Artykuły

Pierwszy w Polsce koncert w 3D w Zielonej? Możliwe

Sopranistka śpiewa w scenerii norweskich fiordów, a my zakładamy okulary i... mamy wrażenie, że jesteśmy tam razem z nią. To już w marcu na deskach Teatru Lubuskiego.

Tego jeszcze nie było! Koncert muzyki klasycznej na żywo w technologii 3D po raz pierwszy zabrzmi w Zielonej Górze. Na pomysł wpadł dr Krzysztof Orleański z Norweskiego Uniwersytetu Nauk Technicznych i Stosowanych w Trondheim. A Jolanta Sipowicz, zielonogórska śpiewaczka i wykładowca UZ, przyłączyła się do przedsięwzięcia. - Zdajemy sobie sprawę, że jako pierwsi robimy coś, co niebawem stanie się powszechne, modne, ogólnodostępne - mówi Sipowicz.

W 2009 r. Orleański badał możliwości technologii naftowych pod wodą w morzach. Przy okazji patent zastosował w sztuce. I tak, blisko trzy lata temu, widzowie obejrzeli jego "eksperyment teatralny". - Stworzyłem trójwymiarową scenografię, w której poruszali się artyści. Widzieliśmy ich na tle różnych krajobrazów i wnętrz domów. Widzowie włożyli okulary i czuli się, jakby byli tam razem z aktorami - opowiada Orleański. Spektakl przyjęto entuzjastycznie. A program o nowatorskich działaniach Polaka w Norwegii nakręcił TVN. Później technologię 3D wykorzystał w musicalu ["Polita"] Teatr Buffo.

Tymczasem Orleański pracował już nad ulepszeniem techniki przy koncercie muzyki klasycznej. To absolutna nowość. - Sama technologia 3D ma już ze sto lat. Ale do tej pory nie była odpowiednio dopracowana, a widz po projekcjach wychodził wyczerpany, z bolącą głową. Wymyśliliśmy takie ekrany i okulary, które nie pozwalają widzowi się zmęczyć - zapewnia naukowiec.

Swoje odkrycia przetestował jesienią ub. roku w Norwegii z Jolantą Sipowicz. - Wypadło świetnie. Ludzie obserwowali sceniczne działania artystki, wkomponowane w trójwymiarową scenę. Na fortepianie grała Katarzyna Wasiak. Gdy sopranistka śpiewała norweskie pieśni, w tle ukazywała się Trollstigen, czyli górska ścieżka trolli. Widz miał wrażenie, jakby sam nią podążał. Jeśli śpiewaczka śpiewała polskie melodie, spacerowaliśmy po Łazienkach i Żelazowej Woli. Widz przenosił się na Podhale, widział góry i rzeki, uroki polskiej wiosny. Niesamowite wrażenia! I nikogo nie bolała głowa! - wspomina Orleański. Z Sipowicz odwiedzili wszystkie miejsca, które pokazali na ekranie. Obrazy trzeba było kręcić dwiema kamerami jednocześnie i uważać, żeby nie poruszyć jej o milimetr.

Spektakl zobaczymy w marcu. - Udało nam się zdobyć wystarczającą ilość nowoczesnych, filtrowanych okularów. Mamy też specjalne ekrany i rzutniki. Gwarantujemy niepowtarzalne wrażenia - zaprasza Sipowicz. Koncert w Teatrze Lubuskim nie będzie jedynym. - Planujemy trasę po całym woj. lubuskim - dodaje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji