Przekorna miłość życia
Mała Scena Teatru Nowego coraz głębiej wnika w nurt polskiej poezji współczesnej, coraz dobitniej przekonuje publiczność, że ta poezja jest kontynuacją wielkich tradycji narodowej literatury, że niesie żywe i zmuszające do myślenia treści, nie jest czczą zabawą w słowa, ale przekazuje mądrość i wzruszenie, bez których życie byłoby puste. Nic więc też dziwnego, że poetyckie spektakle są dla teatralnego widza w Łodzi prawdziwym odkryciem, przywracają wiarę w piękno słowa, poezję, teatr.
Tę podstawową refleksję musi budzić nowe przedstawienie prezentujące poezję Wisławy Szymborskiej. Twórczość tej poetki, tak przecież wybitna, tak mądra w powściągliwym wzruszeniu i ironicznym dystansie, tak subtelnie budowana na materiale historycznej tradycji i współczesności, tak cudnie łącząca nowe środki wyrazu z czytelnością i klarownością wiersza, budzi od lat powszechny szacunek i uznanie. Rzeczą charakterystyczną poezji Wisławy Szymborskiej jest jej dramatyczna struktura, każdy niemal utwór to dyskurs, spięcie jakichś racji, konflikt między lirycznym "ja" autorki czy też jej koncepcją filozoficzną lub osądem moralnym a światem zewnętrznym. Na ten świat zewnętrzny poetka patrzy z łagodną ironią i zdumieniem, dostrzega jego paradoksy i czasem nawet je wyolbrzymia. Ale jest w tej poezji pewna pułapka, przed którą trudno się ustrzec wielu autorom pragnącym ją przekazywać w postaci widowiska poetyckiego czy też po prostu recytacji. Otóż ów podział "na strony", wiodące w obrębie wiersza dialog, jest upozorowany. Dialog jest jednocześnie monologiem, więcej - jest tylko zewnętrzną strukturą wiersza, zabiegiem kompozycyjnym, dialogiem pozornym, jakby formą przekazywania rozmowy człowieka z samym sobą. I wtedy rozdzielanie wiersza ,,na głosy" jest rozrywaniem jego kunsztownej budowli, osłabianiem dramatu zamkniętego w kształcie utworu.
Cóż więc począć z zamiarem inscenizacyjnym Marii Straszewskiej, która dostrzegła teatr w poezji Szymborskiej. Wiersze nawiązujące tematycznie wprost do szekspirowskiego "Hamleta", do sztuki teatralnej, w ogóle były tutaj zachęcającą prowokacją. Metaforyka niektórych utworów podsuwająca wymienność pojęć "teatr - życie", jeszcze bardziej mogła zachęcać do uformowania scenicznego widowiska.
Autorka scenariusza stworzyła sytuację sceniczną, w której umieszcza utwory Szymborskiej o różnej treści, aurze i formie. Oto aktorki podczas próby "Hamleta", oczekując na swoje wejście na scenę, mówią wiersze poetki jak gdyby jej słowami, prowadząc dialog o sprawach z pogranicza sceny i życia. Jest jeszcze postać reportera obserwującego pracę teatru jak gdyby z zewnątrz, cytującego tekst Wyspiańskiego o inscenizacji "Hamleta".
Sytuacja sceniczna musi siłą rzeczy przedstawiać określone postacie, osobowości. Mamy więc do czynienia z czymś w rodzaju wieczoru wyznań kobiet - aktorek, z sugestiami odnoszącymi się do życia psychicznego osób żyjących między sztuką a codziennością. Aktorki, wykonawczynie w tym przedstawieniu, tak też rozumieją w większości poezję Szymborskiej. Każdy wiersz traktują jak miniaturowy dramat, którego są bohaterkami, grają więc swój własny, niejako intymny teatr. Na szczęście wbrew tej koncepcji poezja Szymborskiej zachowuje swoją odrębność od kształtu nadanego jej przez teatr; siła poetyckiego słowa, jego oryginalność i uderzająca pomysłowość budowania metafory z potocznej, prozaicznej frazy, fascynują publiczność. Zwłaszcza niezwykły gatunek poetyckiego humoru, w którym wydobywanie zaskakującego znaczenia zwrotów i słów używanych na co dzień odgrywa tak dominującą role, odnosi w tym przedstawieniu prawdziwy triumf.
Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie podkreślił, że zastrzeżenia, które zgłaszam co do koncepcji pokazania w teatrze poezji Szymborskiej, są refleksją nad trudnością przekazania wiersza, który najsilniej działa wówczas, gdy czyta się go w ciszy i skupieniu. W ostatecznym przecież wrażeniu spektakl w Małej Sali jest
przedstawieniem ogromnie zajmującym, bez reszty skupiającym uwagę wrażliwego odbiorcy, dającym radość z obcowania z poezją najwyższego lotu.
W przedstawieniu biorą udział - Urszula Modrzyńska, Elżbieta Jasińska, Janina Borońska, Wanda Chwiałkowska, Iwona Smoczyńska, Aleksandra Krasoń, Piotr Krukowski. Bardzo trudno oddać sprawiedliwość wysiłkowi wykonawców w tego rodzaju przedstawieniu. Trzeba by było mówić z osobna o interpretacji każdego wiersza. Pozostańmy więc przy stwierdzeniu, że zadania, postawione przed wykonawcami, w myśl ogólnej koncepcji spektaklu zostały wypełnione bardzo dobrze, co przy mówieniu współczesnego wiersza jest rzeczą godna pochwały i podkreślenia.