Artykuły

Ten wesoły rozbójnik

KTOŚ kiedyś powiedział, że pisać dla dzieci trzeba tak samo dobrze jak dla dorosłych, tylko lepiej. Chyba słusznie. Odnieść tę receptę można i do sceny. Trzeba więc robić przedstawienia tak samo dobre, jak dla dorosłych, tylko lepsze. To znaczy trzeba robić takie przedstawienia, które by podobały się dorosłym, a równocześnie zachwycały i oczarowywały dzieci i młodzież. Czy to duża sztuka? Duża. Dzisiaj, kiedy się czyni wszystko, żeby z teatru zrobić pole doświadczalne indywidualnych gustów reżyserskich, kiedy własnej fantazji twórców podporządkowuje się cały arsenał środków, którymi dysponuje teatr, nie do pospolitych przypadków należy decyzja, niejako służebnej funkcji reżysera i zespołu aktorskiego wobec młodej widowni. A przecież niegdyś tak bywało, bywało. Pewnie, że ambicje są ambicjami. Pewnie, że reżyser pragnie odcisnąć tak zwane piętno własnej odrębności artystycznej i wyłożyć na sceniczną ławę wszystkie skarby swego talentu, no, ale przecież to samo można zrobić, biorąc pod uwagę chłonność i wrażliwość widza. I można na tym nie stracić, a przeciwnie, zyskać. I zyskała na tym właśnie Alina Obidniak, reżyserka jeleniogórskiego "Rumcajsa". Dała popis świetnej, niebanalnej zabawy na scenie i między widzami. Wyczarowała świat ni to z baśni, ni to z marzeń sennych, ni to z opowiadań naszych babek przy kominku. Ale z jaką werwą pokazanych, z jaką lekkością i zwinnością przebiegających. To się nazywa wyczuć młodzieńszą fantazję. Przedstawienie ubrała reżyserka w kostium, który i pasuje do urody tekstu, i podkreśla zalety jego charakteru, tudzież skrzętnie ukrywa, czy wymazuje wady i usterki. Dobrze skrojony to garnitur. Szatą i szlachetnością materii bogata i barwą i tonem przyciągająca wzrok.

Niby powaga i dostojność bije z przedstawienia, a przecież humor, sarkazm, ironia, żart przedni i przymrużone oko coraz to nam się ukazują. W nawias powagi i dramatu wzięty cały nurt komedii, płynący żwawo, mieniący się słonecznymi kolorami, scenerią tyle kuszącą, co i dziwność w nas budzącą. Owa zgraja żandarmów, przerysowane sylwetki, wynaturzone poddań gnuśność umysłów, cały ten zabytek charakterów i śmieszności ludzkich, jak w zwierciadle, wyraźny, czytelny, dowcipu i przewrotności nie pozbawiony, ale i od kontemplacji nie wolny, toż to sama frajda dla dzieci, i nie tylko dzieci. Brawooo, pani reżyser! Żeby jednak własnym pochlebstwem się nie udławić to winienem powiedzieć i to, że strona muzyczna nie zadowalała mnie, że z głosikami aktorów też różnie bywało, za słabiutkie tu i ówdzie, choć w zasadzie przyjemne, miłe, czyste; dalej: nie zaszkodziłoby wzmocnienie dyscypliny w partiach zbiorowych, oczywiście dyscypliny artystycznej; no ale dość; odzyskałem równowagę po pochwałach.

Przedstawienie gorąco polecam, młodym, i dorosłym. Coś uroczego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji