Fredro w goglach
Jeśli sprawdzą się podejrzenia, za tydzień na scenie lubelskiego teatru dramatycznego będziemy mieć sympatyczne przedstawienie. Fredro jakiego lubimy, nie poprawiany, choć w specjalnym ubranku, m.in. goglach.
Wczoraj Edward Wojtaszek, reżyser przygotowywanych do wystawienia "Dam i huzarów", przysięgał, że w komedii tej dokonał jedynie "garstki skreśleń". - Ale - powiedział - jeśli ktoś chciałby zobaczyć, jak wyglądało umundurowanie w czasach napoleońskich, popełniłby błąd. Bowiem sztukę tę wystawiamy jako opowieść o "damach" ze wszystkich epok i "huzarach" wiecznych chłopcach.
Stąd nie zobaczymy salonu, który pamiętamy ze wszystkich chyba wystawień "Dam i huzarów". Bowiem na skutek huzarskich zabaw ostały się już tylko resztki mieszkania majora, które wkrótce i tak przemieni się w obóz. Natomiast "wojskowy" mundur składać się będzie z elementów stroju, które chłopcy lubią najbardziej. Wszystko po to, aby życiowa mądrość zawarta w sztuce i dowcip zabrzmiały współcześnie.
Twórcy przedstawienia chwalą pracowitość aktorskiego zespołu, a także widoczne już zgranie "starej wiary" z pozyskaną niedawno młodzieżą. Plotka głosi, że na skutek intensywnych prób artyści chudną w oczach. Rekord wynosi 8 kg.