Artykuły

Sadomasochizm

Kazimierz Kutz zrobił ze sztuki Mrożka nużący kabaret; sadystycznie obnażył słabości tekstu, masochistycznie - słabość własnego teatru.

Zagadką pozostaje powód, dla którego powstał ten spektakl. Zapewne miał wpisać się w nurt teatru obywatelskiego, dotkliwie krytykującego społeczeństwo, podstawiającego mu lustro, jaki zaproponował w Starym Teatrze Mikołaj Grabowski. Ale poprzednie premiery dyrekcji - "Tango Gombrowicz", i "Car Mikołaj", "Polaroidy" - choć średnio udane, wydają się przy "Pieszo" arcydziełami myśli i formy scenicznej. Kutz stworzył spektakl demonstracyjnie sztuczny; podziwu godna jest staranność, z jaką unika choćby najmizerniejszych przejawów tzw. prawdy ludzkiej. Każda z postaci istnieje niejako połowicznie: aktorzy, owszem, wypowiadają się, dialogują i jakoś się na scenie zachowują, ale trudno mówić o stworzeniu jakichkolwiek - nawet schematycznych - postaci. Panuje beznamiętna recytacja, często wypowiadana w przestrzeń lub ze wzrokiem wbitym w widownię. W efekcie publiczność reaguje głównie na słowne dowcipy, a nie sądzę, żeby komentarz "ale jajcarne teksty", jaki usłyszałam, był takim dowodem uznania, na jakim zależałoby Kutzowi czy Mrożkowi. Chyba że się mylę.

W spektaklu grają aktorzy dobrzy, pierwsza liga, gwiazdy: Anna Dymna, Ewa Kaim, Jerzy Trela, Krzysztof Globisz, Aldona Grochal, Andrzej Hudziak, Artur Dziurman, Anna Radwan, Leszek Piskorz. Role wydają się jednak pospiesznie sfastrygowane.

Jerzy Trela (Ojciec) zaciąga z podkrakowska i patrzy spode łba, Anna Dymna (Baba) prezentuje bujną kobiecość doprawioną wulgarnością, Ewa Kaim (Córka) gra rozlazłą idiotkę, Krzysztof Globisz (Superiusz) wygłasza intelektualne monologi bez cienia zaangażowania, łatwo poddając swego bohatera - ot, histeryczny mądrala, można się z niego pośmiać, bo cóż wart jest intelekt w zderzeniu z realiami życia. Aldona Grochal (Pani) gra nieciekawą, ujarzmioną babę, Andrzej Hudziak (Nauczyciel) jest bladym wygłaszaczem kwestii. I tak dalej, i tym podobnie. Właściwie wszyscy są bladymi wygłaszaczami kwestii.

Najwyraźniej reżyserowi na tym zależało, skoro aktorzy mu się poddali. Ale w jakim celu? Dlaczego Kutzowi na tym zależało? Czyżby uważał, że coś na tej sztuczności zyska? Chyba tak, skoro cały pierwszy akt, skonstruowany z krótkich sekwencji, w których pojawiają się kolejne pary bohaterów (Ojciec i Syn, Baba i Córka, Porucznik Zieliński i Drab), poprzedzielał wyciemnieniami, w których obsługa przy pompatycznej muzyce zmienia (skromne) dekoracje.

Żadnego więc realizmu. Żadnego prostackiego wczuwania się w sytuacje, w bohaterów. Może gdyby forma teatralna była ostra i wyrazista, coś byśmy z tego pomysłu mieli. A tak - nie mamy nic. Może Kutz chciał pokazać pewien model, do którego mielibyśmy się przymierzyć. Model przełomu epok. Jedni się przystosują, inni odejdą, a inni dalej będą brnęli na piechotę. Ale model się nie udał, nie ma się do czego przymierzać, nie ma po co się do niego przymierzać. A "Pieszo" Mrożka, które dwadzieścia parę lat temu uznane zostało za tekst ważny i wybitny, na Dużej Scenie Starego Teatru okazało się płaską i schematyczną historyjką, okraszoną sentymentalnymi (przejazd niewidzialnego pociągu i melodia "Miasteczko Bełz") czy nieznośnie symbolicznymi (niewidomy skrzypek-śmierć) wtrętami. I Kutz to uczynił, bo choć pomysł powiedzenia narodowi dziś czegoś istotnego za pomocą tego tekstu wydawał się od początku niezbyt trafiony, można było mieć nadzieję, że coś jednak z tego wyjdzie. Ale wyszło nijako.

A nijakością nie da się o nic ani z nikim walczyć.

A może teatr Mikołaja Grabowskiego nie chce o nic walczyć? Tak ostrożnie przecież używa sprawdzonej broni, odgrzewa dania, które dawno temu były świeże i smaczne (Gombrowicz w adaptacji Grabowskiego, Mrożek), te nowsze (Ravenhill) nieśmiało proponuje, tak kokietuje naród pokazywaniem mu wciąż tych samych jego wad.

Najlepszą do tej pory premierą sezonu jest "Opera Mleczana", drobiazg, który powinien być tylko uzupełnieniem oferty dwóch głównych scen. A mocą wieloletniego nawyku nadal słowa "premiera w Starym" wyzwalają oczekiwania na istotne przeżycia teatralne. Może pora dać sobie z tym spokój.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji