Artykuły

Bielsko-Biała

SKRUPULATNY dziejopis cen śląskich - Kazimierz Olszewski - wspomina pierwszy występ polskiego teatru zawodowego w Bielsku, kiedy po przesądzeniu na korzyść Polski Śląska Cieszyńskiego miejscowe, niemieckie mieszczaństwo zdecydowało się użyczyć Polakom "swego" teatru.

"Było to niezwykłe święto dla mieszkańców miasta i jego okolicy, tym bardziej cenne, że 6 kwietnia 1922 zjechał do Bielska zespół krakowskiego Teatru Miejskiego im. J. Słowackiego i pod kierunkiem reżysera Mariana Jednowskiego wystawił "Zemstę" Fredry. Wzruszeni gorącym przyjęciem krakowianie przyrzekli przyjechać powtórnie do Bielska na uroczystości związane z obchodem Konstytucji 3 maja".

Na tegorocznych Spotkaniach Teatralnych w dwa dni po występach Teatru im. Słowackiego wystąpił Teatr Polski z Bielska-Białej. I spotkał się z gorętszym przyjęciem warszawskiej publiczności niźli krakowianie. Trudno się dziwić. Jest to wprawdzie placówka niewielka, lecz o dumnych ambicjach, dobijająca się - mimo niełatwych warunków pracy (objazdy) - rzetelnych wyników tak w zakresie repertuarowym, inscenizacyjnym, jak i aktorskim. Spektakl "Persów" Aischylosa zaprezentowany na gościnnej scenie Teatru Dramatycznego, świadczy o tym dowodnie.

"Persowie" - to wg współczesnej nomenklatury - teatr faktu. Aischylos opisywał w nich zdarzenia sobie współczesne, bitwy, w których bądź sam uczestniczył, bądź znał je z relacji przyjaciół. W monumentalnym, epickim dziele prawie pozbawionym akcji, jest nieustannie obecna historia i fakt. Niezwykły i oszałamiający wielkością fakt: zwycięstwo maleńkiej, skłóconej wewnętrznie Hellady nad potężnym imperium perskich satrapów. Słyszymy w raporcie Gońca wracającego spod Salaminy, dowiadujemy się z ust Królowej Atossy, z powtarzanych uparcie relacji o jednym i tym samym. O zwycięstwie Greków, o klęsce pychy. Po czym Aischylos częstuje nas propagandą: duch króla Dariusza poucza, że więcej Persom nie wolno napadać na Greków. Jakże mało zmienia się sposób ludzkiego myślenia...

Bohaterem przedstawienia był Chór. Znakomicie podający tekst, pięknie skomponowany ruchowo i mimicznie (twarze zastygające wyrazem masek z greckiego teatru), pełen powagi, majestatyczny i ludzki zarazem. W tonacji wzniosłej i patetycznej poprowadzili swoje role: Goniec (Jerzy Bielecki) i Duch Dariusza (Józef Para). Był to zresztą patos pełen swoistego piękna, bardziej naznaczony dostojeństwem w interpretacji Pary, okraszony dynamizmem u Bieleckiego. Szkoda, że tak bardzo daleko pozostali za nimi w tyle Królowa Matka i Kserkses.

Przez chwilę miałem wrażenie, że siedzimy wszyscy w teatrze krakowskim i właśnie oglądamy najnowszą, najbardziej "awangardową" inscenizację "Persów" wyreżyserowanych przez samego... dyrektora Tadeusza Pawlikowskiego. Kto jednak powiedział, że dobre, akademickie spektakle nie mają sensu, że nie są potrzebne?

Drugą pozycją zaprezentowaną przez Bielsko była "Kartoteka", którą przed laty dwunastu zadebiutował Różewicz jako dramaturg.

"Bohaterem sztuki - pisze on - jest człowiek bez określonego wieku, zajęcia i wyglądu. "Bohater" nasz często przestaje być bohaterem opowiadania i zastępują go inni ludzie, którzy są również "bohaterowie". Wiele osób biorących udział w tej historii nie odgrywa większej roli, te które mogą odgrywać główne role, często nie dochodzą do głosu lub mają mało do powiedzenia."

A więc "Kartoteka" jest dramatem "Każdego". Każdego z nas, każdego z pokolenia Różewicza. Pokolenia przepalonego wojną, ukształtowanego przez określone elementy współczesnej historii, niejednokrotnie błąkającego się po jej zawiłych drogach.

Reżyser bielskiego spektaklu, a zarazem jego Bohater (także zresztą z prapremierowej obsady w Teatrze Dramatycznym) - Józef Para położył nacisk na uwspółcześnienie sztuki, przenosząc na scenę problemy aktualne w miejsce tamtych, z końca lat pięćdziesiątych. "Kartoteka" natomiast wyrosła z remanentów wyraźnych zdarzeń i etapów historycznych, nie daje się więc przesiedlić w inny czas. Przynajmniej w swej warstwie społeczno-politycznej. To natomiast co ludzkie, co dotyczy egzystencji, osobowości człowieka, jego losu, psychiki - jest wieczne i podpórek dosłownie pojmowanej aktualności nie potrzebuje.

Para-aktor zagrał Bohatera ze skupionym umiarem, w konwencji bardziej dialogu z samym sobą, niż otaczającym światem. Chwilami jest może lekko znudzony powracającymi doń sprawami, niekiedy zirytowany, zawsze jednak okazuje im tak wielką wyrozumiałość, do jakiej zdolni jesteśmy jedynie wobec siebie samych. Ten utalentowany artysta stanowi też (obok tekstu - rzecz prosta) główny magnes spektaklu. Reszta zespołu ma mniejsze pole do popisu, jako, że "Kartoteka" jest właściwie supermonodramem.

Mikołaj Trąba - arcybiskup gnieźnieński w latach 1412-1422, kiedy powstała szansa wyniesienia go na tron Piotrowy, jako warunek postawił przeniesienie stolicy papieskiej z Rzymu do Gniezna, wypowiadając sławne: "ubi Trąba ibi Roma" (gdzie Trąba tam Rzym). Józef Para mógłby to strawestować na "ubi Para ibi Varsovia", jako, że zaprezentował teatr nie na skalę powiatu, lecz centrum kulturalnego kraju. Gratulacje!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji