Po polsku, czyli pieszo
Sławomir Mrożek odczytany w "Starym" przez Kazimierza Kutza
Pieszo Sławomira Mrożka, powstałe w 1980 roku, jest istotnie majstersztykiem dramaturgii epickiej - pisał wybitny krytyk Jan Błoński. - To świetnie napisana sztuka, ogromnie teatralna - dodaje Kazimierz Kutz, reżyser przedstawienia, którego premiera odbędzie się w najbliższą sobotę w Starym Teatrze.
Jest rok 1945. Podczas wojennej zawieruchy, gdzieś w pobliżu przesuwającego się na zachód frontu, spotykają się przypadkowi ludzie. Idą. Pieszo, utrudzeni, mozolnie przemierzają szlak w poszukiwaniu lepszego, nowego życia. Na kolejowej ławce spotyka się "cała Polska", ludzie różnych stanów, o różnym poziomie świadomości historycznej i obyczajowej. Czekają na pociąg, który nigdy nie nadjedzie. Próbują się dogadać, ale nie znajdują wspólnego języka.
- Ten tekst jest niezwykle aktualny, bo opowiada o polskiej drodze, o utrudzeniu nas - Polaków, którzy wciąż, od wieków, zmierzamy gdzieś pieszo. Świat pędzi do przodu samolotami, a my ciągle "na piechotę". Zdechła komuna, skonała "Solidarność", a nasz kapitalizm, do którego tak dążyliśmy, jest w parszywym stanie. Sztuka jest gorzka, ale - jak to u Mrożka - podszyta ironią i groteską - powiedział nam Kazimierz Kutz.