod Kielichem" nie jest pan Palivec, ale pani Kopecka.

znów coś do przemyślenia

Adaptacja Teresy Worono znacznie różni się od znanych z innych polskich scen adaptacji powieści Haszka. Dlatego pisanie czy mówienie o wierności w stosunku do pierwowzoru literackiego mija się z celem. Adaptatorka musiała być bowiem wierna dwóm utworom dwóch autorów. Jest to nowe dzieło sceniczne próbujące ukazać prostego, szarego człowieka broniącego się sprytem, poczuciem humoru przed siłą i przemocą. Kolejne zakręty historii symbolizują portrety - najpierw Franciszka Józefa, potem Hitlera...

w przerwie między aktami

Palę marlboro, którym poczęstował mnie były prominent z Wrocławia i sobie myślę, że Artur Cehak grający w tym spektaklu rolę Szwejka, na scenie jest raczej bratem prawdziwego Szwejka. Znacznie od niego cwańszym, sprytniejszym, bogatszym o doświadczenia brata. Nie jest do niego podobny wewnętrznie ani zewnętrznie. Jest jakby skrzyżowaniem Kurasia z serialu "Polskie drogi" i Piszczyka z powieści Meissnera.

Akcja sztuki "Uszy do góry, panie Szwejk!" jest bardzo prosta. Dzieje się głównie w gospodzie "Pod Kielichem" i przed różnymi komisjami cesarza Franciszka Józefa i kanclerza Hitlera. Nie poznamy więc, odwiedzając wałbrzyską scenę, licznych przełożonych Szwejka ze słynnym porucznikiem Łukaszem na czele. Za to wysłuchamy paru songów Brechta i innych utworów. Przyjdzie nam też do głowy banalna konkluzja, że świat się zmienia, choć wcale się nie zmienia i że historia toczy się dalej, ale jakby po obwodzie dziwacznego koła.

Konwencja całego przedstawienia jest zdecydowanie bliższa, zwłaszcza w narracji, Brechtowi niż Haszkowi. Aktorzy próbują nam przekazać nie tylko swój dystans do przedstawianych zdarzeń uogólnianych w songach, lecz także trochę współczesnego "luzu". Efekt jest jednak taki, że jedni grają na za dużym "luzie", inni z kolei są za sztywni. Rozdźwięk w predyspozycjach nie wpływa dobrze na całe przedstawienie. Szaleje na scenie Kazimierz Migdar, kolejno jako asystent komisarza policji, radca sądowy i lekarz. Nie mogą sobie poradzić w celi ze swoimi rękami, nogami, minami i głosem en bloc aresztanci: Stanisław Kamberski, Adam Wolańczyk, Józef Kaczyński i Janusz Zwierzyński. Ani to krótka scena z Brechta, ani z Haszka i tak dalej...

zadumanie

Gdy oglądam próby rozłożenia autora (autorów) zawsze zastanawiam się czy ludzie robią to złośliwie, czy tylko nieświadomie.

po drugim akcie

Zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Aktor, jeden z pożyczonych czworonogów, tak się zdenerwował premierową atmosferą nie wolną od napięć, że w pewnym momencie zdezerterował ze sceny.

w pociągu

Właściwie nie ma się czym denerwować. "Uszy do góry, panie Szwejk!" da się oglądać i nikogo nie powinna razić nawet chybiona dekoracja Adama Kiliana.

porada

Radzę wszystkim, którzy wybiorą się do wałbrzyskiego Szwejka, by poddali się filozofii jego literackiego pierwowzoru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji