Nasza Ziemia niczyja
Wrócili do Polski po pięcioletnim pobycie za granicą w lutym 1990 roku. Przed kilku dniami pokazali w Poznaniu nowy spektakl "Ziemia niczyja".
Historia Teatru Ósmego Dnia w sposób znaczący jest związana z najnowszymi losami Polski. Wywodzi się on z nurtu teatru studenckiego, niepokornego i kontestującego. W 1979 roku ministerstwo przyzna- mu status teatru profesjonalnego (wraz z Kalamburem i Akademią Ruchu), ale bez własnej siedziby.
Lokal otrzymali w 1984 roku na jednym z poznańskich osiedli, ale zaledwie na kilka miesięcy. Właściwie nikt nie zabraniał im grać (poza indywidualnymi zakazami cenzury w różnych miastach). Używając bardziej łub mniej dyplomatycznych argumentów przekonywano wynajmujących teatrowi salę, że postępują niewłaściwie. Artyści przepraszali widzów i odwoływali przedstawienia.
Zaczęli grać w kościołach. Potem stopniowo wyjeżdżali za granicę. Spotkali się i najdłużej pracowali we włoskiej Ferrarze. Żyli z grania i nie rezygnowali z polskich paszportów. Po powrocie do Poznania w zeszłym roku, mimo obietnic i deklarowanej sympatii władz, przez kilka miesięcy znów odbywali próby w wynajmowanych salach. Własną wreszcie wywalczyli. Czeka na adaptację.
"Ziemia niczyja" jest dziełem zespołowym, artystyczną reminiscencją z doświadczeń emigranta, opowiedzianą w swoistym i wyjątkowym języku Teatru Ósmego Dnia. Gra tu ludzkie ciało, ręka w takim samym stopniu jak twarz, głos obok światła czy muzyki. Znaczy tu nie tylko słowo, ale i sylaba, pomruk lub krzyk. Widzowi udziela się niepokój, zagrożenie, pragnienie wolności, ale i radość spotkania na obcej ziemi, i poczucie chwilowej stabilizacji.
Spektakl wprowadza w zagubienie, którego doświadcza współczesny emigrant, w jego próby zrozumienia, przystosowania się do wybranego (w jakim stopniu?) świata zachodniego. Artyści pokazują Polaka (?), który pewnie chce, ale nie umie uczynić swoją ani ziemi, na której się urodził, ani tej, którą wybrał. A może tylko tak mu się zdaje?