Artykuły

Mit S i zmiana płci

- Bardzo bym nie chciała, aby mój tekst czytano tylko jako dramat o transseksualizmie. Bardzo ciekawe wydało mi się zderzenie świata Solidarności, Polski lat 80. i wielkich mitów narodowych z problemem inności cielesnej i seksualnej - mówi JULIA HOLEWIŃSKA, autorka "Ciał obcych" przed prapremierą tej sztuki na sopockiej Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże.

Rozmowa z Julią Holewińską* [na zdjęciu]:

Mirosław Baran: Za "Ciała obce" zdobyłaś w 2010 roku Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną. Czy to wyróżnienie wpłynęło na Twoje zawodowe życie?

Julia Holewińska: - Tak, i to bardzo pozytywnie. "Ciała obce" miały już kilka czytań i to nie tylko w Polsce. Sztuka została przetłumaczona na język hiszpański, niemiecki i rosyjski. Oprócz tego GND pozwoliła mi - ze tak to nazwę - w ogóle spotykać się z dyrektorami teatrów. Bo wcześniej było z tym ciężko.

Pierwotnie prapremiera "Ciał obcych" miała odbyć się w warszawskim Teatrze Polonia. Nie żałujesz, że do niej nie doszło?

- To ciężkie pytanie. Warszawska prapremiera nie została odwołana z powodu czyjejś złej woli [wiązało się to z chorobą Jerzego Stuhra, który miał spektakl reżyserować - red]. To bardzo smutne. W końcu premiera odbędzie się w Sopocie, z czego bardzo się cieszę, bo mam bardzo pozytywne skojarzenia z Trójmiastem. Spektakl reżyseruje Kuba Kowalski, z którym pracuję nie pierwszy raz. Jestem też absolutnie zachwycona aktorami Wybrzeża, którzy u nas wystąpią. Gdy z Kubą kompletowaliśmy obsadę, bardzo nam zależało, żeby to była wspólnota, prawdziwy zespół. I to się udało.

Pracujesz też przy tym spektaklu jako dramaturg. To chyba idealna sytuacja dla autora sztuki?

- Jako dramaturg teatralny pracuję nie pierwszy raz. Sama nie wiem, co jest moim głównym zawodem: pisanie czy taka praca? Obecna sytuacja jest faktycznie idealna, ale też bardzo ciężka, bo po raz pierwszy jako dramaturg pracuję nad własnym tekstem. Trudno się oderwać od własnej sztuki. Na szczęście w przypadku "Ciał obcych" mi się to udało, nie miałam więc problemu ze zmianami.

A zmiany w tekście są duże?

- Nie. To głównie skróty. Reszta to zmiany dosłownie pojedynczych wyrazów.

Przejdźmy do fabuły. Kim jest Adam, główna postać "Ciał obcych"?

- Adam jest działaczem Solidarności, opozycjonistą żyjącym w latach 80. XX wieku. Jest częścią większego środowiska: są tam i aktorzy, i wydawcy, i tajni współpracownicy. Bardzo nam zależało, żeby pokazać wspólnotę, coś, co naszym zdaniem jest bardzo charakterystyczne dla tego czasu, dla okresu Solidarności. Adam jest liderem tej grupy. Ma żonę, dziecko. I ma tajemnicę. Nie wiem, czy ją zdradzać?

Tak!

- Adam jest transseksualistą i czuje się kobietą. Właściwie: jest kobietą. Na scenie obserwujemy też losy Ewy, zmagającej się z odtrąceniem, brakiem akceptacji, biedą, rozwijającą się chorobą. Adam i Ewa to jedna postać.

Dlaczego zdecydowałaś zająć się tematem zmiany płci?

- Bardzo bym nie chciała, aby mój tekst czytano tylko jako dramat o transseksualizmie. Nie wydawałoby mi się to ciekawe, poza tym takich dramatów już parę było. Bardzo ciekawe wydało mi się zderzenie świata Solidarności, Polski lat 80. i wielkich mitów narodowych z problemem inności cielesnej i seksualnej. Dla mnie to ciekawa teatralnie i dramaturgicznie sytuacja, ale też coś, co wychodzi poza nasze myślenie. Zestawienie etosu Solidarności i zmiany płci jest niewygodne. I to, jak uważam, zarówno dla lewej, jak i prawej strony sceny politycznej. Takie zestawienie pokazuje Polaków i naszą najnowszą historię w zupełnie nowym świetle.

Jednak pisząc o latach 80. nie skupiasz się na szczegółowej rekonstrukcji tego świata, tylko przenosisz całą sytuację na bardziej metaforyczny poziom.

- Tak, ale epizody współczesne, te z Ewą, także są metaforyczne. "Ciała obce" są zbudowane z takich flashbacków, które otaczają głównego bohatera/główną bohaterkę. Mam nadzieję, że w sztuce trochę rzeczy z lat 80. jest ukazane: pojawiają się teatry podziemne, które były wówczas bardzo popularne, wydawnictwa i ulotki, żargon "powstańczy", Kościół... Ten czas bardzo mnie zainteresował przez ówczesne poczucie więzi, wspólnoty.

Masz wrażenie, że ta wspólnota w wolnej Polsce znikła?

- Na pewno z dzisiejszego punktu widzenia ówczesna wspólnota urosła do rangi mitu - i to też w sztuce chciałam pokazać. Ale chyba tak, wraz z transformacją to poczucie więzi faktycznie się rozpadło.

Jak sądzisz, dlaczego?

- Nie jestem chyba odpowiednią osobą do odpowiadania na takie pytanie. Ale może odpowie na nie nasz spektakl?

*Julia Holewińska (rocznik 1983), dramatopisarka, absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze w Akademii Teatralnej oraz doktorantka w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk. Jej sztuki wystawiane były na scenach teatralnych (w Warszawie i Barcelonie) oraz tłumaczone na język angielski, hiszpański, kataloński, niemiecki i rosyjski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji