Artykuły

Eksperyment "Wnyk" sie udał

"Wnyk" w reż. Bogusława Kierca w Teatrze Lalki i Aktora w Opolu. Pisze Piotr Guzik w Gazecie Wyborczej - Opole.

Reżyser był ciekawy efektu końcowego, bo już w czasie prób oddał swój spektakl w ręce publiczności. A ta poddała się w tym procesie autoterapii. Taki niecodzienny spektakl zaserwowały "Lalki".

Co z tego wszystkiego wyszło? "Wnyk" to platforma umożliwiająca każdemu widzowi jak najpełniejsze przeżywanie. Fabuła jest tu tylko zarysowana, ale nie brak w niej furtek, dzięki którym widz może stać się częścią spektaklu. Wpleść w niego własne wspomnienia młodzieńczych buntów i dorosłego konformizmu. Bo o buncie "Wnyk" właśnie traktuje i dlatego jego reżyser zdecydował się na niespotykaną dotąd w "Lalkach" formę pracy nad spektaklem. Bo po co mówić młodym, jak się buntują, skoro to, co sami o buncie opowiedzą, może stać się cenną wskazówką dla reżysera? Wiedział to doskonale Bogusław Kierc, który wpuszczał na próby każdego, kto chciał w nich uczestniczyć, a spektakl rodził się w toku dyskusji nad scenami między nim a publicznością. Ta również na całym procesie skorzystała, bo jeśli wierzyć np. studentom kulturoznawstwa, którzy we wszystkich próbach brali udział, dyskusja nad spektaklem oznaczała także swoistą wiwisekcję własnej psychiki. - Dla nas oznaczało to przede wszystkim pełne otwarcie się na wspomnienia z dzieciństwa. To otwieranie się oznaczało przede wszystkim konieczność opowiedzenia obcym ludziom o swoich przeżyciach. Zarówno tych dobrych, jak i złych - zauważyli Martyna Friedla, Justyna Adamczyk oraz Mateusz "Jeane" Kowalski.

- Chodziło o pozwolenie sprawom by toczyły się swoim własnym, naturalnym biegiem. W ten sposób powstał teatr bezpośredni, natychmiastowy, w którym na relację z publiką nie trzeba czekać do premiery, a można z nią współpracować już na próbach - tłumaczy Kierc.

Swoją wizję spektaklu konfrontował więc reżyser z publicznością.

Ale własną wizję miał przecież także Robert Janosz, autor sztuki. Po sobotniej prapremierze stwierdził: - Całej ekipie mogę tylko podziękować. "Wnyk" jest spójny, ale nie jest też łatwy. To wyzwanie rzucone widzowi.

Wiedziałem, że spektakl ma być przygotowany w nietypowy sposób, ale nie sądziłem, że jego autorom uda się z niego wydobyć coś, co również mi pozwoli spojrzeć na całość z innej perspektywy, odkryć coś nowego.

"Wnyk" - rzecz o buncie przeciw konwenansom i granicach samego siebie - powstał więc w toku ścierania się różnych wizji: autora sztuki, reżysera spektaklu i jego eksperymentalnej publiczności. Swoją dokładają do tego wszystkiego jeszcze widzowie gotowego już spektaklu. Aż dziw bierze, że na całości nie ma nawet jednej rysy. "Wnyk" jest spójny, ale nie jest też łatwy. To wyzwanie rzucone widzowi. Jeśli będzie chciał je podjąć, tylko na tym skorzysta.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji