Artykuły

Zostawcie Odmieńca w spokoju

"Komornicka. Biografia pozorna" w reż. Bartka Frąckowiaka na Scenie Prapremier InVitro w Lublinie. Pisze Waldemar Sulisz w Dzienniku Wschodnim.

Po ubiegłorocznej premierze "Braci Karamazow" Janusza Opryńskiego nowy spektakl InVitro", odkrywający intrygującą postać Marii Komornickiej - to jedno z najważniejszych przedstawień w Lublinie w ciągu ostatnich lat.

Dojrzałe aktorstwo Anity Sokołowskiej, świeży pomysł na inscenizację biografii kobiety niezwykłej, linearna konstrukcja spektaklu, muzyka na żywo oraz intrygujące oprogramowanie (software) - to największe atuty premiery "Komornicka. Biografia pozorna", którą w piątek 24 lutego zobaczyliśmy w Warsztatach Kultury".

Bohaterem spektaklu jest Maria Komornicka (1876-1949), utalentowana poetka, pisarka i krytyk literacki, która po kilku nieudanych miłościach i rozpadzie małżeństwa wyrwała sobie wszystkie zęby, ostrzygła się na krótko, zaczęła nosić męskie ubranie i kazała nazywać się Piotrem Włastem. Przerażona rodzina zamknęła córkę w zakładach leczniczych i psychiatrycznych. Umarła samotnie w Laskach w Dzień Kobiet, ostatnią kartkę podpisała "Maria".

Anita

Marię i Piotra zagrała Anita Sokołowska (serialowa doktor Lena Starska), kiedyś aktorka Teatru Osterwy, dziś Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Pracowała z Kazimierzem Dejmkiem, Pawłem Łysakiem i Maciejem Prusem, co pomogło zbudować jej dużą, wielowarstwową, zaskakującą i trudną rolę. W jej budowie pomogła fascynacja aktorki Indiami i medytacją.

I choć podczas spektaklu widać było, że aktorka szuka prawdy o postaci Marii i czasem błądzi, to tak zbudowała przedstawienie, że każdorazowo będzie oddzielnym poszukiwaniem prawdy, rodzajem medytacji i dialogiem z widownią. Lekkość ruchu, dopracowany gest, precyzyjny układ ciała i niesamowita mimika twarzy - złożyły się na poruszający efekt. I nie był to efekt melodramy.

Fenomenalne sceny

Na poruszający efekt złożyło się kilka fenomenalnych scen, w tym scena operacji zmiany płci, którą śledzimy z pomocą kamery i ekranu. Zamiast skalpela są narzędzia dentystyczne, zamiast mózgu wnętrze orzecha. Kamera śledzi także notatki aktorki na listach i zdjęciach Komornickiej i jest to wstrząsające, bolesne śledztwo.

Anita Sokołowska, nieco zmęczona serialem "Na dobre i na złe" zmienia się na scenie jak kameleon. Raz jest małą Marynią, raz zrozpaczoną Marią, raz zgorzkniałym Piotrem Włastem. Bywa dramaturgiem, śledczym, komentatorem niezwykłej biografii literackiej, Pierrotem, kukłą a nawet Niną Hagen, kiedy z mikrofonem śpiewa ostry, rockowy protest song.

Szuka scenicznej postaci Komornickiej, przemierza kręte ścieżki jej życia, pyta czy to prawda, że Bóg je prostuje, pisząc prosto po liniach krzywych. Odpowiedź nie wygląda optymistycznie.

Usterki

Nie byłoby spektaklu bez pomysłu, który mieli: Weronika Szczawińska (dramaturgia), Bartek Frąckowiak (reżyser), Krzysztof Kaliski (muzyka) i Krzysztof Trzewiczek (software). Postanowili zbadać biografię pisarki, jej teksty, listy, wspomnienia i pośmiertną karierę kobiety, która stała się idolem współczesnych feministek.

Przy realizacji pomysłu trochę się zagubili. Podczas spełniania swoich artystycznych aspiracji stracili postać Marii z oczu, Komornicka zeszła na drugi plan. Ważne stały się pomysły, teatralne chwyty, całe skomplikowane oprogramowanie do spektaklu. W tym rozedrganym, ambitnym, wpadającym w trans przedstawieniu brakowało mi oddechu, prostoty, większej oszczędności i skromności. Powiedzenia stop teatralnej maszynerii, w której specjalizuje się InVitro. I to stop powinien powiedzieć Łukasz Witt-Michałowski, dyrektor InVitro.

Kilka stopklatek złożonych z ciszy i skupienia spokojnie mogłoby zastąpić kilka scen. Z pożytkiem dla spektaklu. I widzów, którzy nie zawsze rozumieli intencje artystów. - Świetny spektakl, ale o co chodziło z tą Komornicką, to do końca nie wiem - takie głosy można było usłyszeć po przedstawieniu. Może to dobrze, bo teraz warto o pisarce poczytać, pożyczyć jej "Biesy", wyszperać w Internecie jej nieliczne zdjęcia i samemu dopisać drugą część spektaklu.

Zostawcie Odmieńca

Podczas teatralnego śledztwa aktorka i realizatorzy stanęli w obronie Marii Komornickiej, pokazując samotną, bezbronną, nieszczęśliwą dziewczynę, która mogła zrobić międzynarodową karierę literacką. Nie zrobiła. Dlaczego? Zobaczcie spektakl, który po raz pierwszy w Polsce pokazał postać Marii Komornickiej.

Pokazał tragedię kobiety, zbyt odważnej na swój czas. Pokazał jej samotny pomnik w rodzinnym mieście. Stereotypowy podpis na pomnikowej tablicy. Pośmiertną karierę Komornickiej, która stała się przedmiotem analiz, książek, naukowych rozpraw. I obiektem kultu w różnych środowiskach. - Zostawcie Marię w spokoju - mówi Sokołowska.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji