Artykuły

Romansowe sprawy i diabelskie igraszki

KTÓŻ zaprzeczy, że nasze teatry wykonują w tym sezonie swój plan artystyczny i finansowy - śpiewająco. W nowy rok karnawał wkroczyły z tańcem i piosenką czyniąc niejako konkurencję operze i operetce. W Teatrze im. Wyspiańskiego czarują widzów od paru tygodni "Krakowiacy i górale" w niezmiennie młodej śpiewogrze Bogusławskiego, a ostatnio śpiewa i wystukuje taneczne rytmy w swoich malowniczych choć bezecnych przygodach Jaśnie Pan Nikt, bohater siedemnastowiecznej sztuki Lope de Vegi w adaptacji Władysława Krzemińskiego, którą to sztukę uformował na kształt współczesnego musicalu reżyser Mieczysław Górkiewicz. W teatrze częstochowskim reżyser Józef Wyszomirski uśpiewnił komedię samego Szekspira "Wszystko dobre, co się dobrze kończy", zaś na scenie Teatru Zagłębia Wiesław Mirecki nadaje przed premierą ostatni szlif starym kabaretowym piosenkom.

W Teatrze Nowym natomiast harcują oprócz ludzkich istot gromady rozśpiewanych i rozgadanych diabłów i aniołów zamieszkałych w słynnej baśni Jana Drdy "Igraszki z diabłem", a Teatr Polski w Bielsku - Białej rozgrzewa widzów sentymentem do dawnych melodii ze starej krakowskiej krotochwili "Romans z wodewilu".

Boy-Żeleński, który zachwycał się scenicznymi starociami jako materiałem stworzonym do współczesnej stylizacji, twierdził jeszcze przed kilkudziesięciu laty, że tylko takie twórcze przetwarzanie może ów repertuar ocalić przed niepamięcią i mumifikacją. W ten sposób zakwitły drugą młodością dzięki znakomitej adaptacji Tuwima takie starocie jak "Żołnierz królowej Madagaskaru" Dobrzańkiego, "Porwanie Sabinek" braci Schoenthanów i "Jadzia wdowa" Ruszkowskiego. Leon Schiller odmłodził także świetnie i skutecznie "Królową przedmieścia" Krumłowskiego.

I tak też zgrabnie spreparował starych liczących ponad 60 lat "Krowoderskich zuchów" Stefana Turskiego, Władysław Krzemiński przedstawiając swoją adaptację pod nowym tytułem "Romans z wodewilu". Tenże krotochwilny "Romans" w obecnej formie bardziej Krzemińskiego niż Turskiego, oglądamy na scenie bielskiej. Krzemiński z głównego wątku sporu dwóch rodzin krakowskich - nadętych i obciążonych fumami arystokratycznymi radcostwa Kłaczków z klanem krowoderskich murarzy Gzymsików, uczynił niemal klasowy konflikt, co daje aktorom okazję do zarysowania postaci grubą dosadną kreską, poza tym włączył do wodewilu piosenki z "Królowej Przedmieścia" i kabaretu "Zielony Balonik", więc cała sztuka rozbrzmiewa miłą i właściwie dobrze znaną muzyczką i przyśpiewkami.

Kto ma sentyment do starych tańców i melodii, temu spodoba się to widowisko ujęte bardzo pomysłowo przez scenografa Wiesława Langego w ramy stylizowanej krakowskiej szopki. Z owej szopki wysypują się raz po raz ludzie - kukiełki, ze świata, którego już nie ma, ale który ciągle broni się jeszcze wdziękiem spraw dawno minionych, błahych i dlatego beztroskich. Reżyser Józef Para pokazał ten wodewil żywo i bezpretensjonalnie nie stroniąc zresztą od groteskowego przerysowania postaci - kukiełek. Michał Leśniak - stary majster Gzymsik i Jerzy Statkiewicz - radca Kłaczek jako głowy dwóch powaśnionych klanów grają, tak jakby byli stworzeni do tych ról, mama Kłaczkowa - Jadwiga Karczewska obnosi zabawnie po scenie swoje wielkopańskie fumy i obfite kształty, zawadiacko wcielają się w młode pokolenie Gzymsików Stanisław Kosmalewski, Marian Sżydłowski, Wiesław Kuraś i Bronisław Nycz, "inteligenckie" skrzydło rodziny reprezentuje śliczna ich siostra Zofia - Małgorzata Kozłowiska i romantyczny brat, student, Stanisław Kieresiński. Dużo zabawnego zamieszania wnoszą również dwie plotkary - Pani I i Pani II w wykonaniu Ludmiły Dąbrowskiej i Anny Sobolewskiej. Przesolili natomiast w karykaturalnym i niepotrzebnym przedrzeźnianiu postaci panny Kamilli Kłaczkówny i jej arystokratycznego narzeczonego Trzywdara - Kreckiego sympatyczni aktorzy Aniceta Raczek i Andrzej Kałuża. Subtelnie wyraża natomiast swoje miłosne sentymenty "dobra" panna Kłaczkówna - Czesława Pszczolińska i godnie ratuje honor rodziny Kłaczków Roman - Adam Kopciuszewski. Poza tym grają w sztuce Irena Bielenin, Aleksander Pestyk, Zofia Dobrzańska, Zbigniew Sieciechowicz, Michał Adamczewski, Mieczysław Dembowski i Mieczysław Tarnawski.

JAN Drda, jeden z najpopularniejszych w Polsce czeskich pisarzy zmarł w listopadzie ub. roku. Zdołał jednak nacieszyć się sukcesem swoich najwybitniejszych utworów - powieści "Miasteczko na dłoni" i sztuki "Igraszki z diabłem", które ukazały się u nas w znakomitym przekładzie Zdzisława Hierowskiego "Igraszki z diabłem", oparte na motywach baśni ludowych, przedefilowały triumfalnie przez wszystkie prawie polskie sceny i nadal nie schodzą z repertuaru.

Obecnie teatr zabrzański z dużą starannością i nakładem kosztów przedstawia perypetie dzielnego wojaka - weterana Marcina Kabata, któremu nie straszne są diabelskie igraszki w Czarcim Młynie, ani spotkania z rozbójnikiem. Dla ratowania zagrożonych duszyczek (blondynki i brunetki), żołnierzysko ryzykuje nawet wyprawę do samego piekła i dopiero ognista Kasia napędzi mu srogiego stracha małżeńską propozycją, choć wiadomo że sam diabeł nie pomoże gdy się baba uprze.

Przedstawienie reżyserowane i oprawione w jaskrawą scenograficzną szatę przez Jerzego Ukleję jest jednak nierówne. Ma sceny naprawdę poetyckie i zabawne, śliczne piosenki Jerzego Kaszyckiego i zgrabne układy taneczne Bogdana Wolczyńskiego. Ale też sporo dobrych pomysłów inscenizacyjnych roztapia się w rozwlekłym i nużącym gadulstwie, które warto by, z korzyścią dla przedstawienia, ukrócić i dialogi skondensować.

Z mnogości postaci sztuki oprócz zawadiackiego i przystojnego bohatera Marcina Kabata - Władysława Pawłowicza, który dzielnie przebija się przez wszystkie przeszkody, apeluje szczególnie do pamięci widza Pustelnik Ojciec Scholasticus - narysowany dowcipnie i z inteligentnym humorem przez Jacka Medweckiego, zaborcza Kasia zagrana z ognistym temperamentem przez Krystynę Tworkowską (szkoda, że choreograf dał jej za mało solowych partii tanecznych,) uwodzicielski diabeł Lucjusz - Henryk Maruszczyk, bardzo śmieszny rozbójnik Sarka Farka - Aleksander Rządkowski i sympatyczne, kosmate chłopskie diabełki, w których wcielają się Wincenty Grabarczyk i Leszek Szymocha. Osobne słowa uznania za efektowną interwencję zwłaszcza w finale sztuki i znakomitą aparycję należą się armii aniołów przyodzianych modnie w kuse spodnie i cylinderki. W pozostałych rolach grają poza tym Elwira Dolińska, Stefania Żubrówna, Władysław Madej, Franciszek Hollikowski, Wiktor Fronczyk, Szczepan Łyżwa i Andrzej Tyralewski.

Sztuka jest pochwałą odwagi i mądrości chłopskiej, rozprawia się także skutecznie i satyrycznie z faryzejską obłudą i zbyt pochopnymi wyrokami niebiańskiej biurokracji. Ale też wynika z niej morał, że cokolwiek by odważny i ofiarny człek zdziałał dla dobra innych i tak w końcu przez babę będzie osiodłany i w małżeńskie więzy chcąc nie chcąc popadnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji