Artykuły

Sny o miłości

Wśród licznych komedii Szekspira "Sen nocy letniej" najczęściej pojawia się na polskich scenach. Mało tego, Jerzy Grzegorzewski, który w swoich scenicznych realizacjach omijał dzieła Szekspira, nie czując się widocznie "szekspirologiem", realizuje "Sen" już po raz trzeci. Po inscenizacji w Olsztynie i Wrocławiu zaprezentował oryginalną wersję tego dramatu w Teatrze Narodowym. Mimo że komedia ta ledwie zeszła z repertuaru Teatru Polskiego, mimo że głośne stało się przedstawienie pokazywane na festiwalach i scenie szkolnego teatru jako spektakl dyplomowy tegorocznych absolwentów warszawskiej Akademii Teatralnej, publiczność Teatru Narodowego tłumnie ogląda fajerwerki, jakie zgotował widzom Grzegorzewski. Bo rzeczywiście jego przedstawienie skrzy się od efektownych pomysłów. Królowa elfów Tytania skacze o tyczce, złośliwy duszek Puk zostaje zamieniony w kudłatego kuternogę, co zresztą nie odbiera mu ani wdzięku, ani żywotności. Po ateńskim lesie pływają indiańskie dżonki pełne roześmianych, rozbrykanych skautów z Igorem Przegrodzkim na czele.

Ale we śnie wszystko jest możliwe. O co więc chodzi?

O miłość naturalnie. O wierność do grobowej deski. A tu jak na złość ktoś kogoś zdradza, jakiś surowy tata zmusza do nie chcianego małżeństwa z nie chcianym partnerem, ktoś kogoś porzuca, ulegając wdziękom nowej damy i skazując tym samym niedawną wybrankę na męki zazdrości. Trzeba więc własne sercowe sprawy wziąć we własne drżące z emocji ręce. Hermia ucieka z domu z ukochanym Lizandrem, w ślad za nimi pędzi do lasu nieszczęśliwy Demetriusz, za nim trop w trop podąża kochająca go beznadziejnie Helena. Bystry Puk, próbując pomóc kochankom, nie może zrazu połapać się w zawiłych miłosnych dróżkach i powoduje zamęt w uczuciach i tak już nieszczęśliwych par.

Ale od czego są czary? Od czego napój miłosny? Od czego sen, po którym wszystko się ziści? Wprawdzie Oberon narazi swoją Tytanię na zauroczenie osłem, który tak naprawdę osłem nie jest, a jedynie przezabawnym aktorem Spodkiem, wszystko jednak skończy się dobrze. Bo prawdziwa miłość musi zwyciężyć. Nawet jeśli sam Szekspir nie do końca w to wierzy, chce, by uwierzył w to widz. Bo nasze marzenia są czyste i piękne, a nasze intencje uczciwe. A jeśli ktoś rodzi zamęt w naszych sercach, to jedynie złośliwe duszki, które właśnie na ludziach odreagowują własne stresy.

Czy jednak z tej zabawnej intrygi płynie jakiś morał? Szekspir nie byłby Szekspirem, gdyby nie chciał nam czegoś podpowiedzieć. Może te elfy, sprawcy naszej niestałości, są gdzieś głęboko w nas? W naszej próżności, w naszej słabości, w nieumiejętności wsłuchania się we własne serce... Może cierpienie, zawód, odrzucenie stanowią lekcję, po której dojrzewamy uczuciowo?

"Sen nocy letniej" może zachwycić tylko przy doskonałym aktorstwie. A Grzegorzewskiemu udało się skompletować naprawdę doborową obsadę. Gościnnie w roli Heleny występuje Edyta Jungowska, wykorzystując kolejną szansę na zademonstrowanie teatralnego warsztatu, niekonwencjonalną Tytanią jest mistrzyni kulturystyki ateńskiego lasu, Ewa Konstancja Bułhak, Artur Żmijewski jako Oberon skutecznie próbuje okiełznać jej temperament. Wojciech Malajkat jako cieśla Pigwa i Zbigniew Zamachowski jako tkacz Spodek to najzabawniejsze akcenty sztuki, ich zabawa w teatr to aktorstwo najczystszej wody. No i Puk w wykonaniu żywiołowej Beaty Fudalej.

Na sukces przedstawienia składa się niezawodny, choć przecież nienowy, przekład Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego i muzyka Stanisława Radwana.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji