Artykuły

"Persowie" zwyciężyli...

Tytułowa strona programu, złożona prostą, szlachetną w kroju czcionką, informuje: "Ajschylos "Persowie". Tragedia. Premiera 30 września 1972". Jest w tym od razu ożywcze zaskoczenie. Nieczęsto dostępuje zaszczytu współczesnej sceny dramat antyczny, to po pierwsze. A jeśli już dostępuje, to starają się teatry ten antyk jakoś na własną modłę przeformować, dorzucić coś nowego, by tragedię przemienić w tragifarsę, tragigroteskę - ile tam jeszcze można znaleźć estetycznych kontrastów... Od czystości gatunków teatr współczesny odszedł daleko; enigmatyczny "dramat" zastąpił na afiszu tragedię i komedię, aż wreszcie sam musiał ustąpić przed "sztuką" "widowiskiem", "scenariuszem", "faktomontażem", czymkolwiek, co może zatrzeć i rozmazać kontury jego dawnej, odrębnej przecież i tak charakterystycznej dziedziny. Odszedł więc teatr współczesny tak daleko, że już pokonuje chyba ostatni skręt dialektycznej spirali, że zbliża się po prostu czas, gdy znów czystość dramatycznego i scenicznego gatunku podziała jak olśniewające odkrycie i z nagła, nieoczekiwanie, skróci dystans, jaki rozciągnął się pomiędzy sceną a widownią. (Powstaje on wtedy, gdy teatr przestaje fascynować; paradoksalnie: gdy stara się zbliżyć do rzeczywistości i jej tendencji, gdy próbuje, naśladując, przypodobać się, wzrasta dystans pomiędzy sceną a widownią...)

Na afiszu: tragedia. Na scenie, zamkniętej przyćmionym błękitem horyzontu, skróconej kilkoma kolumnami - chór Starców, dostojników państwowych. Oczekują wieści od króla, z pola walki. Potężne armie wyruszyły na północ i na zachód. Lecz w miarę oczekiwania, już w pierwszych minutach akcji, słabnie wiara w tę potęgę, zjawia się podstępny kornik niepokoju i zwątpienia. Dlaczego brak im entuzjazmu, skoro ich ludzie poszli dokonać wspaniałego podboju? Dlaczego Królowa, która przychodzi, obawia się o los syna?

"Persów" napisał Ajschylos w parę lat po bitwie pod Salaminą, gdzie Grekom udało się zdruzgotać potęgę perskich najeźdźców. Pisał sztukę o wyprawie wrogów przeciwko jego krajowi. Dlaczego nie szydził z głupiego entuzjazmu, który wśród Persów mógł był przecież ogarnąć także bezpiecznie pozostałych w stolicy Starców? Dlaczego ludzi z obozu przeciwnika przedstawiał jako mądrych i pełnych niepokoju, w końcu jako cierpiących, głęboko i po ludzku przeżywających nie tyle klęskę swojej armii, co śmierć całego pokolenia młodych wojowników?

To wszystko są pytania, jakie możemy dziś zadawać - my, ludzie głupsi i prymitywniejsi o dwadzieścia pięć stuleci. "Persowie" natomiast wciąż pozostają nieprześcignionym utworem, zdumiewającym rozległością horyzontów moralnych, godnością, z jaką autor ich przedstawił. Zarazem w niedwuznaczny sposób zwracają się wprost do widowni współczesnej. Oto Kserkses przebył Hellespont (dziś Dardanele), przerzuciwszy most nad cieśniną, łącząc samowolnie Azję i Europę, które z woli bogów zostały rozdzielone granicą wody. Duch Dariusza, króla ojca, który zjawia się na scenie, w tym upatruje jednej z przyczyn klęski. Kserksesa zgubiła pycha; sądził, że świat nie ma dla niego granic. Że jego wola i sprawność potrafią się uporać z każdym problemem, jaki zjawi się na jego drodze. Że jego wynalazczość i organizacja zatriumfują nie tylko nad przeciwnikiem, ale nad ziemią, wodą i niebem, nad tym więc, co zostało dane człowiekowi, ale jego woli poddaje się tylko w bardzo ograniczonej mierze.

O czym tu mówimy? O pysze i ambicjach Kserksesa, o niepokojach Starców w Suzie, stolicy królów Persji? Czy też o pysze i ambicji ludzi nam współczesnych i o niepokojach współczesnych?

Tacy są "Persowie", z których tego, co napisane wyżej, wcale nie musiałem wypreparowywać; słowo niosło te myśli ze sceny lekko i zwinnie, słuchało się ich z napięciem i uwagą, tak były bliskie, choć z tak dalekiego świata przychodziły.

Oczywiście, słuchać trzeba było przekładu Stefana Srebrnego. Prace tego wybitnego i zasłużonego tłumacza dramaturgii antycznej nie mają dobrej opinii wśród naszych ludzi teatru. Mówi się, że są one dziś niemożliwe do wysłuchania i wypowiedzenia, zbyt odległe od współczesnego języka literackiego, wierniejszo starogreckiemu heksametrowi niż duchowi polszczyzny. I otóż w zetknięciu ze sceną to także okazuje się uprzedzeniem! oczywiście, w zetknięciu ze sceną, która przejawia pewien szacunek dla wizji zapisanej przez autora, która z "Persów" nie przyrządza na dziś... "Niemców". (Analogia z utworem Kruczkowskiego nasuwa się nieodparcie; niezręcznie i nietaktownie byłoby ją jednak precyzować.) Przedstawienie, o którym mowa, ani jednym akcentem, ani jedną aluzją nie wybiega ku naszym czasom, nie aktualizuje tragedii. Tym silniej uderza ze sceny bliskość myśli starożytnego autora i tej, jaką z jego utworu podjął z całą odpowiedzialnością teatr.

Trzeba więc na koniec zdradzić, która to z czołowych scen przygotowała przedstawienie, tak niecodzienne, w sposób tak prosty i bezpośredni podejmujące wielką tragedię grecką i przenoszące ją w stanie niemal nienaruszonym, to znaczy przecież mocno skonwencjonalizowanym, w nasz świat współczesny. Że przedstawienie nie unikające i nie wstydzące się pewnej konwencjonalności czyni nam tę tragedię żywą, tym większa zasługa.

"Persów" wyreżyserował (i zaprojektował wizję plastyczną) Józef Para w Teatrze Polskim w Bielsku. Nie pierwsze to już przedstawienie tego artysty w tym teatrze, na które warto zwrócić uwagę. Okazu się więc, że można pięknie mówić tekst Srebrnego i doprowadzić do stanu komunikatywności. Że można, nie nadużywając inwencji, uczynić chór aktywnym elementem przedstawienia, w sposób oszczędny lecz celowy dramatyzując ruch i słowo. Że można ogromne tyrady, z jakich składa się tragedia, opracować interesująco, a przynajmniej poprawnie, przyciągając uwagę widza problematyką aktorskiego zadania. Sądzę, że Józef Para przemyślał tę tragedię głęboko. Chciał bowiem przekazać i przekazał jej mądrość, to, co jest w niej oryginalne. Upokorzenie pokonanych zdobywców świata. Pychę ukaraną i pogrążoną w rozpaczy. Ludzką twarz tych, którzy jeszcze rok, jeszcze miesiąc, jeszcze dzień wcześniej byli tylko nieludzkimi triumfatorami. Ani autor ani teatr nie pokazywał chyba tego, aby wzbudzić litość i współczucie. O Ajschylosie mówi historia, że napisał tę tragedię, aby swoich rodaków przestrzec przed pychą i zadufaniem... A ponieważ teatr zechciał i także potrafił to powiedzieć - mimo że Persowie ponieśli klęskę pod Salaminą, "Persowie" zwyciężyli na scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji