Artykuły

Sosnowiec. Premiera "Chłodnych poranków" w Zagłębiu

Jacek Rykała, artysta plastyk, po raz trzeci objawia się w teatrze w roli reżysera. Jego autorską inscenizację można oglądać tym razem w Teatrze Zagłębia.

Na afiszu wciąż jest poprzednia sztuka Rykały - "Mleczarnia". Choć osadzona w realiach Sosnowca, wystawia ją Teatr Śląski. Dyrekcja sosnowieckiego Teatru Zagłębia od dawna zabiegała o współpracę z Rykałą. Efektem tych starań są "Chłodne poranki".

Akcja sztuki rozgrywa się zaledwie w trzy dni. Zaczyna się rankiem, a kończy głęboką nocą i monologiem o tytułowych chłodnych porankach. Na scenie dwunastka aktorów i wiele przeplatających się historii, postaci, w tym Zdzisław Marchwicki, znany jako "wampir z Zagłębia".

- Zgłębiałem temat seryjnych morderców, którzy pojawili się w regionie w ciągu 30 lat - przyznaje Rykała. Postać Marchwickiego daje autorowi pretekst do rozmowy o czasie i prawdzie. - Zauważyłem, że w pewnym momencie życia czas staje się szalenie umowny. Zaczynamy myśleć kategoriami wydarzeń z przeszłości, które stały się tak ważne i zmieniły nasze życie, że są centralnym punktem odniesienia - mówi reżyser. Przyznaje, że historia "wampira z Zagłębia" jest także dla niego punktem odniesienia. - Dorastałem jako nastolatek i choć moją głowę zaprzątało wtedy coś innego, pamiętam przecież komunikaty o zbrodniach i ostrzeżenia przed "wampirem". Od tego nie dało się wtedy uciec, to także część mojej biografii - wspomina Rykała.

Bohaterowie "Chłodnych poranków" spotkają się w korytarzu jednej z zapomnianych kamienic, gdzie można się natknąć zarówno na sąsiadów, jak i nieznajomych. Motyw opuszczonych domów i kamienic, zapomnianych podwórek jest jednym z motywów przewodnich malarskiej twórczości Rykały. Scena pozwala mu jeszcze pełniej zrekonstruować ten świat. Artysta przyznaje się też do nietypowego hobby - kolekcjonuje dźwięki. Wychowany głównie na słuchowiskach jest wyjątkowo wrażliwy na wszelkie brzmienia. Przed spektaklem, ale również w trakcie pracy nad nim, tworzył specjalną ścieżkę dźwiękową. - W sztuce chcę stworzyć wnętrze domu, którego już nie ma, z tym wszystkim, co go kiedyś wypełniało, z jego odgłosami - mówi Rykała.

Premierę "Chłodnych poranków" zaplanowano na piątkowy wieczór. Na widowni teatru w Sosnowcu zasiądzie także Rykała. Przychodził tu często. Wspomina m.in. "Lęki poranne" Stanisława Grochowiaka ze świetną rolą Bernanrda Krawczyka jako Alfa (1973 rok). Dziś egzemplarz zaadaptowanych na nowo "Lęków porannych" leży w jego szufladzie, tam też schował swój nowy tekst, monodram o wampirach - tekst o świecie strasznym i pięknym zarazem, który leży gdzieś między Sosnowcem, a Szopienicami. Wkrótce przekonamy się, czy te teksty zyskają nowe, teatralne życie.

***

Zaprasza Jacek Rykała, reżyser:

W tej sztuce najbardziej zależało mi na trzech kwestiach. Przede wszystkim dotknięciu pojęcia prawdy. Wraz z upływem życia orientujemy się, jak bardzo względna jest to wartością, którą powinniśmy weryfikować osobiście. Drugim zagadnieniem jest czas. Uważam, że w pewnym momencie zaczynamy istnieć poza czasem i liniowy sposób jego pojmowania, w jakim jesteśmy zanurzeni, staje się umowny. Zastanawiając się nad życiem uświadamiamy sobie, że liczą się tylko pewne momenty. Dlatego też sztuka nie rozwija się liniowo. Dzieje się w ciągu trzech dni, ale tak naprawdę ich kolejność można by zamienić.

I wreszcie trzecią sprawą jest historia wampira z Zagłębia, która w przedziwny sposób przeplatała się z moim życiem.

Not. łuk

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji