Dubler dla kota
Kilkudziesięciu tańczących i śpiewających młodych ludzi stawiło się wczoraj w Teatrze Muzycznym "Roma" na casting do musicalu "Koty" Andrew Lloyda Webbera w reżyserii Wojciecha Kępczyńskiego
DOROTA WYŻYŃSKA: Robi Pan nowy nabór do "Kotów". Przecież premiera odbyła się zaledwie miesiąc temu?
WOJCIECH KĘPCZYŃSKI, dyrektor Romy: Zainteresowanie spektaklem jest ogromne, gramy siedem razy w tygodniu. Nasi artyści, zwłaszcza tancerze, po prostu nie wytrzymują tego kondycyjnie. Zdarzają się kontuzje, które oczywiście natychmiast leczymy, jednak nie chcemy tych ludzi nadwerężać. Dlatego wciąż szukamy dla nich dubletów, zmienników.
Czyli szuka Pan przede wszystkim tancerzy...
- Ale nie ukrywam, że każdy casting daje szansę na przyjrzenie się nowym ciekawym ludziom, których w naszym teatrze nigdy dość. Uważam, że takie castingi powinny się odbywać regularnie co dwa, trzy miesiące. Zdradzę, że poważnie zacząłem myśleć o tym, aby otworzyć przy Romie szkołę musicalową, która jeśli wszystkie moje plany by się powiodły, mogłaby ruszyć jesienią.
Tymczasem na "Koty" nie sposób się dostać.
- Mamy już rezerwacje na spektakle w czerwcu. Ale jest szansa, aby dostać się na "Koty" wcześniej - w kasie są jeszcze pojedyncze bilety. Poza tym uruchomiliśmy punkt zwrotów, przed którym co wieczór czekają najwytrwalsi widzowie.
Rozmawiała DOROTA WYŻYŃSKA