Artykuły

"Gdy ptak snu postanowił uwić gniazdo w mojej źrenicy"

"Słownik chazarski. Dzieci snów" w reż. Pawła Passiniego w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Mateusz Rossa w serwisie Tektura Opolska.

Megaprodukcja w Kochanowskim to zbiór artefaktów sennej projekcji składającej się ze strzępków opowieści pozlepianych z "gliny stworzenia". Nastrój, rytm, melorecytacje alfabetu hebrajskiego (i greckiego) przez Dzieci Snów, wędrówka po zakamarkach teatru, podział widowni na trzy grupy (Męską, Żeńską, Łowców Snów) śniące siebie nawzajem, to istne spiritual fiction. Kolaż barw o wartkiej akcji, zapach potężnej przestrzeni budynku teatru pozwalający odkrywać cudowną religię snów i poszukiwanie w niej odpowiedzi na najprostsze pytania: Kim jestem? Po co żyję? Czy jest ktoś nad nami, kto kieruje człowieczym bytem? Znaczące piętno na spektaklu zaznaczają zarówno aktorzy jak i widownia. Każdy zostaje zaangażowany we wzajemne śnienie współtowarzyszy tej magicznej podróży do wnętrza siebie.

"Słownik chazarski. Dzieci snów" Pawła Passiniego w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu, powstaje w oparciu o wielokrotnie nagradzaną powieść Milorada Pavicia. Spektakl nie powstał, bo wydaje mi się, że wciąż powstaje na nowo. Wszak jest to kolaż kreślony farbami z krainy śnienia - jednej z nielicznych, gdzie ludzkość nie dzieli się na narody i religie. Odwiedzając Krainę Snu, staję się jej współobywatelem nadając jej kształt i znaczenie. Niemniej jednak zgubnymi bywają obrzeża śnienia, gdzie czają się diabły podczas zwielokrotnionej, transcendentnej podróży. Passini podaje trzy równoległe opowieści o Chazarach poszukujących swojej religii. Ta podróż ma ich przypiąć do rzeczywistości współczesnego im świata. Jednakże los wciąż na nowo udowadnia, że nie jest to do końca możliwe. Chazarscy obywatele mieli w zwyczaju nie przyznawać się do swojego języka, obywatelstwa, a urzędów publicznych unikali, przyznając ich piastowanie mniejszościom narodowym swojego kraju. To jest niespotykane po dziś dzień w historii ludzkości. Bajka to czy sen (vide listy dr Doroty Szulc przytaczane u Pavicia), skoro odłamki ich istnienia wspominają o Shoah? Passini przywodzi na scenie w całości Appendix II Pavicia będący dodatkiem do Słownika Chazarskiego. Nietrudno jest się pogubić w starych snach, diabłach, postaciach, które zdają się na nowo pisać historię Słownika chazarskiego w czasach nam współczesnych, wplatając kontekst różnic kulturowych, które wielokrotnie prowadziły do erozji i wypatrzenia ich sensu. Wszakże sędziami w sprawie morderstwa dr Abu Kabir Mu'awii (Andrzej Jakubczyk) oraz dr Isajla Suka (Jacek Dzisiewicz) są szatani z piekieł monoteistycznych religii (Judyta Paradzińska w roli Szatana Żydowskiego, ale kreująca też postać Efrosiniji Lukrević; Mirosław Bednarek w roli Szatana Muzułmańskiego, ale kreujący też postać Akszaniego Ibn Dżabira oraz Szatan Chrześcijański - Łukasz Schmidt - będący zarazem Nikonem Sevastem - pisarzem ikon). Istne pomieszanie zmysłów zważywszy, że historia dwudziestowiecznego procesu zdaje się odzwierciedlać śnienie siedemnastowiecznych wydarzeń przedstawionych na wszystkich scenach Teatru Kochanowskiego. To jedna z ostatnich scen podająca mądrość dotyczącą ważności bycia sobą w świecie myśli. Plewienie ogródka refleksji, snów w głowie, zdaje się być jedynie możliwym, by utrzymać się na powierzchni jeszcze chwilę. To sens i walka o kolejny dzień, by móc doznawać świata; czytać i myśleć, istnieć jak u Brankovicia - Młodszego Syna (Przemysław Czernik) zamyślonego nad budzonym do życia Golemem (Bartosz Dziedzic). To Virginia Ateh Aleksandry Cwen, która przed owym sądem przyznaje, że jest Chazarką z izraelskim paszportem. Trzeźwo kontruje diabelskie trio: "Chazarowie zamienili się w Żydów, więc w ślad za innymi przyjęłam judaizm i paszport izraelski. Co bym robiła sama na świecie? Gdyby wszyscy Arabowie stali się Żydami, czy pan by pozostał Arabem?"

Diabły mają używanie zważywszy na fakt, że chazarski Kagan (w tej roli Leszek Malec) w jednej z pierwszych scen stacza się z tronu Boga Ojca, który przez resztę przedstawianych scen pozostaje pusty, rozświetlony światłością, przywodząc na myśl słowa G. G. Byrona (Kain. Misterium. Wybór dzieł, Tom II: Dramaty): "Niech siedzi na swym wielkim, pustym tronie / I stwarza światy, aby tym rozerwać / Wieczność swojego niezmiernego bytu / I niepodzielną, okropną samotność. / Niechaj gromadzi światy! On sam jeden, / On nieskończony, niepozbyty władca. / Gdyby mógł siebie zniszczyć, to byłoby / Z dobrodziejstw, które wyświadczył największym".

Osnową opowiadanej historii są Dzieci Snów, które czarują sceniczną przestrzeń melorecytacją. Tworzą oniryczny klimat za sprawą gestów, szeptanych liter. Zdają się być ciastem, z którego wyrasta golem Adama Poprzednika (Kadmona) oraz wszystkie sceniczne postaci, które starają się składać recytowany alfabet w słowa. Wyłącznie w rzeczowniki oraz imiona; czasowniki są zastrzeżone dla Boga - w tym przypadku dla jego pustego tronu umieszczonego na podwyższeniu. Adam Poprzednik jest celem badań. Staje się wzorcem dążenia Łowców ku drodze do doskonałości Boga, chociaż jej ziemski namiestnik utracił nieśmiertelność i mądrość stwórcy. Co zastanawiające, gdy część widzów zasiada wokół bożego tronu, czyni to plecami do niego. Czy przez sceniczne sny widzów oraz aktorów przemawia pogłos Boga namacalny w śnieniu, czy też to nasze sny i marzenia o doskonałości stwarzają jego pusty tron? Czy to jest modlitwa? Ze sceny słychać w pewnym momencie: "Śmierć to imienniczka snu, tyle że to imię nie jest nam znane. Sen to codzienny koniec życia, małe ćwiczenie śmierci, która jest jego siostrą; ale nie każdy brat bywa jednako bliski siostrze". Przy kolejnej wizycie u podnóży tronu, publiczność zasiada do niego frontem. Gest zamierzony przez reżysera czy śnienie publiczności i kreacja podświadomości? To zastanawia i skłania do rozmyślań. Czuć w tym jakiś ślad herezji.

TUTORIAL DO SŁOWNIKA CHAZARSKIEGO. DZIECI SNÓW

WERSJA MĘSKA - FRAGMENTY ŚNIENIA

Ateh - księżniczka chazarska z VIII/IX wieku. Jej komnaty były strzeżone przez wielkie psy o srebrnej sierści. Miała decydujący głos w trakcie tzw. dysputy chazarskiej. Wg jednych źródeł zginęła po spojrzeniu w lustrzane odbicie, ujrzawszy wymalowane na swoich powiekach litery z zakazanego alfabetu chazarskiego, które pełniły funkcję obronną, gdyż w snach Chazarowie byli najbardziej podatni na wpływy innych. "Umarła, zabita jednocześnie literami z przeszłości i z przyszłości". Źródła chrześcijańskie do kwestii chazarskiej podają, że przekonała Kagana do przyjęcia wiary bizantyjskiej. Zielona księga Słownika chazarskiego przekonuje, że zwycięzcą dysputy był przedstawiciel islamu. Niezależnie od źródeł, Ateh poniosła dalekosiężne konsekwencje udziału w dyspucie. Wydana w ręce władców podziemnych piekieł - hebrajskiego Beliala oraz chrześcijańskiego Szatana, zbiegła do władcy islamskiego piekła - Iblisa. Tamże, skazana na zapomnienie ojczystego języka oraz życie wieczne. Kochać mogła tylko we śnie, więc poświęciła się w pełni chazarskim Łowcom Snów, "którzy zajmowali się tworzeniem jakby ziemskiej wersji niebiańskiego rejestru, wspomnianego w Księdze Boga. Kapłani ci, podobnie jak sama księżniczka, potrafili wysyłać do cudzych snów polecenia, swoje lub cudze myśli, a nawet przedmioty". Pratwórczyni Słownika chazarskiego. Wówczas nie istniały jeszcze jego trzy obecne wersje. W bieżących wydaniach zostało z tamtego "tyle co ze smutku psa, który dzieci, naśladując szczekanie, przekazują innemu psu".

Najbliższą poznania właściwej odpowiedzi wobec sede vacante ("nieobsadzona stolica" lub "pusty tron") jest postać Ateh kreowanej przez trzy spójne i wzajemnie się uzupełniające postaci: Ateh Białą (apokryficzna Zofia Bielewicz), która przeczuwając swój los przepięknie uczy Papugę Ateh (w tej roli Kornelia Angowska) tajemniczego języka chazarskiego; jego znajomość zostaje odebrana Ateh w konsekwencji udziału w dyspucie chazarskiej przez szatana piekła islamskiego - Iblisa. Papuzia Ateh Kornelii Angowskiej jest pogłosem wiedzy o dawnej świetności chazarskiej, gdy zasób wiadomości o Adamie Poprzedniku (Kadmonie) był pełniejszy. Angowska personifikując papugę staje się Ptakiem Czasów (Patrz komiks: "W poszukiwaniu Ptaka Czasu" Serge Le Tendre'a oraz Régisa Loisele'a, którego bohaterowie szukają Ptaka Czasu, aby uratować świat Akbaru przed zniszczeniem). Doprawdy, Angowska jest w swojej roli uroczym snem. Ateh powraca w XX wieku jako Virginia Ateh (Aleksandra Cwen). Obserwujemy ją na scenie podczas procesu, gdzie jest świadkiem w sprawie dr Doroty Szulc (Grażyna Kopeć) oskarżonej o zabójstwo dr Abu Kabir Mu'awii (Andrzej Jakubczyk).

Brankoviciowie

Kir Avram Branković (w tej roli Andrzej Czernik) - dyplomata, polihistor i eurydyta. Fundator cerkwi Świętej Paraskewy w Kupiniku; współautor Słownika chazarskiego. "Od najmłodszych lat Brankowić nie sypia nocą, jak inni, lecz tylko za dnia, a kiedy z dnia uczynił noc, tego nikt nie potrafi powiedzieć". Jego sny obserwował Jusuf Al Masudi (w tej roli Maciej Namysło) chcący tą drogą dotrzeć do Samuela Kohena (Adam Ciołek). Ginie zabity przez Turków podczas starcia austriacko-węgierskiego pod Kladovem w 1689 roku. "Masudi łowił sen Kohena, który śnił śmierć efendiego Avrama, tak jak dotychczas śnił jego życie".

Branković - Młodszy Syn (w tej roli Przemysław Czernik) za młodu dręczony przez zmorę, którą zdołał pokonać. Wiele wskazuje na to, że była nią jego własna matka, która zmarła w trzy dni po pokonaniu nocnej zjawy. "Od tej pory chłopiec zupełnie zaniemógł z rozpaczy, zaczął tracić włosy, a z każdym, jak powiedzieli Brankowiciowi znachorzy, wypadał mu rok życia".

Petkutin - Golem (w tej roli Bartosz Dziedzic) - przybrany syn Avrama Brankovicia ulepiony przezeń z gliny. Mąż Kaliny (w tej roli Beata Wnęk-Malec). Zarówno żywi jak i martwi uwierzyli, że golem jest człowiekiem. Rozszarpany przez martwe dusze niedługo po swojej żonie. "W dniu kiedy to się stało kir Avram Brankowić zapisał następujące słowa: >Eksperyment z Petkutinem zakończył się pomyślnie. [] Mogę zatem przejść do trudniejszej części zadania. Od małej próby do wielkiej. Od człowieka do Adama<".

W ścieżce męskiej spektakl rozpoczyna scena, w której Kir Avram Branković wraz z synami lepią z błotnistej gliny Golema (Bartosz Dziedzic). Budzeniu towarzyszy Psalm 40: "Złożyłem w Panu całą nadzieję; On schylił się nade mną i wysłuchał mego wołania. Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki []". Brankoviciowie powtarzają akt bożej kreacji. Scena jest wzmocniona (później, co nadaje jej głębokiego wymiaru) przez Dzieci Snów, które recytują litery alfabetu hebrajskiego. Podobno ich właściwe ułożenie pozwala ponowić proces dotąd zarezerwowany dla Boga. Czernikowie (nomen omen ojciec oraz syn także w życiu prywatnym) oraz Branković - Starszy Syn (Stanisław Kraska) wrzucają z miejsca widownię na głębokie wody śnienia. Doskonałe, że od pierwszego obrazu widz może się zapaść w oniryczność świata wykreowanego przez aktorów Passiniego. Historia Golema ma swoją kontynuację pod Drzewem Życia obwieszonym sefirami na Małej Scenie Teatru Kochanowskiego. To tutaj po długiej i znaczącej ciszy, podczas której w gałęziach Drzewa Życia szeleszczą: Korona, Mądrość, Zrozumienie, Srogość, Piękno, Zwycięstwo, Chwała, Fundament, Królestwo, wysłuchujemy pięknej opowieści w wykonaniu Kaliny (Beata Wnęk-Malec). Obie opisywane w tym miejscu sceny przywodzą na myśl w sposób nieodparty teorię emanacji: "Plotyn zakładał, że postacie bytu są więcej lub mniej doskonałe. Im byt doskonalszy, tym ma większą moc twórczą, a twór jest zawsze mniej doskonały od twórcy. Każda postać bytu pochodzi tedy od innej, która jest od niej doskonalsza (Historia filozofii, Tom I, Władysław Tatarkiewicz)". Majstersztyk sceniczny, zwłaszcza, że całej historii towarzyszy Nikon Sevast - Szatan Chrześcijański (w tej roli Łukasz Schmidt).

Dr Abu Kabir Mu'awija (w tej roli Andrzej Jakubczyk) - hebraista arabski, wykładowca uniwersytetu w Kairze. Znawca twórczości Judy Haleviego. Ustalił, że Słownik chazarski wydany w roku 1691 dotrwał do czasów współczesnych w co najmniej dwóch egzemplarzach. Żadnego z nich nie odnalazł. Ranny w wojnie izraelsko-egipskiej w 1967 roku. Po wojnie zamieszkał w domu po ojcu w Aleksandrii, gdzie śnił niczym Chazarowie swoje sny od czasów współczesnych, aż po okres wczesnego dzieciństwa. Przeglądając XIX-wieczne aleksandryjskie gazety, począł wysyłać zapytania na zawarte w nich ogłoszenia. Nieoczekiwanie zaczęły nadchodzić odpowiedzi od spadkobierców ogłoszeniodawców, co pozwoliło Mu'awii skompletować zestaw przedmiotów, które utworzyły niespodziewanie zwartą całość. Po konsultacjach ustalił, że zgromadził prastare wyposażenie lecznicy snów. Co znamienne, wśród nabytków była papuga śpiewająca w nieznanym języku. Wrócił do swojej pracy naukowej w Kairze. Stamtąd w październiku 1982 roku udał się na sympozjum naukowe "Kultury wybrzeży czarnomorskich w średniowieczu" do Stambułu, gdzie został zamordowany. Sprawcy nigdy nie ujęto. Wg relacji Virginii Ateh (Aleksandra Cwen) miał zostać zamordowany przez niespełna czteroletnie dziecko mające po dwa kciuki u każdej dłoni. Patrz: Efrosinija Lukrević - Szatan Żydowski (w tej roli Judyta Paradzińska). Historia chazarskiej księżniczki ponownie zatacza koło. Powraca, domagając się uwagi kolejnych pokoleń

Jusuf Al Masudi (w tej roli Maciej Namysło) - siedemnastowieczny lutnista, współautor Słownika chazarskiego, islamski Łowca Snów. Al Masudi wiedział, "że serbskie psy najpierw gryzą a potem szczekają, wołoskie gryzą po cichu, tureckie zaś najpierw szczekają a potem gryzą". Zaszlachtowany nad Dunajem w 1689 roku przez żołnierzy tureckiego paszy Szabelnika. Jusuf Al Masudi obserwował sny pochodzącego z Siedmiogrodu dyplomaty Kira Avrama Brankovicia (Andrzej Czernik) chcąc tym samym za ich pośrednictwem dotrzeć do żydowskiego badacza snów, także łowcy - Samuela Kohena (Adam Ciołek). Obaj spotkali się na krótką chwilę na jawie podczas ataku Turków, którzy zasiekali Avrama Brankovicia. Wówczas to Kohen zapadł w sen, z którego miał się już nie obudzić. "Masudi łowił sen Kohena, który śnił śmierć efendiego Avrama, tak jak dotychczas śnił jego życie". Jeszcze przed śmiercią Masudi zapomniał swojej wersji słownika, który zresztą został spalony. Cała opowieść miała się powtórzyć w XX wieku już w innym kontekście, gdyż stare sny zawsze powracają w swoich nowych znaczeniach.

Namysło w roli Masudiego składa ukłon w stronę opolskiej publiczności. W jego śnie - słowniku, pojawia się na krótką chwilę wiedźma Lola z Makbeta (reż. Maja Kleczewska), cudowny Starzec / Orestes / Posłaniec z Ifigenii w Aulidzie (reż. Paweł Passini), niezapomniany Billy ze spektaklu Kaleka z Inishmaan (reż. Bartosz Zaczykiewicz). Warsztat aktorski Namysły oraz zamysł reżysera w krainie Śnienia zdają się w tym kontekście nie posiadać żadnych granic. Namysło olśniewa w tym kilkunastosekundowym zaledwie epizodzie. Kreśli świat, którego już nie ma. Zdaje się przypominać o snach przeszłości obecnie poukrywanych już w przepastnych archiwach teatru. Sen to czy jawa? Z pewnością fragment osobistego słownika chazarskiego zgromadzonych na widowni.

W jednym z zakamarków teatru znajduje się komnata Masudiego, w której lutnista spoza krat wyśpiewuje melodię snu. Muzykę, o której starał się zapomnieć stając się Łowcą Snów. Wybrzmiewa opowieść o człowieku, który śniąc zbliżył się do chwili poznania śmierci. Słownik chazarski, jak drzewo poznania dobrego i złego wabi, urzeka, wreszcie ginie i płonie. Jusuf Al Masudi Namysły zdaje się, jak wszyscy na scenie, być pogodzonym z owocem poznania krainy śmierci, która jest przedłużeniem jednego z Nieskończonych - Morfeusza zwanego Sandmanem.

Samuel Kohen (w tej roli Adam Ciołek) - siedemnastowieczny Żyd dubrownickiego getta. Umiera w drodze do Stambułu nad Dunajem podczas starcia austriacko-węgierskiego pod Kladovem w 1689 roku na dzień przed Jusufem Al Masudim. Właściwiej jest rzec, że zapada w śpiączkę, z której nie ma powrotu. Łowca Snów, współautor Słownika chazarskiego posądzany o szerzenie herezji esseńskich, kochanek Efrosiniji Lukrević. Tropiony w sennych marzeniach Kira Avrama Brankovicia (Andrzej Czernik) przez Jusufa Al Masudiego (Maciej Namysło). Na jawie spotykają się tylko przez mgnienie oka. Po jego śmierci do gminy żydowskiej w Dubrowniku abchechmani belgradzkich sefardyjczyków przesyłają pierścień zdjęty z jego dłoni, na którym wyryta była data 1689.

Szaleństwo Kohena (Adam Ciołek), który tarza się w manuskryptach na scenie w dekoratorni, to szafot śnienia. Aktor wkraczając nań, staje się szaleństwem poznania słów zakazanych. Wypoczwarza się sam w sobie, a wokół krąży karawan z matką Lilith niosącą w swych piersiach czarne mleko poznania (Judyta Paradzińska w roli Efrosiniji Lukrević - Szatana Żydowskiego). Oszustwo! Oszustwo istnienia wobec powabu śnienia historii zakazanych. Ciołek miota się wokół kolumn zbudowanych z Biblioteki Snów. Słowo zakazane, ulotne, smakuje zatraceniem w szaleństwie. Zarysy postaci na ścianach dekoratorni, a w nich słowa obrazujące niechybne odejście. Niektórych lektur nie powinno być. O niektórych lepiej jest zapomnieć jeszcze nim powstaną. Kohen został wygnany z Dubrownika wobec głoszonych herezji z ksiąg stale płonących płomieniem poznania - Słowników chazarskich. Strwożeni Rabin Papo (w tej roli Michał Świtała), Rabin Achija (Bogdan Zieliński) oraz Rabin Nechama (Waldemar Kotas) poznając wyimki ze Słownika chazarskiego autorstwa Kohena, postanawiają wysłać go do Salonik. Bezgłośna modlitwa rabinów, na głos niewypowiedziana, krzyczy: Baal chalomot! (Księga Rodzaju, rozdział 37, Józef sprzedany przez braci: Oni ujrzeli go z daleka i zanim się do nich zbliżył, postanowili podstępnie go zgładzić, mówiąc między sobą: "Oto nadchodzi ten, który miewa sny! Teraz zabijmy go i wrzućmy do którejkolwiek studni, a potem powiemy: Dziki zwierz go pożarł. Zobaczymy, co będzie z jego snów!"). Wygnany z Dubrownika Kohen nigdy nie dociera do Salonik. Uwiedziony przez szatana, napęczniały zniszczeniem poznania słów dotąd zastrzeżonych tylko Najwyższemu, popada w szaleństwo snu, w jad mleka Lilith: "Wiem, że mój Słownik chazarski obejmuje wszystkie dziesięć cyfr i dwadzieścia dwie litery hebrajskiego alfabetu. Można z nich stworzyć świat, ale cóż, ja tego nie potrafię. Brak mi pewnych imion, a tym samym brak haseł na niektóre litery. Jakże bym chciał w miejsce imion użyć haseł samych czasowników! Ale człowiek nie jest do tego zdolny. Litery, które decydują o charakterze czasowników, pochodzą bowiem od Elohima, nie są nam znane i nie są ludzkie, lecz boskie. Jedynie litery stanowiące o rzeczownikach i imionach, a pochodzące od diabła z gehenny, tworzą mój słownik i są mi dostępne. Muszę więc trzymać się imion i diabłów" - czytamy u Milorada Pavicia.

Sam autor współcześnie wydanego Słownika chazarskiego - Milorad Pavić zaznacza: "Nie zabiłem nikogo. Ale oni zabili mnie. Na długo przed moją śmiercią. Byłoby o wiele lepiej dla moich książek i ich autora, bym był Turkiem albo Niemcem. Byłem najszerzej znanym pisarzem najbardziej znienawidzonego narodu świata - narodu serbskiego. Wiek XXI zaczął się dla mnie już w roku 1999, kiedy lotnictwo NATO zbombardowało Belgrad i Serbię. Od tego czasu rzeka Dunaj, na której brzegu się urodziłem przestała być żeglowna. Myślę, że Bóg zaszczycił mnie nieskończoną łaską przez ofiarowanie mi radości pisania i pokarał mnie w równej mierze, być może właśnie z powodu tej radości". Według deklaracji autora Słownik chazarski jest rekonstrukcją wydanego w Polsce w 1691 - i zniszczonego przez Inkwizycję - Lexicon Cosri. W obecnym polskim wydaniu książka powróciła więc do miejsca swych narodzin - czytamy na obwolucie polskiego wydania.

Efrosinija Lukrević - Szatan Żydowski (w tej roli Judyta Paradzińska), to dubrownicka szlachcianka, z nadania - katoliczka po mężu, z duszy - należąca do żydowskiego świata. Miała po dwa kciuki u każdej dłoni. Znana z urody oraz swobodnego stylu życia. Skandalistka. Zwykła mawiać, "że płeć i honor nie idą w parze". Jej kochankiem był Samuel Kohen (Adam Ciołek). Po odejściu Kohena w Śnienie / Śmierć przepadła bez wieści. W Słowniku chazarskim Milorada Pavicia znajdujemy fragment opisujący prawdopodobnie jej śmierć: "Niektórzy uważają, że długa i smutna pieśń ludowa zapisana w Kotorze, w 1721 roku, opiewa jej śmierć. Pieśń ta, pod tytułem Latyńska dziewczyna i wojewoda wołoski Dracula, zachowała się tylko we włoskim przekładzie. Obok bohaterki, której przeżycia odpowiadają losowi pani Efrosiniji, występuje postać historyczna, Vlad Malescu, znany jako Drakula."

Efrosinija Judyty Paradzińskiej ułożona w jednym z epizodów na czarnym karawanie to kwintesencja zła. Aktorka doskonale oddaje mrok kreowanej postaci, który zsuwa się na deski sceny i rozpełza po widowni. Samuel Kohen (Adam Ciołek) zauroczony jej eterycznym pięknem, daje się zwabić w sidła ślepej miłości. To dla niej chce porzucić swoją żydowską wiarę, lecz Efrosinija Lukrević odwodzi go od tego pomysłu karmiąc go ciemnym mlekiem ze swojej piersi mówiąc: "Nie ssij za wiele, żebyś się nie zestarzał, bo to czas wypływa ze mnie. Z początku dodaje siły, ale potem osłabia". Kreacja Paradzińskiej uwodzi duszę Kohena, pożerając ją fragment po fragmencie. Szatan Żydowski Paradzińskiej z rozmysłem owłada poszczególne obszary duszy Samuela Kohena: pierwiastek życia - nefesz; tę, która porusza się jak wiatr - ruah i wreszcie tchnienie, zdolność do życia - neszama. Wściekłość i rozpacz Kohena gasną. Zaprzężony w karawan zamiast koni (Niegdyś "dbał on o cmentarz koński, pięknie urządzony nad morzem, i wyrabiał buńczuki, które w święta i podczas wypraw wojennych zawieszano obok ucha karym koniom paszy"), zniewolony ostatecznie przez córkę Gebhuracha z hebrajskiego piekła, z którym łączono zapis: Atque hinc in illo creata est gehenna (I odtąd w nim stworzona została gehenna), zdaje się bezgłośnie snuć niegdysiejszą pieśń miłości do szatańskiej Efrosiniji: "Próżnoć mi zwierciadło na szczęście przysyłasz, / Jeśli lica twego w nim już nie ma, miła, / Jeśli miast twojego, com pragnął, ujrzałem / Lice moje co dnia bardziej postarzałe. / Zwracam przeto dar twój, co sen mi odbiera, / Gdyć z lustra miast twojej, moja twarz wyziera".

Duet Paradzińska - Ciołek to doskonała maszyna śnienia. Na pozór niewinna, lecz z każdym gestem ciężar gatunkowy epizodu osuwa się w koszmar. Kohen Ciołka (doskonale wykreowana postać) poszukując czasownikowych form słów zarezerwowanych dla Pana Stworzenia, osuwa się w mrukot, warkot, ułudę piekielnej otchłani wykreowanej przez postać Judyty Paradzińskiej. Aktorski tandem w estetycznie podanej historii zła miażdży oddech. Nie od razu, nie natychmiast. To dociera do widza stopniowo, na długo po spektaklu jątrzy i domaga się współdzielenia makabry. Pavić wkłada w usta Efrosiniji słowa: "Prawdę mówiąc, gdybym tak miała do wyboru stu krzepkich, strojnych paniczyków, rosłych i smagłych, takich, co dnia nie marnują, stałabym się smakoszem! Lecz w Raguzie nawet na zebranie stu fujar potrzeba całego wieku. A kto czekałby sto lat?" Tak, Paradzińska pokazała swoją grą istotę nienasycenia Szatana.

Wirtuoz Śnienia, syn Oneirosa - Passini, rozpostarł nad śródmieściem Opola maszynę snu - zegar czasów. To opowieść o dążeniu do prawdy o Bogu, która wciąż wznawiana na granicy snu - jawy, porusza czerpiąc z tych warstw człowieczeństwa, które świadczą o duchowej kondycji współczesnego człowieka. "Na dziesiątki naszych snów znaczący jest najwyżej jeden! Reszta to odpady, literatura z niższej półki albo przyprawiający o mdłości, owoc wyobraźni niedorozwiniętego ducha. Sny, które się przeciągają, świadczą o ubóstwie intelektualnym śniącego, który nie wiedząc, w jaki sposób je zakończyć, bez powodzenia usiłuje znaleźć rozwiązanie, zupełnie jak w teatrze, gdy autor mnoży perypetie, ponieważ nie wie, jak i gdzie się zatrzymać" (Emil Cioran). Passini nie popełnił tego passusu.

Ciepła, monumentalna historia sceniczna jak marzenie senne. Zdecydowanie nie koszmar, ale bezsenność w trzech kalkach poszczególnych ksiąg słownika. Trwanie życia w rezonansach snu, którego już od dawien dawna nie ma pośród współczesnych. Słownik chazarski Passiniego może być trujący. Kusi, zastanawia, sugeruje współudział, ale nie jest namolny. Jest drzewem poznania dobrego i złego. Kolaże scenicznych opowieści smakowane bez rozwagi, umiaru, sączą w jaźń profetyzm o niespotykanej sile. Lepiej jest śnić w warstwie plastycznej oprawionej w eterycznie rytmiczną, dopasowaną do bicia serca muzyką, niż wgłębiać się w treść opowieści z założenia niespójnej, a przez to bezpiecznej dla widza. Próba złożenia w całość scenicznej historii napawa lękiem. Może być snem bez powrotu czego doświadczyło na przestrzeni dziejów tylu Łowców Snów. Widzowi nie wolno zapominać, że karty jednego z pierwszych wydań Słownika chazarskiego były dosłownie zatrute. Ciekawość lektury powodowała śmierć. To odgromnik Istoty Najwyższej.

"Słuchajcie panowie i panie,

Którzy sztukę tę chcecie zobaczyć,

Powinniście zachować ciszę,

Aby usłyszeć i przeczytać o Bogu."

Das Wiener Passionspiel, K. Henning - cytaty

APPENDIX PASSINIEGO

Kto śpi?

Kto śpi?

Kto śpi?

Komu śni się sen?

ten sen

ten sam

w Tobie mam

dom

W Tobie chowam się

chowam się

chowam się w nią

Moją noc

noc

noc

w nocy czekam na sen

ten sen

ten sam

ten sen

ten sam

w Tobie ma

dom

swój dom

w nim sen

czeka na dzień

ten dzień

wstaje nam

kiedy tam

Ciebie mam

Twój sen

ten sam

w sobie mam

Kto śpi?

Kto śpi?

Kto śpi?

(Paweł Passini)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji