Artykuły

Zdaniem sztuki jest wyprzedzać rzeczywistość

- Myślę, że do naszego teatru może przyjść każdy, kto chce rozkręcić wyobraźnię. To plastyka odróżnia nasze spektakle od propozycji innych teatrów dramatycznych. Szczególnie w przypadku przedstawień dla dorosłych. Ta propozycja rzeczywiście jest radykalnie inna - mówi ADOLF WELTSCHEK, dyrektor Teatru Groteska w Krakowie.

Groteska to miejsce szczególne na teatralnej mapie Krakowa. Teatr dla dzieci, poważnie traktujący także widza dorosłego. Zaryzykowałabym jednak stwierdzenie, że przybywający do Groteski widz dorosły powinien być odbiorcą dojrzałym, teatralnie świadomym...

- Myślę, że do naszego teatru może przyjść każdy, kto chce rozkręcić wyobraźnię. Rzeczywiście nie wystawiamy fars. Ale nie sięgamy też po teksty z nurtu najmodniejszego, rewizjonistycznego. Staramy się zachować wierność tekstowi, tę literalną, ale także wierność zawartym w tekście sensom. Nie dopisujemy, nie "przepisujemy", nie uwspółcześniamy. Do tekstu dodajemy natomiast plastykę, często bardzo mocno rozbudowaną. Taka praktyka to właśnie teatralne dziedzictwo Groteski. Staramy się też, aby nawet najbardziej rozbudowana plastyka była równoległa do estetyki tekstu. W tym względzie jesteśmy tradycjonalistami.

Tradycjonalistami?

- Właśnie tak. To plastyka odróżnia nasze spektakle od propozycji innych teatrów dramatycznych. Szczególnie w przypadku przedstawień dla dorosłych. Ta propozycja rzeczywiście jest radykalnie inna.

Ale czy ten właśnie element "groteskowego" świata nie wymaga od widza pewnego wyrobienia?

- Hmm... Tylko w pewnym sensie. Zapewniam, że jeśli widz zaufa znakowi teatralnemu, jakim są maski i lalki (czyli "materialnej" wizji teatru), naprawdę bez większego problemu może podążać za jego znaczeniami. To nie wymaga żadnego specjalnego przygotowania, wiedzy, wysiłku intelektualnego. Ta materialność, sama z siebie, może być przedmiotem kontemplacji. Natomiast dzięki plastyce pojawia się szansa, by rozumieć i interpretować przedstawienie na wielu płaszczyznach. To na pewno istotna przewaga teatru lalki nad teatrem dramatycznym.

Nazwał się pan tradycjonalistą, nie ucieka od dziedzictwa przeszłości. W jakim stopniu dla współczesnej Groteski znaczenie ma fakt, że przez lata pracowali w niej na przykład Jaremowie i Skarżyńscy? Wszystko to pięknie wygląda w podręcznikach, ale w teatralnej praktyce może być po prostu balastem.

- Nie boję się tego "dziedzictwa przeszłości", choć mam świadomość, że najczęściej towarzyszy mu nuta kpiny, przymrużenie oka. Wszystkich namawiam, żeby się go nie bać! Nie da się funkcjonować bez dziedzictwa, nie da się zbudować własnej tożsamości bez powrotu do korzeni. Już dziś widać, że otaczający nas kulturowy chaos bardzo negatywnie wpływa na rzeczywistość. Także poza teatrem.

Ale czy jakaś forma barbarzyństwa nie byłaby dla sztuki oczyszczająca jako katalizator nowych form i znaczeń?

- W sztuce działają prawa sinusoidy. Jest czas burzenia, jest czas budowania.

Gdzie teraz jest Groteska na skali tej sinusoidy?

- Z wolna zaczynam stawać się neokonserwatystą... Uważam, że gwałtownie potrzebujemy dziś konstrukcji. Zdekomponowaliśmy świat, zdekonstruowaliśmy go. Wybebeszyliśmy, przenicowaliśmy. Jesteśmy już prawie na przeciwległym biegunie dotychczasowych wartości. I mam wrażenie, że powoli mamy ten eksperyment za sobą. Zadajemy sobie pytanie - co dalej?

Elementarnym zadaniem, powinnością sztuki jest wyprzedzać rzeczywistość. Tu jest wyznacznik awangardy. Zbigniew Cybulski mawiał, że "sztuka potrafi wąchać czas". Czyli - sztuka zawsze jest pół kroku przed powszechnymi odczuciami. Chodzi o to, by właśnie na polu sztuki diagnozować świat i, w miarę możliwości, zapobiegać różnym katastrofom, antycypować je, próbować oswajać. Jestem zwolennikiem profetycznej wizji sztuki.

Zejdźmy jednak z poziomu idei i spróbujmy "przetłumaczyć" problem na nasze czasy. Jaremowie i Skarżyńscy, Mrożek, Penderecki - owszem, to ważna tradycja, ale właściwie dlaczego ma obchodzić współczesnego widza Groteski?

- Oni buntowali się przeciw socrealizmowi, przeciwstawiając tamtej estetyce własną. Nowatorską, odkrywczą, kreatywną. Socrealizm był brzydki i nijaki, szkodliwy w przestrzeni idei. W jakimś sensie my jesteśmy kontynuatorami tego gestu sprzeciwu. Wobec obowiązującej dziś w teatrze estetyki brzydoty, staramy się wprowadzać estetyczny kanon piękna. W naszym przekonaniu nadszedł czas, by sztuka zajęła się komponowaniem.

Zadaniem sztuki jest dziś odbudowa hierarchii wartości. Nasi poprzednicy budowali piękny, estetyczny świat jako koloryści i surrealiści. My budujemy własną wizję w innej rzeczywistości i z innych powodów. Ale gest sprzeciwu pozostaje wspólny.

A jak zdefiniowałby pan estetyczny język Groteski dziś?

- Jesteśmy w środku tego procesu, pytanie jest trudne. Dla mnie istotną sprawą jest sama zasada budowania spektaklu. Namawiam kolegów do budowania przedstawień w dyscyplinie estetycznej. Rozumiem przez nią przyjęcie klarownego założenia inscenizacyjnego i trzymanie się go. A potem budowanie koherentnego świata, a nie rozbijanie go czy negowanie. Budujemy jasno spolaryzowane światy także w sferze wartości. Nie chodzi tu więc o jakąś konkretną estetykę - jak w przypadku Mikulskiego czy Skarżyńskich. W latach 50. sytuacja była jasna - surrealizm był czytelnym znakiem opozycji. Naszego "wroga" tak łatwo nie da się zdefiniować. Staramy się tworzyć nowe wartości wobec postmodernizmu, wobec defragmentacji świata. Podam przykład - mój spektakl "Hommage a Chagall" bierze się z fascynacji zmysłowością materii, faktur i koloru. To są rzeczy, które nie posiadają określonego sensu i znaczenia, prawda? Liczy się aura, nastrój, poezja. Budujemy w ten sposób atmosferę spektaklu, starając się dotrzeć do emocji widza.

Jakie są najbliższe plany repertuarowe?

- Mamy plany do końca 2012 roku. Najistotniejsze zdarzenia będą się wiązać z działaniami na scenie dla dorosłych, choć oczywiście pozostajemy teatrem grającym dla dzieci. Jednak teatr Groteska w swoim najświetniejszym okresie przygotowywał bardzo głośne premiery dla dorosłych, z prapremierami tekstów Mrożka czy muzyką Pendereckiego. Tę dwubiegunowość staramy się odbudować.

W 2012 roku zastosujemy "parytetowy" podział - połowa premier dla dzieci, połowa dla dorosłych. Ta tendencja będzie wyraźna.

W nurcie plastycznym pojawi się spektakl zatytułowany "Chopin. Miłość i śmierć", inspirowany muzyką kompozytora. Takie przedstawienie powstaje niejako na scenie, nie opierając się na gotowym tekście dramatycznym. Mam nadzieję, że wreszcie w Grotesce pojawi się "Mirandolina" Goldoniego, czyli komedia dell'arte. Marzę o tym tekście od lat. Komedia dell'arte to przecież sól teatru: aktor działający w przestrzeni sceny jest jego najważniejszym elementem. "Mirandolina" daje też możliwość pracy aktorkom. W naszym zespole aktorskim pojawiło się ostatnio wiele utalentowanych pań i chcemy je pokazać publiczności.

Z okazji 8 marca przedsięwzięcie nietypowe: spektakl "Kobiety kontratakują". Na scenie - młode śpiewające artystki. Będą śpiewać, a nie grać, że śpiewają (różnica jest zasadnicza!). Tego rodzaju spektakl to dla Groteski trochę terra incognito, więc czekam na efekt z ciekawością.

Pozostajemy oczywiście teatrem dla dzieci. Dziecięcy widz jest najlepszym sprawdzianem naszej artystycznej skuteczności. Pierwszą premierą sezonu był "Wielkomilud" w reżyserii Włodzimierza Nurkowskiego - spektakl na podstawie powieści Brytyjczyka Roalda Dahla, autora m.in. zekranizowanej powieści "Charlie i fabryka czekolady". To optymistyczna sztuka, ale jej przesłanie nie jest proste. Podkreśla fakt, że na świecie istnieją rzeczy, które nie śniły się filozofom - nawet jeśli zupełnie do siebie nie pasujemy, coś jednak może nas połączyć. W naszym spolaryzowanym świecie warto przypominać takie prawdy.

W 2015 roku czeka nas 75. rocznica powstania teatru Groteska. Przygotowania już się zaczęły. Chcemy pokazać największy kapitał Groteski - ludzi, którzy ją tworzyli. Marzymy, by przywołać twórczość Mikulskiego i Skarżyńskich wielkimi wystawami. Plany te wiążemy z nową ekspozycją teatralną Muzeum Historycznego. Chcemy przygotować wielkie akcje w plenerze. Wcześniej, bo już w listopadzie 2012 roku mamy drugą edycję festiwalu Materia Prima. Już dziś mogę zapewnić, że czekają nas w Krakowie wielkie wydarzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji