Artykuły

Ironicznie o chciwości

"Mały rodzinny interes" w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Ewa Podgajna w Gazecie Wyborczej - Szczecin.

Nowy spektakl Augustynowicz to profesjonalna farsa. Widz bawi się lekko, by potem bez większego porażenia wrócić do domu.

Starzejący się właściciel (Marian Dworakowski) powierza założoną przed pięćdziesięcioma laty firmę meblarską zięciowi (Paweł Niczewski), który uchodzi za najbardziej uczciwego w rodzinie.

Komediowa akcja wynikać będzie z prób rozwikłania przez nowego szefa sieci powiązań między krewnymi i powinowatymi, którzy na boku rozkręcają drugi interes, by wyprowadzić z rodzinnej firmy pieniądze.

W końcu wszyscy coś podkradają. Tymczasem nowy szef, próbujący uzdrowić sytuację, coraz bardziej zaczyna przypominać capo crimine, który usprawiedliwia morderstwo.

O "Rodzinnym interesie" Alana Ayckbourna mówi się na dwa sposoby. Że jest sztuką polityczną, pełną zaczepnych aluzji diagnozą brytyjskiego społeczeństwa w czasach thatcheryzmu. Albo że jest ponadczasową czarną komedią pokazującą rozpad zasad moralnych wobec wszechogarniającego konsumeryzmu i konsumpcjonizmu.

Anna Augustynowicz z "Rodzinnego interesu" zrobiła dość łagodną farsę. Przedstawienie zachowuje skromność scenicznych środków wyrazu, typową dla jej intelektualnego teatru (tyle że widzowie zauważą więcej kolorystycznych akcentów niż zwykle), specyficzne w farsie ciągłe wchodzenie i wychodzenie bohaterów jakimiś drzwiami tu odbywa się między charakterystycznymi szkieletami konstrukcji (scenografię do spektaklu zaprojektował Marek Braun).

Najlepiej wypadają ci aktorzy, którzy w schematycznych postaciach pokazują głęboko ludzkie rysy, jak stara żona skupiona na piesku (Grażyna Madej) czy zbuntowana nastolatka (Maria Dąbrowska).

Sztuka ma duży ładunek ironicznego humoru (typu "Chude kobiety nadają się tylko na okładki", "Nie zawiodę pana, jestem przekupny"). Jego czarny charakter eksponuje jeszcze zabawa konwencją filmową, np. przywoływanie dźwięków i gestów rodem z filmów Alfreda Hitchcocka czy o sycylijskiej mafii. Rozbrzmiewająca w finale melodia nie pozostawia wątpliwości, że "podrabia" słynny temat główny Nino Roty z "Ojca chrzestnego".

Na "Rodzinnym interesie" widz lekko się bawi do końca przedstawienia, by po obrazkach z życia ludzi napędzanych wszechogarniającą chciwością (o czym w tak poruszający sposób mówi, diagnozując naszą cywilizację Zygmunt Bauman), bez większego porażenia wrócić do domu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji