Artykuły

Taka miłość, do krwi!

"Joanna Szalona; Królowa" w reż. Wiktora Rubina z Teatru im. Żeromskiego w Kielcach na 4. Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Boska Komedia w Krakowie. Pisze Paulina Drozdowska na portalu e-splot.pl.

O miłości - wielkiej, nieszczęśliwej, bez barier, do obłędu, nie tylko po grób. O królowej, która kochała zbyt mocno i królu, który kochał za mało. Ona była obłąkana, a on przystojny. Tę niepoznaną historię sprzed wieków chcą opowiedzieć nam w swoim najnowszym spektaklu Wiktor Rubin i Jolanta Janiczak, którzy sięgnęli po nią, by dokonać transgresji tego, co i dziś pozostaje tabu. "Joanna Szalona; Królowa" dotyka nie tylko problemów związanych z seksualnością żyjącego ciała. Sztuka eksponuje ciało martwe i takie, które nie chce umierać, targane namiętnością, rządzone obsesją.

Jury 4. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia przyznało pozakonkursowe wyróżnienie dla Jolanty Janiczak za tekst dramatu. Autorka, na zamówienie kieleckiego Teatru im. Stefana Żeromskiego, który zrealizował spektakl, stworzyła własną interpretację historycznych śladów Joanny I Kastylijskiej. Jej historia, a właściwie jej strzępki, stanowią punkt wyjścia do uwspółcześnionego dramatu posługującego się prostym językiem, momentami dosadnym i wulgarnym. Wiktor Rubin na konferencji otwierającej sezon teatralny 2011/2012 kieleckiej sceny podkreślał, że nie odkrywa całej prawdy o człowieku, ale chce zbudować swoją własną opowieść o konkretnej jednostce, opartą na wyobrażeniach i domysłach. Spektakl jest doskonale przemyślany pod względem natury psychologicznej człowieka. Z pewnością miało na to wpływ wykształcenie twórców - Rubin oprócz reżyserii na krakowskim PWST, skończył socjologię, natomiast Jolanta Janiczak jest z wykształcenia psychologiem. W spektaklu widoczne jest poszukiwanie i odkrywanie motywów postępowania postaci i ich racjonalnego wytłumaczenia.

W kulturze Joanna zwana Szaloną stanowi symbol ofiary miłości i polityki. Choć na przełomie XV i XVI wieku była królową Hiszpanii, Kastylii i Aragonii nie posiadała realnej władzy. Prawa do panowania pozbawili jej najbliżsi - ojciec z mężem, a potem syn. Tylko że Joannę niewiele to obchodziło, większość swojego długiego życia (niemalże 80 lat) poświęciła miłości. W wieku 17 lat poznała swojego przyszłego męża, Filipa zwanego Pięknym, i od razu połączyła ich wielka namiętność. Filip Piękny nie należał jednak do wiernych mężów, co zniszczyło psychikę królowej. Zazdrosna o inne kobiety, po przedwczesnej śmierci współmałżonka (zmarł w wieku 28 lat), wreszcie miała jego ciało wyłącznie dla siebie. Nie pozwoliła go pochować, zabroniła zbliżać się do niego osobnikom płci żeńskiej, dopuszczała się aktów nekrofilii. Zmarła po kilkudziesięciu latach zamknięcia w wieży Tordesillas, gdzie uwięziono ją z powodu szaleństwa, które trzeba było ukryć przed ludem. Dla jej ojca Ferdynanda, a także syna Karola, pragnących władzy, było to bardzo wygodne rozwiązanie.

Tytułową Joannę zagrała Agnieszka Kwietniewska - najlepsza aktorka tegorocznej Boskiej Komedii, która na co dzień pracuje w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego. Powierzenie Kwietniewskiej tej roli było strzałem w dziesiątkę. Jako Joanna była niezwykle przekonująca, jej interpretacja roli królowej jest bliska każdej kobiecie. Na uznanie zasługują też odegrane przez nią sceny erotyczne. Co ciekawe, także z wyglądu przypomina trochę legendarną królową. W postać jej ukochanego męża genialnie wcielił się Tomasz Nosinski. Król Filip "obrobiony" przez Janiczak idealnie pasuje do warunków aktorskich młodego artysty. Na uwagę zasługuje wątek toksycznego związku panujących - zakochanej Joanny i ignorującego ją Filipa, który w pewnym momencie znajduje nawet żonie kochanka - Murzyna (Edward Janaszek). Spektakl pokazuje szereg skonfliktowanych ze sobą postaci, z których żadna nie jest szczęśliwa. Karol (Wojciech Niemczyk) wywołuje politowanie i obrzydzenie w widowni, kiedy z żalem wygłosi "jestem brzydki i k gruby", przez większą część spektaklu zajada się jabłkami i pluje nimi w kierunku widowni. Mimo że osiągnął to, co chciał, odziedziczył tron, nieustannie żali się na kłopoty w kontaktach z kobietami i na swoją ułomność fizyczną (ujawnił się u niego wadliwy gen deformujący twarz). Izabela (Joanna Kasperek) i Ferdynand (Dawid Żłobiński) także cierpią z powodu obłąkania córki, nikczemności zięcia, utraty władzy.

Ciekawym zabiegiem reżyserskim jest podejmowanie w tym samym czasie wielu wątków, kilka planów funkcjonuje równocześnie w jednej przestrzeni. Przedstawienie ma charakter autonomiczny, czasem umieszcza się wielkie opowieści na tle małych, kiedy indziej - odwrotnie. Nie jest to typowa forma narracyjna, brak ciągu przyczynowo-skutkowego; widz jest ciągle zaskakiwany, nie wie, czego się spodziewać. Nie dostaje gotowych odpowiedzi, reżyser nie podsuwa żadnego rozwiązania. Rubin zmusza dodatkowo widzów do interakcji. Kiedy widzowie szukają swoich miejsc na widowni, aktorzy nieosłonięci kurtyną obserwują wchodzących, w czasie spektaklu zamierają na dłuższą chwilę - widzowie ponownie zostają wytrąceni z odbioru spektaklu. Scenografia Mirka Karczmarka tworzy w przedstawieniu spójny obraz, aktorzy odbijają się w niemal lustrzanej podłodze. W sztuce skierowanej na posthumanistyczną małość człowieka, równie ważne jak aktorzy, są przedmioty martwe. Dlatego w pewnym momencie to Suchy Fakt (w tej roli niezwykle ekspresyjny Maciej Pesta) zmieni się we wszechogarniającą energię i zdominuje przedstawienie. Interesująca jest też koncepcja wieży Tordesillas i zegar, który wydaje się być ważnym bohaterem spektaklu.

Joanna Szalona; Królowa, ósma już wspólna sztuka tandemu, jest przedstawieniem nowatorskim pod względem formy i języka. Postaci są skrojone na miarę specjalnie dla poszczególnych aktorów. To recykling historycznej opowieści o szaleńczo zakochanej, wyjątkowej kobiecie (przekraczającej tabu w sferze seksu), jej życiorys stał się pretekstem do łamania społecznych schematów, obalania stereotypów. Należy przecież pamiętać, że Joanna była w Hiszpanii postacią ważną dla całego narodu. Przedstawienie Rubina jest momentami drastyczne, pokazuje się tu przecież ciało i jego ograniczenia, współżycie ze zwłokami, trupy wstają z martwych (postaci balansują na granicy życia i śmierci. Zgon nie wyklucza bohatera z akcji dramatu) i okazuje się, że życie nie podlega tylko racjonalnemu rozumowaniu. Podważa się tu pewne wartości, ale mam wrażenie, że także ich broni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji