Artykuły

Ucieczka w wirtualną rzeczywistość

- Internet w życiu bohaterów sztuki i naszym odgrywa trochę inną rolę; wydaje mi się, że nie jest to kwestia zafascynowania, ale bardziej jego roli jako części kultury masowej. Sądzę, że w ten sposób dewastuje nasze osobowości - mówi Zbigniew Rybka, reżyser "norway.today" w Teatrze Powszechnym w Radomiu.

W Teatrze im. Kochanowskiego w sobotę na scenie kameralnej premiera. Tekst Igora Bauersimy "norway.today" wziął na warsztat dyrektor "Powszechnego" Zbigniew Rybka. Spektakl nawiązuje do wydarzeń z 2000 r, kiedy Austriaczka i Norweg, którzy zapoznali się na czacie i nigdy wcześniej nie widzieli, zdecydowali razem skoczyć w przepaść.

Rozmowa ze Zbigniewem Rybką

Karolina Stasiak: Czym dla pana jest internet do czego na co dzień służy?

Zbigniew Rybka: Niemal wyłącznie do pracy. Czasem z ciekawości zaglądam. Nie jestem niewolnikiem tego urządzenia. Fascynuje mnie jak wszystko co nowe, i na tym się kończy.

Internet jest bardzo ważny dla bohaterów spektaklu, dzięki niemu się poznają.

- Tak, ale internet nie jest tu kluczową sprawą. Oni mogli się spotkać przypadkowo na wakacjach albo na boisku szkolnym, albo w innych okolicznościach. Internet w życiu bohaterów sztuki i naszym odgrywa trochę inną rolę; wydaje mi się, że nie jest to kwestia zafascynowania, ale bardziej jego roli jako części kultury masowej. Sądzę, że w ten sposób dewastuje nasze osobowości.

Jednak internet daje też możliwość "odsłonięcia" się takiego, do którego mogłoby nie dojść w realnym świecie...

- Ja nie przeceniałbym tak internetu. Owszem, oni spotkali się w sieci, ale problem, jaki mają oboje, pewnie z internetu nie wynika. Takie problemy mają ludzie chyba od zawsze, są jednostki, które nie dają sobie rady z rzeczywistością, nie potrafią się do otoczenia dopasować, brać udziału w życiu, które się obok nich toczy. I myślę, że tak było zawsze, tak się zdarza ludziom w różnym wieku, choć najbardziej narażeni są młodzi ludzie, ponieważ ich emocje są inne. Dorośli na wiele rzeczy się godzą, ustępują, natomiast młodzi ludzie mają - co jeszcze pewnie pamiętamy - zakodowany taki układ zero jedynkowy: tak albo tak. Z tego się wyrasta, ale często kosztem upokorzenia, rezygnacji z czegoś. Dlatego ludzie młodzi nie mają dystansu do wielu spraw, otoczenia. Są tylko bardziej narażeni na konflikt ze sobą. Natomiast internet... dla mnie bardziej przerażająca jest telewizja, kolorowe pisma, które lansują styl życia kompletnie oderwany od rzeczywistości.

Życie bohaterów sztuki jest prawdziwe?

- Ale które?

To przefiltrowane przez ich emocje.

- Myślę, że każde jest prawdziwe, nawet wtedy, kiedy tracą kontakt z rzeczywistością, bo to jest ich prawdziwy kłopot.

Julia i August są odbiciem współczesnej młodzieży?

- Na pewno tak. To sztuka bardzo współczesna. Tekst powstał na początku 2000 r., na podstawie prawdziwych zdarzeń. To nie jest opowieść wyssana z palca. Na szczęście nie jest też relacją z tego wydarzenia, ale próbą rozliczenia się z niego. Próbą analizy, odpowiedzi na pytanie: dlaczego, skąd, w jaki sposób? Czy istnieje możliwość zapobieżenia, poradzenia sobie z tym zjawiskiem?

Zachęcacie szczególnie młodych ludzi do obejrzenia sztuki. Teatr jest dobrym miejscem na dyskusję o ich problemach?

-Tak, bo teatr mówi językiem bardzo przekonującym, językiem emocji. To trafia do naszej świadomości łatwiej niż logiczny komunikat umieszczony na paczce papierosów i nie pal bo będziesz chory. Każdy palacz ogląda ten napis kilkadziesiąt razy dziennie, sięgając po papierosa. Sam to dobrze wiem, bo praktykowałem to przez wiele lat, ale przestałem. Nie dlatego, że coś zrozumiałem... .

ale przestraszyłem się?

- Tak, przestraszyłem się i przestałem palić. I tyle. Tak jest też dobrana obsada: w sztuce występują bardzo młodzi aktorzy. Myślę, że wrażliwość bohaterów i wrażliwość aktorów są podobne. Oni wychowali się w podobnej kulturze i podobnym świecie. Te ich światy są podobne. Tak, kierujemy sztukę do młodych ludzi, ale nie tylko, dorośli też w niej mogą coś dla siebie znaleźć.

Na polskich ekranach mogliśmy oglądać film w reżyserii Jana Komasy "Sala samobójców" o podobnej tematyce. Jedna z bohaterek przez półtora roku nie wychodzi z domu i nie wyłączu komputera; nie wie już, w ja kim świecie żyje...

- Ja sobie wyobrażam, że nasi bohaterowie również żyją w takim nierzeczywistym świecie przed komputerem. Zawiązują fikcyjne przyjaźnie, bo jak się można przyjaźnić z kimś, kogo się na oczy nie widziało?

Ludzie mają mnóstwo "przyjaciół" w portalach społecznościowych...

- To jest właśnie tworzenie takiej fikcji. Sądzę, że ludzie w ten sposób leczą swoje kompleksy,uciekają przed prawdziwymi problemami. Bo kto rozsądny może tak zdalnie i publicznie powiedzieć, że ktoś jest jego przyjacielem? Moim zdaniem jest to niezwykle intymne wyznanie. Czyja mam się chwalić w internecie, że kupiłem nowe spodnie? Żenada,

Premiera w sobotę o godz. 18 w Teatrze im. Jana Kochanowskiego; spektakl można też oglądać w niedzielę o tej samej porze.

Obsada: Magdalena Witczak i Robert Mazurek, scenografia Iza Toroniewicz, projekcje i opracowanie muzyczne Krzysztof Prałat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji