Artykuły

"Śmierć pięknych saren"

Z Wojciechem Zeidlerem, reżyserem spektaklu, rozmawia Iwona Kłopocka

- Opolanie widzieli już "Śmierć pięknych saren" w pana reżyserii i wykonaniu Jacka Dzisiewicza 8 lat temu. Czy określenie "premiera" wobec spektaklu realizowanego przez tych samych ludzi jest uzasadnione?

- Jak najbardziej. Słowa są te same, reżyser i aktor formalnie są tymi samymi ludźmi, ale upływ czasu sprawia, że odtworzenie tego samego przedstawienia jest niemożliwe. Ponowna teatralizacja prozy Oty Pavla jest dla nas obu - myślą, że mogę tu mówić również w imieniu Jacka Dzisiewicza - bardzo interesująca. To jest tak jak z dochodzeniem z dziecięctwa do świadomości dorosłego człowieka, jak z powrotem do tych samych lektur po latach, gdy znajduje się w tekście co innego, z perspektywy innych doświadczeń.

Do ponownego zajęcia się tym tekstem skłoniło mnie przede wszystkim poczucie, że może to komuś będzie potrzebne, że da refleksję, chwilę namysłu.

- Co w prozie Pavla najbardziej pana poruszyło?

- Ten tekst zawiera pewne uniwersalia. Każdy człowiek ma życie wewnętrzne. Nie wszyscy umieją o tym mówić świadomie ze sobą samym. Ten tekst jest pretekstem do wniknięcia w życie wewnętrzne człowieka. Teatr wydaje się do tego szczególnie powołany. Spektakl pragnie pokazać takie pokłady człowieczeństwa, których nie dostrzegamy w biegu życia i w jego powierzchowności.

- To nie jest łatwe przedstawienie?

- Przede wszystkim to nie jest przedstawienie, które ma nas połechtać w sensie estetycznym, czy ma się do nas mizdrzyć. Na tym poziomie wniknięcia pod powierzchnię, to przedstawienie powinno służyć jak wziernik.

- Czy ono nam pomoże żyć?

- Gotowych recept nie podsuwa. Nie posługuje się stwierdzeniami: rób tak lub nie czyń tego. Ono każe pójść za czuciem i myśleniem człowieka w krańcowej sytuacji. Spotykamy się z człowiekiem, który znajduje się w odosobnieniu, za kratą. Wnikając i penetrując to wszystko, co było w przeszłości, myśląc o tym kim jest, jak chce żyć. co go boli, co cieszy, ów człowiek dochodzi do największego odkrycia, do ostatecznej konstatacji. Jakiej? Pozostawmy jej odczytanie widzom przedstawienia.

- Czy zmiana rzeczywistości politycznej wpłynęła na odczytanie tego tekstu?

- Dziś nie zamyka nas krata, ale tak samo niełatwo nam zrozumieć człowieka, dotrzeć do jego wnętrza. Nie mamy na to czasu. Coraz bardziej nam się spieszy. Uniwersalia jednak pozostają. Dążenie do szerszego oddechu, do zrozumienia od czego i do czego jesteśmy wolni, jest absolutnie ponadczasowe.

Premiera monodramu pt. "Śmierć pięknych saren" według prozy Oty Pavla, w wykonaniu Jacka Dzisiewicza i reżyserii Wojciecha Zeidlera odbędzie się w sobotę, 6 bm, o godz. 19.00 na Scenie na Parterze Teatru im. Jana Kochanowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji