Artykuły

Moc ciotki Polki

Poniedziałek, 6 maja, godz. 22.37, telefon. - Pawełek? Tu ciocia (szloch). Właśnie obejrzałam w telewizji wyreżyserowany przez Laco Adamika spektakl "Lord Jim" wg Josepha Conrada (stężenie szlochu rośnie). Dlaczego Jim zginął tak wcześnie? (szloch przechodzi w skowyt). Czemu padł już o 22.34, przecież mógł jeszcze z godzinkę pożyć, mógł, a nawet powinien, bo przecież tak pięknie wyglądał, błagam, zrób coś... (reszta słów ginie w łzach, zagłusza je stukot ciocinych trzecich zębów, które się jej ze wzruszenia nagle zerwały z uwięzi).

No, i niby co miałem zrobić? Odłożyłem słuchawkę. W spór nie wszedłem, bo wiadomo: z teatralnie wzruszoną ciotką nikt jeszcze nie wygrał. A poza tym grający Jima Michał Żebrowski rzeczywiście pięknie wyglądał, wyglądał jak zwykle, tak jak powinien wyglądać najbardziej dekoracyjny polski mebel młodego aktorstwa. Z drugiej strony - tkwi tu jednak drzazga nieusuwalna.

Otóż, gdy w świecie więdnie sens - wzmaga się w nim patos dekoracyjności. Ja wiem, że to myśl skrajnie ryzykowna - i ściśle dlatego ją zapisuję. Wiem, że myśl ta demagogią pachnie, ale wiem też, że nic tak nie uwyraźnia istoty rzeczy, jak dociśnięcie tejże rzeczy właśnie do muru demagogii, parodii, groteski i skandalu. Dociskam więc "Lorda Jima" Adamika - i wyskakuje sedno stare jak teatr. Było, jest i będzie tak, że im mniej reżyser ma do powiedzenia, tym łacniej w piękne obrazki czmycha, a już cieszy się niczym dziecię, gdy mu wyjdą obrazki ociekające moralną, etyczną, w ogóle wszelaką szlachetnością. Z czego, jak z czego, ale z arcydzieła Conrada istotnie da się upichcić wyborny bigos szlachetnościowy, budujące, krzepiące danie, że tak powiem, w słusznej sprawie.

I stało się: bigos pustych, lecz jakże głębokich aktorskich spozierań Żebrowskiego, Fronczewskiego i Holoubka; bigos szeleszczących papierem, ale jakże istotnych dialogów; bigos wstrząsających grymasów, intonacyjnych rzężeń na pseudoduchowych wysokościach; bigos napuszonych dywagacji o kryzysie moralnym oraz o odwiecznej walce, którą dobro i zło toczą w biednej duszy człowieczej; wreszcie - bigos finalnej śmierci głównego bohatera, śmierci, co tak wspaniale uszlachetnia i tak już przecież szlachetną z natury duszę jego.

Inaczej mówiąc - stało się, co się miało stać, czyli moralnie jednoznaczny telewizyjny seansik żeśmy otrzymali, rzecz z przesłaniem płaskim jak uszy psa Pluto. Jeśliś jest oficerem na statku, nie uciekaj, gdy statek tonie, albowiem jak uciekniesz, będziesz musiał później palnąć sobie w łeb, choć nie twój palec za cyngiel pociągnie.

W sztuce nie ma nic bardziej przykrego niż taka drzazga - szlachetna śmierć w przecudnych dekoracjach. Czy drzazga ta ma coś wspólnego z gorzko i nieusuwalnie niejednoznacznym arcydziełem Conrada? A kto tu w ogóle mówi o jakimś tam Conradzie? Cóż ma piernik do wiatraka? Rzecz jasna, mam pewność, że Adamik pojmuje prawdziwą wagę "Lorda Jima". Ale mam pewność i tę, że Adamik nade wszystko pojmuje, na jakim świecie żyje i w jakiej epoce. Epoka ciotki Polki - wielbicielki sztuki szybkiej, prostej, łatwej i dla oka przyjemnej. Świat ciotki Polki - koneserki wzruszeń szlachetnych, pięknymi fatałaszkami upstrzonych, moralnie słusznych i oczywistych jak dwa razy dwa cztery. Tak, ciotka Polka...

O, ciotko Polko, jakżeś ty potężna dziś jest! Rządzisz światem kultury, jakość kultury jest jakością twego mózgu, twe kubki smakowe rządzą smakiem potraw kulturalnych, ba, smakiem potraw publicystycznych też, w ogóle - smakiem potraw wszelakich rządzisz. Dyktujesz mody, wszyscy ci się kłaniają, wszyscy twórcy dbają o twe zadowolenie, albowiem tylko od twej łaskawości zależy długość słupka oglądalności - tego dziś jedynego liczącego się słupka polskiego. 99 telewizyjnych programów na 100 tobie jest dedykowanych, z dna 99 telewizyjnych programów na 100 właśnie ty, ciotko Polko, uśmiechasz się do nas, a my uśmiechamy się do ciebie. Chcesz znów zobaczyć Michała Tobera, to szlachetne i jakże dekoracyjne kociątko SLD - i l maja kociątko mówi do ciebie w "Kropce nad i". Pragniesz ujrzeć wyśmienity garnitur prezydenta i usłyszeć jego tak bardzo ludzkie frazy

- 3 maja prezydent mówi do ciebie z jakiejś łąki i jest w garniturze, który tak szalenie ci się podoba. Łakniesz nieziemskiej cudowności Żebrowskiego - i ta jest ci dana 6 maja, Joseph Conrad idzie na totalny rozkurz, albowiem boski Michał przychodzi do ciebie. Bądź pozdrowiona, nade wszystko zaś - łaskawa bądź! Naprawimy swój ogromny błąd. Przyrzekamy!

Ciotka Polka wie, że nikt jej nie podskoczy, jest więc monarchicznie łaskawa. Na powrót usadza trzecie zęby, wyciera nos, nie czuje trwogi. Ma pewność, że w następnym odcinku "Lorda Jima" Adamik się opamięta i boski Michał cudownie zmartwychwstanie. Tak musi być, bo w przeciwnym razie ona wyłączy telewizor. I jak wtedy, drodzy artyści, ocalicie więdnący słupek waszego życia? No - jak?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji