Artykuły

List z Torunia

Toruń, w grudniu 1947 r.

W roku bieżącym dwa teatry pomorskie w Toruniu i w Bydgoszczy, zjednoczone osobą dyrektora Wilama Horzycy rywalizują o palmę artystycznego pierwszeństwa.

Teatr Ziemi pomorskiej kontynuuje zeszłoroczny ambitny repertuar, wystawiając "Życie snem" Calderona w inscenizacji W. Horzycy. Na dzieło wielkiego pisarza hiszpańskiego baroku możemy już patrzeć tylko z perspektywy historycznej. Dramat ów jest z jednej strony wyrazem ducha tego romantyzmu XVII wieku, który głosił, że "życie na ziemi jest śnieniem", a "nawet sny są tylko snami"; z drugiej zaś buntem przeciwko takiemu widzeniu świata. "Szukajmy zatem wieczności, co nie ulega przemianie" woła królewicz polski Zygmunt w II akcie. Dziś problem ten w zasadzie stracił swą barwę, odżywa jednak w pełnej uroku płynności calderonowskiego wiersza, w poetyckiej wizji fantastycznych, pseudopolskich dziejów. Inscenizacja Horzycy zachowała przede wszystkim dźwięczność, delikatność wiersza i dziwną lekkość przedstawionego świata, otoczonego jakby mgiełką snu. W tej formie nie razi nawet kompozycja i rozwiązanie akcji, dziś już nie przekonywujące. Z pięknem słowa samego i nastroju sztuki została zharmonizowana oprawa plastyczna (L. Torwirta) oraz ilustracja muzyczna (H. Czyża). W dekoracji pałacowej podkreślono elementy historyczne, polski niejako koloryt utworu - w bardzo lekkim w rysunku fragmencie krużganków wawelskich na tle błękitnego horyzontu ze stylizowanym godłem Polski i Litwy. Bogate kostiumy dobrze komponowały się z całością. W scenach wygnańczych tło zastąpiły ponure konary drzew, zaciemniających horyzont, przy czym architektoniczna podstawa, złożona z szeregu podestów, pozostawała niezmieniona. Filozoficzny podkład sztuki podkreśliły również zawieszone na horyzoncie znaki zodiaku. Elementy te uwypukliły zasadniczą jedność dekoracji i właściwie abstrakcyjny charakter inscenizacji. W interpretacji aktorskiej zachowano postawę poetycką wobec słowa i gestu. Role główne kreowali: I. Maślińska, K. Wichniarz i L. Gołębiowski.

Drugim przedstawieniem toruńskiego teatru były "Wilki w nocy" Rittnera. Zasadniczo problematyka sztuki ma pewne znamiona ponadczasowości - jest to problem ludzi, żyjących w kręgu łatwego sentymentalizmu, czy to będzie sentymentalizm poetycki Julii i Morwicza, czy realny sentymentalizm uporządkowanego bytu Prokuratora; w kręgu wzajemnego zakłamania, w kręgu obojętności dla świata i ludzi. Dziś jednak zbyt daleko odeszliśmy od świata "wygodnego fotela", aby utwór ten mógł przemówić do nas w pełni. Nie możemy uwierzyć w psychologiczną prawdę rozhisteryzowanej Julii, tak jak nierealną jest Pani Radczyni. Nieporozumienie tkwi w utartym zwyczaju współczesnego wystawania rittnerowskich sztuk. Komedie jego, osadzone w swojej epoce, z pewnością nabrałyby rumieńców prawdy psychologicznej i ideowej. Dlaczego na naszych scenach Zapolska już dawno cieszy się tego rodzaju względami?

Reżyseria W. Horzycy wywarła swoisty wpływ na interpretację aktorską. Obok scen, przemawiających pełnym realizmem, obserwujemy pewną nienaturalność gestu, szczególnie w postaci Morwicza (Buratowski), Prokuratora (Zieliński) i niekiedy Julii (Mincerówna). Pełne, żywe sylwetki zarysowali A. Przysiecka w roli Żanety i J. Imar w roli Prezesa.

Bydgoszcz otworzył sezon molierowskim "Szelmostwem Skapena", następnie wystawiono Morstina "Obronę Ksantypy" w reżyserii Gustawy Błońskiej z C. Klimczakówną i J. Kondratem w rolach głównych. Obydwa te przedstawienia o niewątpliwej wartości artystycznej pozwalają mniemać, że w tym roku Teatr Miejski sprosta swoim kulturalnym zadaniom, o których zdawał się nie pamiętać w latach ubiegłych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji