Artykuły

Pochwała trudnych dialogów

"Oskar i pani Róża" w reż. Anny Agustynowicz i "Łucja i jej dzieci" w reż. Marka Pasiecznego w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Andrzej Lis w Teatrze.

Ilekroć jestem na przedstawieniach tego teatru, prawie zawsze mam wrażenie, że na widowni zasiada wielka rodzina z gronem licznych przyjaciół. Że między widownią a sceną istnieją więzy daleko głębsze, dużo bardziej zażyłe i przyjacielskie, niż to na ogół w naszych teatrach bywa. Wszystko, co odbywa się między sceną a widownią, wydaje się tu bardziej celowe, sensowne, zrozumiałe, budzące wzajemne zaufanie, szacunek, nić serdeczności. Ci, którzy zaprzyjaźnili się z teatrem Anny Augustynowicz przed trzynastoma laty, przyprowadzają tam pewnie swoje dzieci. Niewiele jest w naszym kraju takich

jak ten teatrów, w którym można rozmawiać z widownią o wszystkich sprawach, także o tych najważniejszych. O najtrudniejszych, o których zazwyczaj mówi się w teatrze mało lub nie mówi wcale: mianowicie o tym, jak życie związane jest ze śmiercią. Jak śmierć może być częścią życia.

Niewielka książka Erica Emmanu-ela Schmitta bardzo szybko zdobyła sobie serca czytelników w całej Europie. Stała się pozycją bez mała tak kultową, jak najwybitniejsze dzieła stulecia opowiadające o marzeniach. Jak "Mały książę" "Antoine de Saint-Exupery'ego sprzed sześćdziesięciu lat, napisany w czasach wojny, albo Tajemniczy ogród Frances E. Burnett sprzed prawie stu lat. "Oskar i Pani Róża", książka napisana w formie listów umierającego na białaczkę dziesięcioletniego chłopca do Pana Boga, jest w istocie małym traktatem o wielkich sprawach, jest dialogiem z Bogiem w którego imieniu, od czasu do czasu tajemniczo przemawia Pani Róża. Jest dialogiem, który opowiada o wartościach życia, narodzin, dojrzewania, dorosłości, miłości, starzenia się i wreszcie umierania. Jest dialogiem, który prowadzi do oswojenia się ze śmiercią. Ale nie znaczy to wcale, że jest dialogiem smutnym, żałobnym czy sentymentalnym. Owszem, dla chcących płakać jest dyskretnie przygotowana chusteczka w kopercie z programem.

Anna Augustynowicz w błyskotliwej adaptacji zawarła całą powieść, wszystkie jej sensy. Z obu bohaterów: Oskara i Pani Róży (dwie świetne role Anny Januszewskiej i Wojciecha Brzezińskiego) uczyniła równoprawne postaci dramatu. Bo tylko dialog takich równie ważnych postaci może mieć właściwą wagę dramaturgiczną. Narracja przechodzi z jednej postaci w drugą, dialogi są fragmentami zarówno narracji jak i wypowiedzi. Jakby jedna postać podtrzymywała drugą, jakby jedna dawała życie drugiej. Reżyserce udało się uzyskać coś bardzo niezwykłego: traktat o zapowiadanej śmierci jest tu w gruncie rzeczy traktatem pogodnym. Pełnym poczucia humoru i wewnętrznego światła, ijeśli tak wspaniały efekt udaje się reżyserce w tym nader skromnym przedstawieniu osiągnąć, to przede wszystkim dlatego, że swój spektakl buduje w całkowitej harmonii. Jest w nim literatura i teatr, jest konwencja teatralna, sztuczność masek, umowność sceny, ale i prawda emocji, poczucie humoru,

kropki i pauzy po ważnych stówach, i przede wszystkim rytm, często przyśpieszony, który niczym tętno, uderzenia serca organizuje to niezwykle intensywne życie bohaterów na scenie. Chciałoby się powiedzieć, że Augustynowicz w swym jednym z najlepszych od lat przedstawieniu mówi ze swoimi bohaterami, że śmierć jest wyzwaniem dla życia, nadaje mu właściwy sens. Kiedy młody bohater, niczym w szekspirowskiej metaforze, w ciągu kilku dni przeżywa kilkadziesiąt lat życia, wie, jak człowiek dojrzały, jak Jakub z jak wam się podoba, że "każdy z ludzi musi odegrać wiele ról w stosownym czasie". Ale najważniejsza z nich to rola we własnym życiu. Dobra rola.

A jaka rola przypadła Łucji ze sztuki Marka Pruchniewskiego? Przypomnijmy, autor zainspirowany reportażem o dziewczynie, która razem z teściową zamordowała czworo swoich nienarodzonych dzieci, napisał wersję wiejskiej polskiej Medei, która "żyje w świecie pozbawionym wartości, zasad". Marek Pasieczny pokazał jednak w swym najbardziej dojrzałym przedstawieniu, jakie zrealizował, że ten "świat pozbawiony wartości i zasad" rządzi się własnymi prawami. Przesunął nieco akcenty w sztuce i równorzędną do Łucji (Ewa Sobczakówna) postacią uczynił matkę męża - Starą (interesująca rola Iwony Kowalskiej). To ona, stojąca na czele rodzinnego matriarchatu, postępuje zgodnie z zasadą, że kochać można własnego syna, ale zabijać trzeba jego dzieci, dla jego dobra, l praktykuje tę normę w wiejskim świecie, któremu patronuje styropianowy Chrystus ciągnięty na styropianowym osiołku, symbolizujący styropianowy katolicyzm. Przecież nie tylko wiejski.

Teatralną sita tego przedstawienia jest prostota i konsekwencja. Słowa mają swoją wagę: najczęściej są ciężkie, dosadne, jak rzucane kamienie. Gesty oszczędne, toporne, jak w prymitywnych rzeźbach. Postaci rysowane z kilku pociągnięć kredą, z uzewnętrznienia kilku najważniejszych cech. Bohaterów sztuki łączy jedno: to, co ksiądz Józef Tischner nazwał i opisał jako syndrom "ludzi z kryjówek". Ludzi niezdolnych do wypowiedzenia prawdy o sobie, niezdolnych do wiary w innych ludzi.

Pasiecznemu, nie rezygnującemu ani przez moment z prostych, ale przecież hieratycznych środków, udało się w planie emocjonalnym osiągnąć stan niespotykanego w naszych teatrach wspólnego skupienia. Sceny i widowni.

Nie jestem pewien, czy sztuka Pruchniewskiego albo przedstawienie Pasiecznego mają wiele wspólnego tragedią antyczną albo z przeżyciem

katartycznym. Trudno sobie wyobrazić, by publiczność mogła czuć się w tym przypadku "oczyszczona" albo "rozładowana" ze swoich lęków czy wzruszeń. Bardziej prawdopodobne jest to, że została pobudzona i poruszona.

Chwaląc trudny dialog, wzbudzam w sobie coraz mniejszą, przyznaję, nadzieję, że uprawianie teatru może mieć ciągle jeszcze jakiś sens. Przynajmniej w niektórych miejscach. Przynajmniej od czasu do czasu.

Na zdjęciu: " Łucja i jej dzieci".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji